Niezwykła powieść! O relacji między matką a synem, o nieumiejętności okazywania uczuć, nienawiści i odkrywaniu miłości, o stygmatyzacji i szaleństwie, o obrzydzeniu i czułości, o szaleństwie i chorobie, o życiu i przygotowywaniu się do umierania, o oczach, w których jest wszystko to, co najważniejsze. Pierwsze strony książki to manifest niechęci, odrazy, braku akceptacji. Wszystkie te emocje odczuwane są przez syna, a matka, jaką nastolatek maluje w swojej opowieści, przypomina potwora. I kobieta, i jej syn są tak naprawdę ludźmi bardzo samotnymi. Nad ich życiem unosi się cień straty, a właściwie kilka cieni, bo można tu mówić o utracie szansy na bycie rodziną, o utracie miłości, o wymazywaniu czyjegoś istnienia przez śmierć, o zdradzie i o zawodzeniu bliskich, o tworzeniu obronnego pancerza z nienawiści, odcięcia się i odwrócenia wzroku. Wyjątkowo poruszające są dwie sceny pojawiające się już na początku – pierwsza, gdy matka czeka na syna pod szkołą, a ten przedłuża jej czekanie, obserwując ją z ukrycia i wyszukując takie cechy kobiety, które uzasadniają jego niechęć, druga to urodzinowa kolacja, podczas której wszystko jest na niby, nic naprawdę. Matka namawia syna, by wyruszył z nią na wakacje do Francji. Sądząc po tym, jak zarysowano relacje między bohaterami, taki wyjazd nie wydaje się możliwy, a jednak dochodzi do skutku. Nie będzie zwieńczony happy endem, choć doprowadzi do wielu przewartościowań. Nauczy cieszenia się życiem, akceptowania śmierci, odkrywania innej niż dotychczas prawdy, troski i dostrzegania matki przez syna i syna przez matkę. Choć będzie końcem, okaże się początkiem, momentem zwrotnym, czymś, co nauczy widzieć więcej i szukać czegoś więcej. A najważniejsze będą oczy matki – zaskakujące, opisane poetycko, wymuszające zatrzymanie się i zachowanie w pamięci. Warto!
Tatiana Ţîbuleac, Lato, gdy mama miała zielone oczy, przeł. Dominik Małecki, Wyd. Książkowe Klimaty, Wrocław 2021.