Reportaż
historyczny Marka Łuszczyny wpisuje się w bardzo potrzebną tendencję
odczytywania na nowo wydarzeń powojennych ze szczególnym uwzględnieniem tego,
co było dotychczas z różnych powodów pomijane. Na okładce książki znajdziemy
opinię Marcina Zaremby, autora fundamentalnej dla znajomości zachowań tamtego
okresu pozycji, a mianowicie „Wielkiej trwogi”. Łuszczynę również interesuje
czas, kiedy wszelkie wartości i zasady zostają odłożone na bok, a koniec wojny pozwala
na działalność, która w innych konfiguracjach historyczno-losowych być może
nigdy nie miałaby miejsca. Reporter pokazuje bowiem przerażający proces zemsty
oraz rekonstruuje potworność przeobrażenia, kiedy to ofiara zamienia się w
kata. Łuszczynę mniej interesuje kwestia nazewnictwa, choć na okładce dylematy
z tym związane zostały mocno zaakcentowane. Bardziej skupia się na tym, iż zło
zatriumfowało, a Polacy, wykorzystując infrastrukturę wcześniej stworzoną przez
okupanta, zorganizowali obozy, w których więzili m.in. Ślązaków, byłych żołnierzy
Wehrmachtu, Żołnierzy Wyklętych, Ukraińców, wielu Polaków, których z jakiegoś
powodu uznano za podejrzanych. To, co szczególnie uderza w reportażu Łuszczyny,
to okrucieństwo tych, którzy pilnowali więźniów w obozach. Ujawniał się sadyzm
strażników i komendantów, terroryzowano ofiary, bito do nieprzytomności lub na
śmierć, odmawiano pożywienia, skazywano na pracę ponad siły (często w
kopalniach). W trakcie lektury trudno oprzeć się wrażeniu, iż opowiedziane
historie konkretnych ludzi, bezsilność ofiar, brutalność kierujących obozami,
zależności polityczne i specyfika czasów, niechęć do oficjalnego dyskutowania o
obozach, wreszcie brak upamiętnienia wielu miejsc mordu, stanowią powtórzenie
schematu, który odradza się wówczas, gdy jedni świetnie odnajdują się w roli
katów, drudzy natomiast nie mają żadnej szansy, by walczyć o to, by nie uznano
ich za ofiary. Książka Łuszczyny powinna być kolejną lekturą obowiązkową
dotyczącą wiedzy o tym, co człowiek może zrobić drugiemu człowiekowi. Każdy
człowiek, to trzeba mocno zaakcentować. Przypomnienie faktów mających miejsce
tuż po wojnie stanowić może pretekst do ważnej refleksji na temat
samoodradzania się zła i podatności na zło. „Mała zbrodnia” jest też
ostrzeżeniem – przed łatwością, z jaką człowiek może zapomnieć, że ma do
czynienia z człowiekiem.
Marek
Łuszczyna, Mała zbrodnia. Polskie obozy koncentracyjne, Wyd. Znak, Kraków 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz