Reportaż
Mastrogiovanniego można czytać równolegle chociażby z książką „Ameksyka” Eda
Vulliamy’ego. Znajdziemy tutaj podobne zróżnicowanie przykładów, które definiują
doświadczenia bohaterów, ale jednocześnie są opowieścią o charakterze
uniwersalnym dla tej części świata. Natkniemy się więc na obrazy porwań
zupełnie przypadkowych i niewinnych ludzi, na opisy korupcji policji, wojska,
prokuratury, na przekonująco oddaną atmosferę powszechnej zmowy milczenia oraz
bezradności i zastraszenia zwykłych obywateli, na mocne oskarżenie
triumfujących tam pogardy dla ludzkiego życia i sadyzmu tych, którzy mają
nieograniczoną władzę. Mastrogiovanni ma świadomość, że historia konkretnego
człowieka przemawia do czytelnika mocniej od statystycznych danych. Nie traci
więc z oczu swoich bohaterów, uważnie ich słucha, stara się pokazać specyfikę
miejsca i czasu. Sprawowanie kontroli nad społeczeństwem poprzez stosowanie
terroru okazuje się w Meksyku skutecznym narzędziem podporządkowywania. Walka
od początku jest nierówna. Ci, którzy porywają, biją, gwałcą, okaleczają i
zabijają, są nieprzewidywalni – dramat może więc stać się udziałem każdego.
Jednocześnie ów brak konsekwencji i celebrowany chaos, skutecznie zamykają usta
bliskim ofiar i równie skutecznie korumpują przedstawicieli prawa. Reporter nie
ukrywa, że zastraszenie społeczeństwa jest tak duże, że także on, osoba
pozornie z zewnątrz, nie czuje się bezpiecznie. Nigdy nie wiadomo do końca, kto
pewne rzeczy widzi, kto sobie coś dopowie, i kto uzna, że bycie w niewłaściwym
miejscu o niewłaściwym czasie, stanowi rodzaj wyroku od którego nie da się
uciec. Bardzo ważnym przesłaniem powracającym w kontekście kolejnych historii
jest zaakcentowanie systemowości zbrodni. Zwykli obywatele nie tylko mają za
przeciwników wyspecjalizowanych morderców, ale i nie otrzymują pomocy ze strony
władz – tych lokalnych i tych najwyższego szczebla.
Frederico
Mastrogiovanni, Żywi czy martwi? Porwania ludzi w Meksyku jako narzędzie
terroru, przeł. Magdalena Olejnik, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego,
Kraków 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz