Zapraszam również na mój profil na Facebooku: https://www.facebook.com/bernadetta.darska

oraz na moje konto na Instagramie: https://www.instagram.com/bernadettadarska/

wtorek, 28 listopada 2017

Przemijanie jako koszmar i pocieszenie (M. Bunda, Nieczułość)

Powieść Martyny Bundy to przykład prozy udowadniającej, że los człowieka będzie zawsze najlepszym tematem na dobrą opowieść. Matka i trzy córki – to one są bohaterkami książki. I choć ich losy przywołują mimowolnie wiele innych historii, sag opisujących życie kobiet i odsłaniających powtarzalność wpisaną w to, co nie do podrobienia, to jednak udaje się Bundzie przemówić własnym, mocnym głosem. Autorka z precyzją posługuje się językiem, nie nadużywa opisów, które mogłyby budzić wzruszenie, ale jednocześnie samym przywołaniem wybranych wydarzeń potrafi wywołać skojarzenia, które nie pozostawiają czytelnika obojętnym. To bardzo ważna cecha – umieć opowiedzieć tak, by to, co zwyczajne, zawierało w sobie coś szczególnego, oraz by rzeczy trudne, koszmarne, złe miały w sobie zalążek późniejszego przetrwania i ocalenia mimo wszystko. W „Nieczułości” ważną rolę odgrywa dom – fakt ten zostaje zresztą zasugerowany na czwartej stronie okładki. Dziewcza Góra, Kaszuby, punkt odniesienia i punkt zaczepienia jednocześnie. To miejsce, które godzi miłość i marzenie o niej, nienawiść i wspomnienie doznanego cierpienia, bunt i akceptację tego, co przynosi los, pamięć i zapomnienie. Strych staje się przestrzenią, w której można wyobrażać sobie inną rzeczywistość. Podobnie jest z piwnicą – to tam ukrywają się zbiegli Francuzi przed Niemcami w czasie wojny, to tam skrywa się jedna z córek, kiedy na górze matka przeżywa swój koniec świata. Jednocześnie i strych, i piwnica są miejscami, w których musi dojść do trudnych pożegnań – z tęsknotą, z niewiedzą, z naiwnością. Pomiędzy tymi pomieszczeniami jest przestrzeń, w której miesza się dobro i zło, gdzie nic nie jest dane raz na zawsze. Ważnym punktem odniesienia są w tej historii zwierzęta. To dzięki nim dochodzi do zaistnienia pewnych wydarzeń (podarunki od przyszłego męża Trudy stają się źródłem późniejszego kapitału), to one są pretekstem do wprowadzenia fragmentów zabawnych i odsłaniających poczucie humoru autorki (np. narodziny świń z czarną grzywką, kura, która uwielbia być huśtana), to one wreszcie pieczętują wydarzenia ważne i nieodwracalne (np. doskonałe, wieloznaczne i metaforyczne opisy pierwszego rodzinnego zabicia świni czy rosołu ze starej kury). Bundzie udaje się również w niebanalny sposób sportretować związki córek – każda z nich doświadczy dramatu uprzedmiotowienia, straty oraz konieczności walki o swoją niezależność. Wielka Historia będzie ciągle obecna, przypomni o swoim istnieniu w najmniej spodziewanych momentach. Jednocześnie to właśnie z prywatnej historii kobiety czerpać będą siłę. Warto również zwrócić uwagę na rolę przedmiotów w tej opowieści. Jednym z najważniejszych i najbogatszych nośników znaczeń stanie się żelazko. Ważne okażą się piękne buty na obcasach, przysyłane z Berlina. Istotne będzie pudełko – dziedziczone i symbolicznie tylko przechowujące pamięć przeszłości. „Nieczułość” to także opowieść o przygodach ciała – zmarnowanego, pokonanego, zbrukanego, martwego, ale i radosnego, zmysłowego, gotowego do poświęceń, niezapominającego, pocieszającego. Autorka umie godzić sprzeczności. Jedną z piękniejszych erotycznych scen w powieści jest symboliczne pożegnanie zmarłego męża Trudy, zafundowane mu przez żonę. Integralną częścią opisanego przez Bundę świata jest przemijanie, którego się nie oprotestowuje, lecz przyjmuje ze zrozumieniem. Życie ma bowiem w sobie dużo z umierania – ta prawda zdaje się przyświecać historii opowiedzianej w książce.


Martyna Bunda, Nieczułość, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2017.

poniedziałek, 27 listopada 2017

Lęk i niepokój (A. Zielińska, Kijanki i kretowiska)

Zbiór opowiadań Aleksandry Zielińskiej to ciekawa propozycja. Co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, autorka mierzy się tym razem z opowiadaniem. Krótka forma bywa dużym wyzwaniem, nie każdemu udaje się mu sprostać. Na szczęście w tym wypadku możemy być spokojni – to intrygujące, przemyślane, kompozycyjnie spójne oraz niebanalne fabularnie teksty. Po drugie, na przykładzie tej książki, trzeciej w dorobku autorki, widać, jaki jest dominujący temat jej twórczości. Za obsesję pisarki można uznać strach, lęk, niepokój. Motywy te powracają w „Kijankach i kretowisku”, ale są obecne również w „Przypadku Alicji” oraz „Burej i szale”. Zielińska umie dawkować napięcie, pokazując, że to, co najmroczniejsze, rodzić się może nie tylko z konkretnego doświadczenia, ale równie często z siły wyobraźni. Bohaterowie jej opowiadań mają w sobie zwykle rodzaj cienia, zapowiadającego pojawienie się w ich życiu katastrofy. Może być nią nagła śmierć, widok czegoś strasznego, niespodziewana inicjacja w triumf zła, wreszcie przeczucie, że coś strasznego się wydarzy i świat, jaki istnieje, zniknąć może bez śladu. Niezależnie od zróżnicowanych losów postaci ich biografiom zawsze towarzyszy pęknięcie, którego nie byli w stanie nazwać ani przewidzieć, choć przeczucie owej zmiany towarzyszyło im niemal od zawsze. Zielińska rekonstruuje niepokój i lęk, odsłaniając jego różne oblicza i udowadniając, że w obsesyjnym powtarzaniu jest sens. Pojawia się on wtedy, gdy ma się coś do powiedzenia i wie się, jak to zrobić.


Aleksandra Zielińska, Kijanki i kretowiska, Wyd. W.A.B., Warszawa 2017.

niedziela, 26 listopada 2017

Poszukiwanie (M. Thien, Nie mówcie, że nie mamy niczego)

Powieść Thien to sugestywna, kompozycyjnie przemyślana, unikająca tanich wzruszeń historia współczesnych Chin. Wydarzenia ważne dla całego kraju zostają wpisane w biografie bohaterów, a wzmocnione dodatkowo emocjami będącymi konsekwencją przyjaźni, miłości oraz tęsknoty wybrzmiewają w sposób uniwersalny jako opowieść o tym, jak człowiek może zniszczyć drugiego człowieka, ale i jak człowiek może drugiego człowieka ocalić. Współczesność miesza się tutaj z okresem rewolucji kulturalnej oraz z wydarzeniami na placu Tiananmen. Autorce udaje się pokazać dramat jednostki, dramat zdradzanej i zmuszonej do zdrady osoby, ale i dramat czekania na odpowiedź, która nigdy nie nadejdzie. Obok przyjaźni przedstawicieli pokolenia rodziców mamy sportretowaną siostrzaną więź rodzącą się między dziećmi. Spoiwem miłości i zaufania staje się wspomnienie, nostalgia, poczucie, że zadawanie pytań niczemu tak naprawdę nie służy. Thien, choć pokazuje swoich bohaterów w sytuacjach, w których nie zawsze umieją się zachować tak, jakby chcieli, nie przestaje być w swoim opowiadaniu czuła i precyzyjna jednocześnie. Oddaje niuanse niejednoznacznych często odczuć, ale o cierpieniu związanym z przekonaniem, że nikt nie stoi po naszej stronie, mówi wprost, bez dodatkowych upiększeń i bez prób łagodzenia dramatu. W efekcie szczególnie dramatycznie wybrzmiewają samobójcze decyzje tych, którzy nie umieją i nie chcą żyć tak, jak się od nich tego oczekuje. Oprócz dramatycznych losów bohaterów, znajdujących się na pierwszym planie, równie istotne jest oddanie atmosfery towarzyszącej brutalności rewolucji kulturalnej i tego, w jaki sposób odnoszono się do ludzi nauki i sztuki, a także nadziei towarzyszącej studentom protestującym na placu Tiananmen. Słowa zyskują moc stwarzania i niszczenia – mogą ranić, nawołują do agresji i pogardy, uświadamiają własne uśpienie i wycofanie się, nagle odradzają się w muzyce i pamięci tego, co kiedyś było ważne. Język pojmowany jest tutaj nie tylko w sposób dosłowny – różne języki wybrzmiewają w domu, inny język wypiera ten wcześniejszy na emigracji, dziwnie wybrzmiewa język, który po latach trzeba rozszyfrować z pisma, głośno, niczym manifest i protest, krzyczy to wszystko, co jest stłumione i skazane na milczenie. Chodzi o to, co powiedziano i czego nie zdążono wymówić, chodzi o tworzenie i zakaz wyrażania siebie przy pomocy sztuki, chodzi wreszcie o pamięć, która trwa, choć wydaje się, że zatriumfowało zapomnienie.


Madeleine Thien, Nie mówcie, że nie mamy niczego, przeł. Łukasz Małecki, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2017.

środa, 22 listopada 2017

Bernadetta Darska – Młodzi i fakty. Notatki o reportażach roczników osiemdziesiątych

Właśnie ukazała się moja najnowsza książka poświęcona współczesnemu polskiemu reportażowi. Jej tytuł to: „Młodzi i fakty. Notatki o reportażach roczników osiemdziesiątych”. W publikacji tej zastanawiam się nad możliwością mówienia o najmłodszych reporterkach i reporterach jako o pokoleniu. Wskazuję to, co ich łączy, co jest szczególnym dla tej grupy doświadczeniem i co stanowi podstawę, by tezę o istnieniu pokolenia postawić. Jednocześnie zwracam uwagę na zagrożenia towarzyszące funkcjonowaniu w przestrzeni publicznej i dużemu zainteresowaniu okazywanemu przez media. Bohaterki i bohaterowie szkiców zamieszczonych w książce to: Kamil Bałuk, Magda Bogusz, Katarzyna Boni, Przemysław Chwała, Maciej Czarnecki, Anita Demianowicz, Karolina Domagalska, Tomasz Grzywaczewski, Maria Hawranek, Anna Janowska, Magdalena Kicińska, Katarzyna Kobylarczyk, Justyna Kopińska, Konrad Kruczkowski, Katarzyna Kwiatkowska-Moskalewicz, Berenika Lenard, Aleksandra Lipczak, Marek Łuszczyna, Marta Mazuś, Marcin Michalski, Tomek Michniewicz, Piotr Mikołajczak, Weronika Mliczewska, Andrzej Muszyński, Małgorzata Nocuń, Szymon Opryszek, Konrad Oprzędek, Anna Pamuła, Paweł Pieniążek, Michał Potocki, Małgorzata Rejmer, Robert Rient, Bartek Sabela, Filip Springer, Dionisios Sturis, Karolina Sulej, Anna Sulińska, Łukasz Supergan, Witold Szabłowski, Beata Szady, Marta Szarejko, Grzegorz Szymanik, Maciej Wasielewski, Paulina Wilk, Ilona Wiśniewska, Anna Wojtacha, Aleksandra Wójcik, Marcin Wójcik. Wydawcą publikacji jest Instytut Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej UWM.

„Tworzące książkę Darskiej, cząstkowe teksty układają się w monografię literatury autentystycznej pisanej przez najmłodszych dokumentalistów. Ta przekrojowa praca krytyczna wydaje się bardzo potrzebna. Jest rzetelnym i czujnym rejestrowaniem zjawisk literackich, dokonywanym niemal w momencie powstawania tej prozy. Książka Bernadetty Darskiej jest atrakcyjna poznawczo i przynosi przyjemność lektury – nieczęstą w przypadku książek literaturoznawczych”.
dr hab. Urszula Glensk

„Stawianie tezy o istnieniu pokolenia wtedy, gdy jego przedstawiciele właśnie zaczęli lub zaczynają funkcjonować na rynku wydawniczym, może być ryzykowne. Pewnych rzeczy, które będą widoczne za dziesięć lub dwadzieścia lat, teraz przecież nie widać. Decyduję się jednak podjąć próbę uchwycenia tego, co się rodzi, powstaje, kształtuje i umacnia. To wspomniane już wcześniej bycie w ruchu uznaję za niezwykle interesujące, a ekspansywność grupy, którą poddaję opisowi, za fascynującą, ale i częściowo niepokojącą. Moje rozpoznania i z racji owego bycia nadal w opisywanym czasie, i z racji otwartości na dyskusję, mają charakter propozycji i są próbą uchwycenia tego, co dzieje się tu i teraz”.
(fragment książki)

Zmarnowany potencjał (S.B. MacBridge, Ubezwłasnogłowieni)

Powieść MacBridge’a to powieść z potencjałem. Dużym, ale kompletnie zmarnowanym. Ciekawy pomysł znika w przegadaniu, sztucznych dialogach, słabych językowo opisach i mało realistycznym rozwoju akcji. To przykład takiego kryminału, który odsłania nazbyt wiele słabości gatunku. Szkoda. Postać seryjnej morderczyni, z którą właściwie nikt nie potrafi wygrać – ani system, ani konkretne jednostki, to zdecydowanie atut powieści. Problem w tym, że nie wystarczy wspomniany niebanalny pomysł. Owa morderczyni wymyka się kontroli, której została poddana, i stanowi zagrożenie. Jako lekarka prowadziła badania nad możliwością zapanowania nad cudzą psychiką i szansą na stworzenie armii niewolników – morderców do wynajęcia. W mieście prowadzona jest zresztą nietypowa akcja eliminowania ze społeczeństwa najgroźniejszych przestępców, którzy za sprawą zabiegu lobotomii stają się osobami, które wykorzystuje się do różnego rodzaju prac. Jednocześnie wszystko wskazuje na to, że ktoś wciela w życie eksperyment związany z kontrolowaniem psychiki przypadkowo wybranych ludzi. Główny bohater, niesubordynowany, za to niezwykle skuteczny, Will Hunter, prowadzi śledztwo. I wszystko mogłoby być całkiem ciekawe, gdyby nie język, jakim posługują się postaci, chaos w przedstawianiu wydarzeń i przewidywalność. Nie warto.

Stuart B. MacBridge, Ubezwłasnogłowieni, przeł. Wojciech Białas, Wyd. Helion, Gliwice 2017.

wtorek, 21 listopada 2017

Fakty i mity (K. Wężyk, Kanada. Ulubiony kraj świata)

Katarzynie Wężyk przyświeca podobny cel, jaki mają autorzy popularnych książek o krajach skandynawskich, odsłaniających mroczne oblicze tego, co uważane jest za raj. Autorka właśnie w ten sposób traktuje Kanadę – jako miejsce, które w ostatnich latach ma niezwykle pozytywny PR, i jako kraj, który prawdopodobnie nie jest wcale taki idealny, na jaki wygląda. Oczywiste jest, że właśnie oba oblicza państwa uda się reporterce wydobyć – to piękne, wolnościowe, otwarte na inność i różnorodność, gotowe budować wspólnotę, oraz to zapominające o biednych, odcinające się od rdzennych mieszkańców, oparte na podziałach, zamykające oczy na to, co działo się w przeszłości. Czy jednak oznacza to, że Ważyk odczarowuje kanadyjski mit? Nie, bo nie taki, jak sądzę, był jej cel. Dziennikarce udaje się połączyć narrację typowo reporterską z czymś, co przypomina przewodnik turystyczny dla zaawansowanych. Przez zaawansowanie rozumiem gotowość na otwarcie się na problemy oraz rozmowę o trudnościach przy jednoczesnym zdobywaniu wiedzy podstawowej. Książkę tę można bowiem czytać jako opowieść o wspólnocie, która potrzebowała czasu, by zrozumieć siłę wynikającą z różnorodności. W tym kontekście problemy z dyskryminacją i rasizmem w stosunku do rdzennych mieszkańców oraz chińskich imigrantów traktować można jak ranę, która trudno się goi, lecz skoro zna się jej miejsce i źródło, można próbować ją obserwować i leczyć. Publikację tę da się również czytać jako historię akceptacji swojego kraju, miejsca, w którym się mieszka, i zasad, które w nim obowiązują. W ostatecznym rozrachunku to bardzo pozytywny obraz państwa oraz poczucia odpowiedzialności obywateli za jego kształt. „Kanada” to również reportaż biograficzny o obecnym premierze Justinie Trudeau. Pojawia się tutaj nie tylko mocno wyeksponowana ideowość młodego polityka, ale i świadome odpowiadanie na zainteresowanie mediów. Ważnym punktem odniesienia jest dziedziczenie społecznej roli, ponieważ ojciec obecnego premiera również pełnił tę funkcję polityczną. W pewnym więc sensie Wężyk buduje swoją opowieść – bardzo ciekawą, zaznaczmy – jako historię polityki, która deklarują swoją etyczność, musi niejednokrotnie iść na niechciane kompromisy. Gdzieś w tle jest więc obecne pytanie o to, czy władza daje szansę sprostania ideałom, czy ją wyklucza.


Katarzyna Wężyk, Kanada. Ulubiony kraj świata, Wyd. Agora, Warszawa 2017. 

poniedziałek, 20 listopada 2017

Myśleć jak przestępca (T. Honda, Przeczucie)

Powieść Hondy to interesujący kryminał przede wszystkim z powodu miejsca, w którym rozgrywa się akcja. Japonia nieczęsto staje się tłem wydarzeń, jeśli mówimy o powieściach dostępnych w języku polskim. Autor niebanalnie portretuje relacje panujące między policjantami. Mamy więc kierującą grupą kolegów komisarz Reiko Himekawie. W zmaskulinizowanym środowisku bohaterka ma trudniej, bo jest kobietą, ale i z tego powodu, że awansowała w młodym wieku. Obserwujemy jej stosunek do sprawy – zaangażowany, oparty na emocjach i analitycznym myśleniu jednocześnie, wpisujący się w tok myślenia przestępcy, ale również stosunek do podwładnych – pojawia się i przyjaźń, i gotowość otwarcia się na bliższą relację, i konieczność stopowania nazbyt dużego zaangażowania uczuciowego, i relacja siostrzano-braterska. Przeciwieństwem Reiko jest Katsumata, który włącza się w prowadzone śledztwo i brutalnie okazuje bohaterce swoje lekceważenie. Piętnuje jej pochodzenie, daje do zrozumienia, że zna pewne fakty z jej przeszłości, jako wadę traktuje jej płeć. Nie traci żadnej okazji, by dać młodszej koleżance do zrozumienia, że jej praca w tokijskiej policji to pomyłka. Reiko musi więc mierzyć się ze śledztwem, z wrogiem w najbliższym otoczeniu i z demonami, które pojawiają się wraz z przywołaniem wspomnień. Warto zauważyć, że Honda nie tylko pokazuje pracę japońskiej policji, ale i opisuje taki rodzaj przestępstwa, który kulturowo wpisuje się w charakterystyczne dla miejscowych obyczajów udziwnienie prowadzące do intensyfikacji doznawanych emocji. Dzięki temu mówi własnym głosem i daje się zapamiętać.

Tetsuya Honda, Przeczucie, przeł. Rafał Śmietana, Wyd. Znak, Kraków 2017.

niedziela, 19 listopada 2017

Jak łatwo wpłynąć na bieg historii… (H. Sides, Ogar piekielny ściga mnie. Zamach na Martina Luthera Kinga i wielka obława na jego zabójcę)

Sides proponuje czytelnikom książkę będącą połączeniem reportażu historycznego i biograficznego z pokaźną dawką zaangażowania społecznego. Dużym atutem tej publikacji jest równoległe przedstawienie życiorysów ofiary i mordercy, Martina Luthera Kinga oraz Jamesa Earla Raya. Przecięcie się losów tych dwóch ludzi skutkuje morderstwem ideowego przywódcy, reprezentującego domagających się praw czarnoskórych, oraz spektakularną pogonią za zabójcą. Choć Sides rekonstruuje kolejne etapy prowadzące zabójcę do Memphis oraz te późniejsze, znaczące drogę jego ucieczki, to jednak ani na chwilę nie traci z oczu historiozoficznego kontekstu opisywanych wydarzeń. Akcentuje więc bardzo mocno znaczenie Martina Luthera Kinga, rolę, jaką odegrał w walce z rasizmem oraz w budzeniu świadomości czarnoskórych obywateli Ameryki, polityczny kontekst prowadzonych przez niego działań. Nie traci z oczu jego relacji ze współpracownikami i z rodziną oraz jego zdrad małżeńskich. Pisząc o przywódcy, pokazuje mężczyznę z krwi i kości – z jego słabościami, błędami, potknięciami i zmęczeniem. To bardzo ważny aspekt zaprezentowanej historii. Z kolei przyglądając się biografii mordercy Sides nie tylko skupia się na kwestiach rasowej nienawiści, ale również pisze znakomity, zbeletryzowany esej na temat roli przypadku w życiu wybitnych ludzi, całych grup społecznych oraz państw. To, że zamach się udał, zakrawa na cud. To, że tak łatwo zabójca opuścił miejsce zdarzenia, tym bardziej. Wiele zależało od obojętności obserwujących, zaskoczenia, nieumiejętności zachowania się w krytycznej sytuacji, powątpiewania we własne podejrzenia, wreszcie szczęścia towarzyszącego zbiegowi. Choć autor buduje swoją opowieść tak, by trzymać czytelnika w napięciu, jednocześnie nie pozostawia wątpliwości, że jego zamiarem jest napisanie historii uniwersalnej, politycznego moralitetu, tak można by nawet powiedzieć.


Hampton Sides, Ogar piekielny ściga mnie. Zamach na Martina Luthera Kinga i wielka obława na jego zabójcę, przeł. Tomasz Bieroń, Wyd. Czarne, Wołowiec 2017.

sobota, 18 listopada 2017

Powrót po latach (P. Jaszczuk, Lekcja martwej mowy)

Piąta część serii z lwowskim dziennikarzem Jakubem Sternem w roli głównej rozgrywa się w 1968 roku. To, co dzieje się wówczas w Polsce, jest kluczowe dla tego, co będzie miało miejsce we Lwowie. Dziennikarz dostaje bardzo dziwne zaproszenie, z którego postanawia skorzystać. Wyjeżdża więc z kraju i rusza w podróż do przeszłości – do Lwowa, miasta należącego do Związku Radzieckiego. Zaproszenie otrzymuje również mieszkająca w Paryżu i robiąca tam karierę dziennikarską Wilga de Brie. Ona również wsiada do pociągu, który zmierza do Lwowa. Już na początku tajemniczej podróży okaże się, że jest ktoś, kto kieruje całą wyprawą, wpływa na poczynania bohaterów i chce od nich uzyskać informacje, dzięki którym będzie miał zapewnione polityczne bezpieczeństwo. Wiedza, jaką posiadają Stern i de Brie dotyczy śledztwa prowadzonego przez nich tuż przed wybuchem II wojny światowej. To właśnie z powodu ataku Niemiec na Polskę artykuł się nie ukazał. „Lekcja martwej mowy” to chyba najbardziej nostalgiczna powieść całego cyklu. Pamięć minionego świata i świadomość, że to, co było, już nie powróci, naznacza nie tylko relacje Jakuba i Wilgi, ale również miasto. Zresztą Lwów to trzeci główny bohater książki – zraniony, zawłaszczony, porzucony, ze śladami dawnych namiętności i wzruszeń. To miasto, które nie pozwala zapomnieć i które ciągle przypomina o przeszłości – nieistniejącymi kamienicami, zmianami właścicieli budynków, zaniedbanymi grobami, powszechną inwigilacją. Autorowi udaje się pokazać w popularnej formie rzeczywistość, na którą nie ma zgody, lecz z którą trzeba nauczyć się żyć. Ta dwuznaczność wpisana w codzienność towarzyszy wszystkim opisywanym postaciom. Kluczowa staje się umiejętność wkładania masek. Od niej zależy przetrwanie i tych, którzy stoją po stronie dobra, i tych, którzy reprezentują zło.


Paweł Jaszczuk, Lekcja martwej mowy, Wyd. Szara Godzina, Katowice 2017.

piątek, 17 listopada 2017

Zwierzęta, ludzie i wojna (E. Baratay, Zwierzęta w okopach. Zapomniane historie)

Baratay proponuje czytelnikowi prze-czytanie historii I wojny światowej z innej perspektywy. Nie interesuje go polityka, rezygnuje również ze stawiania w centrum opowieści człowieka. Zamiast postawy antropocentrycznej proponuje przyjrzenie się zwierzętom, które towarzyszyły ludziom w trakcie działań wojennych. Dzięki temu mamy do czynienia z publikacją oryginalną i bardzo ciekawą. Autor ucieka od sentymentalizmu. Pamięta o zmianach w traktowaniu naszych braci mniejszych na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat. Jest uważnym analitykiem i czujnym poszukiwaczem informacji, składających się na przejmujący obraz koszmaru przeżywanego wspólnie przez człowieka i zwierzę. Baratay nie bez powodu akcentuje niejednokrotnie, iż działa na rzecz pamięci. Przywrócenie społeczeństwu świadomości roli odegranej w I wojnie światowej przez zwierzęta stanowi nie tylko próbę opowiedzenia o tym fragmencie historii, który był przemilczany, ale również jest wkładem w pracę na rzecz walki z zapomnieniem oraz w aktywność mającą na celu pokazanie skomplikowania tego wszystkiego, co dzieje się w trakcie prowadzenia działań wojennych. Autor opowiada o rekrutowaniu zwierząt, gromadzeniu ich w jednym miejscu, przechowywaniu ich oraz przewożeniu. Akcentuje różnice w traktowaniu koni i psów przez Brytyjczyków i Niemców oraz Francuzów i Włochów. Ci pierwsi okazywali się często dużo bardziej wrażliwi na cierpienie czworonożnych towarzyszy. Baratay opisuje skuteczność zwierząt, ale i nie traci z oczu ich cierpienia związanego ze stresem, głodem, chłodem i chorobami. Opisane przez niego próby leczenia z dzisiejszej perspektywy mają w sobie coś z barbarzyństwa. Mam tu na myśli zwłaszcza unieruchamianie koni w specjalnych klatkach/skrzyniach i przeprowadzanie operacji bez znieczulenia. Mocno wybrzmiewają nie tylko te fragmenty, gdy zwierzę ramię w ramię towarzyszy człowiekowi, ale i te opisy, w których zaakcentowana zostaje wspólnota śmierci. Pola, na których obok zabitych żołnierzy leżą również zabite konie, to obraz, który powraca.


Éric Baratay, Zwierzęta w okopach. Zapomniane historie, przeł. Barbara Brzezicka, Wyd. W Podwórku, Gdańsk 2017.

czwartek, 16 listopada 2017

Świadectwo (L. Van Dijk, Cholernie mocna miłość)

Książka Van Dijka to jedyne świadectwo Polaka uwięzionego w obozie koncentracyjnym z paragrafu 175, zgodnie z którym stosunki homoseksualne były łamaniem prawa. Publikację tę można czytać równolegle z „Mężczyznami z różowym trójkątem” Heinza Hegera. W obu przypadkach mamy do czynienia z opowieścią o losach ludzi, którzy przeżywają koszmar izolacji, ciężkiej ponad siły pracy, bicia, głodu, upokorzeń oraz brutalnego traktowania głównie z tego powodu, że są homoseksualistami lub o bycie homoseksualistami są podejrzewani. Świadectwo Stefana K. (prawdziwe imię i nazwisko bohatera zostaje ujawnione w posłowiu) jest ważne nie tylko z powodu unikatowości, ale i dlatego, że na przykładzie biografii bohatera znakomicie widać dramat dorastania w okresie wojny. Wspomnienia mężczyzny w większej części dotyczą tego, co można by nazwać próbą zachowania normalności. Jednak kiedy dochodzi do nagłej i okrutnej w swojej wymowie zmiany, Stefan nie tylko doświadczy niewyobrażalnego zła, ale również odkryje, że chce i musi próbować przetrwać. Grzechem Stefana będzie nie tylko odkrycie skłonności homoseksualnych i nawiązanie bliskiej relacji z mężczyzną, ale też fakt, iż obiekt jego odwzajemnionych uczuć to żołnierz Wehrmachtu. W relacji tej dochodzi więc do podwójnego złamania tabu – tego związanego z płcią, ale i tego powiązanego z narodowością. Stefan przez całe życie będzie pamiętał młodzieńczą miłość do Niemca. W tym kontekście świadectwo przedstawione w książce staje się nie tylko odsłoną mrocznych czasów, ale i romansem oraz melodramatem w jednym – rozgrywającym się w rzeczywistości, dalekim od konfabulacji, prawdziwym i rozpaczliwym zarazem. Istotnym uzupełnieniem publikacji są posłowia. Lutz Van Dijk opowiada o swojej znajomości ze Stefanem i zaufaniu, którym jego bohater go obdarzył, a Joanna Ostrowska proponuje esej historyczny, wyjaśniający sytuację gejów w okresie II wojny światowej oraz po jej zakończeniu.


Lutz Van Dijk, Cholernie mocna miłość. Prawdziwa historia Stefana K. i Williego G., przeł. Agata Chmielecka i Filip Fierek, posłowia: Lutz Van Dijk, Joanna Ostrowska, Wyd. korporacja ha!art, Kraków 2017.

środa, 15 listopada 2017

Różne odsłony Tajlandii (U. Jabłońska, Człowiek w przystępnej cenie)

Na czwartej stronie okładki pojawia się wyróżnione na czerwono zdanie: „Przeczytaj tę książkę przed podróżą, nie zabieraj jej ze sobą do Tajlandii”. Choć trudno nie zgodzić się z tym, że Jabłońska nie pokazuje świata z turystycznych folderów, to jednak traktowanie tego faktu jako czegoś wyjątkowego ma w sobie coś z banału. Wydawnictwo Dowody na Istnienie przyzwyczaiło czytelników do tego, że nie oferuje typowych reportaży podróżniczych, lecz stawia na problemowe i nieoczywiste portrety miejsc i ludzi. Niepotrzebne więc wydaje się wzmacnianie potencjału promocyjnego książki takimi informacjami. Urszula Jabłońska proponuje opowieść o upodleniu człowieka oraz o lekceważeniu jego podmiotowości. Na te kwestie wskazuje tytuł, wzięty z jednego z tekstów składających się na książkę. Reporterkę interesują różne odsłony współczesnego niewolnictwa – konieczność sprzedawania własnego ciała, podporządkowanie losu jednostki bezwzględnej rodzinie, porwania, wyzysk w pracy, kupczenie czyjąś wolnością lub marzeniem o wolności, tortury, ograniczanie praw obywatelskich. Autorka stara się zaprezentować możliwie wielowymiarowy obraz Tajlandii i – paradoksalnie – właśnie to staje się problemem tej książki. W trakcie lektury trudno oprzeć się wrażeniu, że kompozycyjnie reportaż ten nie został przemyślany. Kwestie związane z prostytucją, wymyślną seksualną ofertą oraz akceptowanym omijaniem prawa zostały potraktowane bardzo powierzchownie. Autorce nie udało się wyjść poza informacje, które na temat tego kraju pojawiają się co jakiś czas w mediach. Z kolei temat ograniczenia wolności słowa, sportretowany na podstawie historii J., opowiedziany zostaje tak, że zyskuje wydźwięk niepotrzebnie patetyczny. Dyskusyjne jest wyeksponowanie akurat tego wątku jako kluczowego dla całej publikacji. Najlepsze fragmenty książki dotyczą losów muzułmańskich Rohingya, uciekających z Birmy przed szykanami ze strony buddyjskiej większości. Właśnie w tych miejscach autorka pokazuje swój reporterski talent.


Urszula Jabłońska, Człowiek w przystępnej cenie, Wyd. Dowody na Istnienie, Warszawa 2017.

wtorek, 14 listopada 2017

Zwierzę jako podmiot (R. Young, Sekretne życie krów)

Książka Young, choć literacko pozostawia wiele do życzenia, koncepcyjnie i ideowo zasługuje na uwagę. Autorka dzieli się z czytelnikami swoimi obserwacjami, wspomnieniami i refleksjami na temat zwierząt domowych. Na plan pierwszy wysuwają się tytułowe krowy, jednak znajdzie się tutaj miejsce na przywołanie kilku ciekawych sytuacji ze świniami, owcami czy kurami w roli głównej. Opowiedziane przez Young anegdoty utrzymane są w konwencji gawędy, której bohaterowie są wspominani ciepło, ze swadą, z czułością. Fakt, iż chodzi w tym przypadku nie o ludzi, ale o zwierzęta, pozwala dostrzec fascynującą filozofię towarzyszącą rodzinie pisarki. Widzą oni w hodowanych zwierzętach podmioty, zapamiętują ich cechy szczególne, odpowiadają na ich indywidualne potrzeby, szanują upodobania oraz starają się eliminować z ich otoczenia to, co budzi niechęć lub strach. Podopieczni odwdzięczają się przyjaźnią i zaufaniem, co skutkuje możliwością zaprezentowania w książce intrygujących portretów biograficznych… krów. Zarówno opowieści autorki, jak i towarzyszące im rysunki, zasługują na uznanie. Szkoda tylko, że pracując nad książką nie pomyślano bardziej nad jej kompozycją. Momentami mamy wrażenie czytania przypadkowo wyrwanych z kontekstu historyjek o prowadzeniu ekologicznego gospodarstwa, które nie zmierzają do żadnej puenty.


Rosamund Young, Sekretne życie krów, przeł. Piotr Kaliński, Wyd. Czarna Owca 2017.

poniedziałek, 13 listopada 2017

Bez przyszłości i bez pamięci (B. Rawlence, Miasto cierni. Największy obóz dla uchodźców)

Reportaż Rawlence’a to z jednej strony próba uchwycenia systemowego problemu, z drugiej portret konkretnych osób, dla których obóz dla uchodźców jest czymś pomiędzy rajem a piekłem. Autor unika kategorycznych w swojej wymowie rozpoznań. Opisując Dadaab, obóz dla uchodźców w Kenii, zwraca uwagę na pozytywne i negatywne strony tego miejsca. Bezdyskusyjny pozostaje fakt, iż wiele osób właśnie tutaj znajduje ratunek. Instytucjonalna pomoc umożliwia rozpoczęcie nowego życia. Pozwala na odzyskanie poczucia bezpieczeństwa. Jednocześnie w Dadaab odnotować można przeludnienie, rosnącą przestępczość, zagrożenie zamachami terrorystycznymi i okazywaną w brutalny sposób nieufność ze strony policji. To, co miało być tymczasowe, zamienia się w rozwiązanie stałe. Niemożność wyrwania się z impasu powoduje niszczenie życia prywatnego, podkopuje wiarę w siebie, eliminuje szanse na lepsze życie u kolejnego pokolenia. Rawlence nie pozostawia złudzeń – możni tego świata nie są zainteresowani naprawą sytuacji. Choć autor próbuje zwrócić uwagę na społeczne, ekonomiczne i psychologiczne aspekty tkwienia w Dadaab, uprzedzenia są zbyt duże. Paradoks niejednokrotnie sprowadza się do tego, że ofiarami walki z terroryzmem stają się osoby, które przed fanatykami z Asz-Szabab uciekli do obozu. W Dadaab dominują Somalijczycy, ale Rawlence przygląda się też przedstawicielom innych krajów, portretując na przykład dramat różnic kulturowych ujawniający się w mieszanych somalijsko-sudańskich małżeństwach. Obóz, który dla wielu był marzeniem o wolności, staje się rodzajem więzienia. Rozczarowuje, bo choć oferuje złudzenie pomocy, tak naprawdę nie daje prawa do pracy i edukacji. Niesie też swoje zagrożenia, takie jak chociażby kradzieże, gwałty na kobietach i zagrożenie ze strony policji. Między ludźmi rodzi się nieufność. Bohaterowie reportażu Rawlence’a akcentują ten fakt z przerażeniem, ale i godzą się na taki stan rzeczy. Mają poczucie tkwienia w sytuacji bez wyjścia. Nawet jeśli próbują zmieniać swoje życie, natykają się na przeszkody, które ich przerastają. W efekcie historie z dobrym zakończeniem zdarzają się w Dadaab rzadko. Dużo częściej króluje rozczarowanie, porzucenie i zapomnienie.


Ben Rawlence, Miasto cierni. Największy obóz dla uchodźców, przeł. Sergiusz Kowalski, Wyd. Czarne, Wołowiec 2017.

niedziela, 12 listopada 2017

Czy możliwe jest zrozumienie? (A.R. Hochschild, Obcy we własnym kraju. Gniew i żal amerykańskiej prawicy)

Arlie Russell Hochschild pozostaje badaczką zaangażowaną, czujną, otwartą na inność, ale i świadomą własnych uprzedzeń. To połączenie daje znakomite rezultaty. Sprzeczność zawarta w tytule okazuje się niezwykle celną i sugestywną metaforą. Badaczkę interesuje to, w jaki sposób myślą przedstawiciele amerykańskiej prawicy oraz, co kluczowe dla zaprezentowanej w książce opowieści, jakie emocje kryją się za ich wyborami. Choć sama wyrasta z zupełnie odmiennej tradycji kulturowej i wyznaje całkowicie inne wartości, jest zdania, że kluczem do zrozumienia może być próba wysłuchania tego, co czują ci, których trudno zaakceptować. Autorka wyjaśnia swój stosunek do tematu, punkt wyjścia oraz przyjęte założenia. Nie waha się nazywać tych, którzy tak bardzo się od niej różnią, przyjaciółmi. Nie ma wątpliwości, że za uproszczoną wizją świata, jaką jesteśmy często karmieni w mediach, kryją się dużo bardziej skomplikowane przeżycia, wybory i doświadczenia zawodowe. Książka Hochschild to połączenie reportażu z publikacją socjologiczną, esejem i portretami biograficznymi. Autorka pokazuje ludzi uwikłanych w przeszłość i odkrywa, że Południe jest nie tylko miejscem o konkretnej historii, ale i przestrzenią naznaczoną konkretną kulturą. Sprzeciw wobec rządów federalnych uwikłany jest w rozczarowanie wynikające z zaprzeczenia wcześniej wyznawanym wartościom. Hochschild mówi wprost, że irytacja mieszkańców Luizjany wiąże się z poczuciem bycia ciągle karconym dzieckiem, które inni piętnują i wskazują jako tego, kogo należy unikać. W pewnym więc sensie odwrócenie się od idei demokracji i opieki państwa nad słabszymi wiąże się z doznanym rozczarowaniem. Badaczka pokazuje konsekwencje niszczenia środowiska oraz wpływ nadużyć na zdrowie jej bohaterów. Jednocześnie próbuje zrozumieć niechęć do rozwiązań związanych z ekologią, proponowanych przez władze centralne. W trakcie lektury trudno oprzeć się wrażeniu, iż ci, których usiłuje pojąć Hochschild mają w sobie coś z anarchistów, którzy widzą korzyści płynące z likwidacji systemowej kontroli, jednak nie dostrzegają dramatycznych skutków wprowadzenia w życie hipotetycznego przewrotu. Autorka pokazuje związek między przedwyborczą narracją uprawianą przez Trumpa a pragnieniem jej bohaterów, by mówić o Ameryce silnej. Kluczowa dla analizy przeprowadzonej w książce jest metafora kolejki do amerykańskiego spełnionego snu – kolejki, w której bohaterowie stoją, ale są ciągle przesuwani do tyłu, bo przed nimi wchodzą przedstawiciele różnego rodzaju grup defaworyzowanych (np. czarnoskórzy, reprezentanci mniejszości seksualnych, kobiety). Hochschild wierzy w moc porozumienia opartą na empatii. Emocje towarzyszące obu stronom – prawicy i lewicy – bywają podobne, tyle kanalizowane są w inny sposób. Autorka akcentuje, że ani jedni, ani drudzy, nie są tacy, jak przedstawiają ujęcia stereotypowe i media. Czyżby więc najważniejszy okazał się postulat dobrej woli? Autorka nie daje, co oczywiste, łatwych rozwiązań, wyraźnie jednak sugeruje, że dostrzeżenie człowieka w tym, kto ideowo i mentalnie jest naszym wrogiem, może być pierwszym krokiem do wyjścia z impasu. A wyjście to jest konieczne – dla dobra państwa, dla dobra społeczeństwa i dla dobra własnego. Inspirujące.


Arlie Russell Hochschild, Obcy we własnym kraju. Gniew i żal amerykańskiej prawicy, przeł. Hanna Pustuła, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2017.

sobota, 11 listopada 2017

„Nadal jestem młodym pisarzem” (Marcin Świetlicki. Nieprzysiadalność. Autobiografia. Rozmawia Rafał Księżyk)

Choć na okładce książki natkniemy się na informację, że sięgamy po autobiografię, tak naprawdę „Nieprzysiadalność” to wielowątkowy, napisany z klasą, interesujący pod względem rozpoznań i fascynujący ze względów historycznoliterackich wywiad-rzeka. Ta obszerna publikacja nie tylko pozwala na podjęcie wielu tematów, ale też umożliwia pokazanie ewolucji bohatera oraz zdefiniowanie jego miejsca w świecie literackim. Książka wzbogacona jest o liczne czarno-białe fotografie oraz bibliografię, dyskografię i filmografię. Na uwagę zasługują również podpisy pod zdjęciami – odsłaniające dystans do samego siebie oraz, kiedy to potrzebne, ironiczne podejście do przeszłości. Kwestia konieczności kreowania siebie w przestrzeni publicznej powraca zresztą w książce wiele razy. Świetlicki świetnie potrzebę tę i przymus analizuje w kontekście hermetyczności krakowskiego środowiska intelektualnego, medialnego postrzegania artysty, zmian zachodzących w oczekiwanym publicznym wizerunku poety, czy przy okazji prowadzenia telewizyjnego programu kulturalnego „Pegaz”. Rafał Księżyk prowadzi rozmowę z dużym wyczuciem, znajomością twórczości przepytywanego i wrażliwością, która nie kłóci się wcale z dociekliwością. W efekcie niejednokrotnie poznamy diagnozy Marcina Świetlickiego dotyczące życia literackiego – tego, w którym uczestniczył, i tego, które obserwował. Przeczytamy więc na przykład o rewolcie światopoglądowej, jaka zaszła w środowisku „bruLionu”, o przemianach mentalnych niektórych rozpoznawalnych postaci, o miejscach ważnych z racji kształtowania codzienności i więzi grupowej, o względności nagród literackich, o generowaniu mody na polski kryminał, o specyfice tworzenia atmosfery skandalu młodszych pokoleń, np. „ha!artu”, o znajomościach trwałych i mniej trwałych. Czytelnik będzie towarzyszył przywoływaniu kolejnych związków Marcina Świetlickiego – wspominanych ciepło, jeśli krytycznie, to z zachowaniem zasady stosowności, ze świadomością przemijania. Pozna kolejne etapy twórczej aktywności pisarza – będzie mógł dowiedzieć się o ideach towarzyszących powstawaniu tomów poezji, dowie się o projektach muzycznych, przeczyta o inspiracjach dających początek powieściom. Ważną cechą „Nieprzysiadalności” jest skoncentrowanie się na człowieku, który zmienia się, ale nie odwraca się od siebie sprzed lat. Dzięki temu historia życia twórczego i prywatnego Świetlickiego rysuje się jako bycie w ruchu, doświadczanie czegoś nowego, podnoszenie się po upadkach i wiara w to, że jeszcze wiele może się wydarzyć. Świetlicki pozostaje uważnym obserwatorem siebie i ludzi, z którymi się spotyka. Nie ucieka od rozpoznań dotyczących specyfiki pewnych procesów, które widzi i w których uczestniczy. Natkniemy się więc na przykład na mądrą refleksję dotyczącą tego, co wojsko robi ze zwykłym człowiekiem, ale i na zasługujące na uwagę skwitowanie kariery Doroty Masłowskiej, wyborów Pawła Dunina-Wąsowicza jako wydawcy czy reguł, którym podporządkowuje się krakowska bohema. Przekonanie, że publikacja ta jest zaledwie częścią opowieści, wydaje się kluczowe dla określenia biografii bohatera książki. Nie bez powodu autor deklaruje wiarę w przyszłość i pewność zaistnienia w życiu rzeczy ważnych i pasjonujących. Tytułowa „Nieprzysiadalność” okazuje się pasjonującym dowodem świadomości siebie i uważnej obserwacji rzeczywistości, w której trzeba dbać o to, by być w niej na własnych zasadach.


Marcin Świetlicki, Nieprzysiadalność. Autobiografia. Rozmawia Rafał Księżyk, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2017.

Polecam!: Anna Pomiankowska-Wronka, Diabeł nie pyta o jutro. Literatura faktu wobec wojny w byłej Jugosławii

Polecam Państwa uwadze książkę Anny Pomiankowskiej-Wronki. W monografii znajdziecie Państwo szkice poświęcone twórczości Emira Suljagicia, Barbary Demick, Eda Vulliamy’ego, Wojciecha Tochmana, Slavenki Drakulić, Svetlany Broz i Juli Zeh. Wydawcą publikacji jest Wydawnictwo Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej UWM w Olsztynie.
Poniżej nota biograficzna Autorki oraz fragment opinii recenzentki książki, prof. Bernadetty Żynis.

Anna Pomiankowska-Wronka (ur. 1991 r.) – magister dziennikarstwa i komunikacji społecznej. Uczestniczka studiów doktoranckich z dziedziny literaturoznawstwa na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Jej zainteresowania badawcze koncentrują się na współczesnym reportażu ze szczególnym uwzględnieniem problematyki ludobójstwa.

„Pani Anna Pomiankowska-Wronka przedstawiła trzyczęściowe analityczne opracowanie literackich reportaży autorów różnej narodowości, dotyczące zagadnień związanych z doświadczeniem wojny, rozpadu państwa i powojennej traumy na terenie byłej Jugosławii. Niewątpliwie takie opracowanie jest potrzebne z jednego zasadniczego powodu – tamta wojna odsłoniła zagrożenia istniejące w naszej teraźniejszej kulturze, wobec których musimy jako społeczeństwa wypracować mechanizmy i procedury, pozwalające nam uniknąć takiego nieszczęścia w przyszłości. Tymczasem świadomość i pamięć wydarzeń z krajów bałkańskich wydaje się słabo obecna w publicznej przestrzeni i, na co zwraca uwagę Autorka, może zaskoczyć nas powtórka tamtych wydarzeń w dowolnym punkcie naszego globu. Dlatego interpretacja reportaży w takim właśnie kontekście wydaje mi się ważnym i potrzebnym głosem w ogólnoeuropejskiej (i szerszej) dyskusji nad kondycją naszej kultury i nad etycznym wymiarem tzw. zachodniej cywilizacji na początku XXI wieku”.

dr hab. Bernadetta Żynis, prof. AP

piątek, 10 listopada 2017

Samotność jako ostateczność (H. Mankell, Głębia)

Powieść Mankella to historia mrocznej i intensywnej fascynacji, prowadzącej do samotności i konieczności zmierzenia się z ostatecznością. Pisarz próbuje pokazać moment pęknięcia, którego nic i nikt nie zapowiada. Choć pozornie nie zaszły żadne zmiany, do dawnego świata nie można już wrócić, bo zaczęło się nowe – niszczące w stosunku do przeszłości i niepewne w kontekście przyszłości. Mankellowi udaje się sportretować przeczucie, jakie trudno uchwycić i zdefiniować. Akcja powieści dzieje się w okresie I wojny światowej. Lars pełni ważną funkcję, jest bowiem specjalistą od pomiaru głębokości wód morskich. Mężczyzna jest w szczęśliwym związku małżeńskim. Nie spodziewa się, że nagle w jego relacje z żoną wkradnie się obcość i chłód. Nie przeczuwa także, że ulegnie niespodziewanej fascynacji inną kobietą, mieszkającą samotnie na jednej z wysp. W tle opowieści Mankella pojawia się istotna kwestia dotycząca tego, kto jest bardziej odpowiedzialny za życie człowieka – czy on sam, czy Los, czy przeznaczenie, czy może przypadek. Tak naprawdę w książce będzie ciągle obecne pytanie, ile w działaniu bohatera jest jego woli, ile szaleństwa, któremu się poddaje, ile chęci przekraczania granic wbrew wszystkiemu i wszystkim, ile wreszcie gotowości walczenia o własne szczęście. Historia opowiedziana przez pisarza ma w sobie chłód ostateczności, ale i żar namiętności. Wszystkie te skrajne emocje dzieją się na odludziu, w samotności, w poczuciu nieistnienia żadnej wspólnoty, w przytłoczeniu bliskością śmierci i grozy. Ten, kto uruchamia zło w imię prawa do własnego szczęścia, zostaje ukarany. Samotność bywa więc tragedią, rozpamiętywaniem, ale i skazaniem na zapomnienie. Bardzo dobre.

Henning Mankell, Głębia, przeł. Ewa Wojciechowska, Wyd. W.A.B., Warszawa 2017.

czwartek, 9 listopada 2017

Niewidoczni (D. Backderf, Śmieci)

Powieść graficzna „Śmieci” to połączenie komiksu edukacyjnego (informacje dotyczące radzenia sobie ze śmieciami teraz i kiedyś) z utworem społecznie zaangażowanym (postulat dbałości o środowisko) i opowieścią autobiograficzną (utwór inspirowany jest doświadczeniami autora). Derf Backderf nie proponuje czytelnikowi historii, która zaczyna się jakimś spektakularnym wydarzeniem i dąży do finału, który ma coś wyjaśnić. To raczej próba pokazania codzienności śmieciarzy z powtarzalnością działań, pór roku i zadziwień związanych z tym, co ludzie potrafią wyrzucić. Rozrysowanie poszczególnych scen w czerni, bieli i zimnym, jasnym niebieskim wzmacnia sugestywność przesłania sprowadzającego się do przekonania, że praca osób odbierających śmieci jest niezbędna, a jednocześnie ilość produkowanych przez ludzi odpadów jest zatrważająca i katastrofalna. Autor nie ukrywa, że bycie śmieciarzem wiąże się z koniecznością przyzwyczajenia się do obrzydliwości związanej z widokiem, dotykiem i zapachem. Wiele razy zostaną pokazane czytelnikowi sytuacje, w których dochodzi do momentu przekroczenia – trzeba odebrać martwe zwierzę, należy zmierzyć się z substancjami, które zostały źle zabezpieczone i brudzą osobę próbującą je usunąć, niezbędne jest patrzenie na owady, które wylęgły się ze śmieci w upale. To, co zwyczajne i typowe, jest tutaj pokazane w takich samych barwach i podobną kreską, jak to, co zdarza się rzadziej i bywa zaskakujące. W ten sposób zostaje zasugerowana trwałość i niezmienność pewnych postaw – osoby segregujące śmieci będą się zdarzały tak samo jak ci, którzy nie są zainteresowani ekologią, ci, którzy jako zwykłe śmieci wyrzucają wielkogabarytowe urządzenia, pojawią się obok ludzi przedmiotowo traktujących zwierzęta. Ważnym elementem zaprezentowanej opowieści jest zaakcentowanie niewidzialności śmieciarzy. Nie chodzi niestety tylko o ich stosunkowo dyskretne oczyszczanie miasta, ale o ignorowanie istnienia pracowników, lekceważenie wyrażające się w sposobie przygotowania odpadów do odbioru oraz łatwość odmawiania podmiotowości.


Derf Backderf, Śmieci, przeł. Grzegorz Ciecieląg, Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2017.

środa, 8 listopada 2017

Dziś i wczoraj (N. Gürsel, Mehmed Zdobywca. Powieść)

W tytule książki nie bez powodu pojawia się określenie powieść. To dopowiedzenie z jednej strony ukierunkowuje czytelnika na możliwość konfabulacji wpisaną w rekonstruowanie losów opisywanej postaci, z drugiej jest wyraźną sugestią kluczowego dla całej historii procesu, którego jesteśmy świadkami, a mianowicie powstawania dzieła. Autor naprzemiennie przybliża czytelnikowi bogactwo wpisane we własną samotność oraz okrucieństwo i żądze Mehmeda II. Ani to pierwsze, ani to drugie nie jest jednoznaczne. Samotność okazuje się próbą mierzenia się z przeszłością, gotowością dopowiadania historii, wreszcie otwarciem się na nowe doświadczenia, w tym także miłosne. Emocje towarzyszące tworzeniu umieszczają pisarza w stanie poza czasem i miejscem. Choć konkret jest ciągle ważny, to jednak cofanie się w czasie skutkuje pewnego rodzaju zawieszeniem i nierealnością tego wszystkiego, co dzieje się tu i teraz. Z kolei brutalność bohatera stanowi próbę nie tylko zmierzenia się ze skomplikowaną etycznie biografią (anty)bohatera, ale również staje się chęcią całkiem realnego wpisania tego, co było, w to, co jest. Pisanie zamienia się więc w tworzenie historii cudzej oraz obserwowanie historii własnej, także tej intymnej i intelektualnej.


Nedim Gürsel, Mehmed Zdobywca. Powieść, przeł. Piotr Kawoluk, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2017.

wtorek, 7 listopada 2017

Ile prawdy jest w legendzie? (P. Zgrzebnicki, Tam, gdzie kończy się świat. Opowieści z Papui-Nowej Gwinei)

Kluczowym elementem stereotypów narosłych wokół Papui-Nowej Gwinei, będącej celem podróży autora, jest budzące wiele mrocznych skojarzeń określenie „łowcy głów”. Fakt ten zostaje zresztą przez Zgrzebnickiego nieraz zaakcentowany. Ów tytułowy koniec świata nie wiąże się bowiem tylko z odległością, ale przede wszystkim z niedostępnością i egzotyką. Autor nie ukrywa, że sam tkwi w pewnym zagubieniu – z jednej strony jest otwarty na nowe doświadczenia, z drugiej lęka się tego, co wiąże się z nieprzewidywalnością i stosunkowo niewielką wiedzą na temat tego rejonu świata. Plan podróży, obmyślony wcześniej i mający na celu porównanie niektórych zwyczajów, niejednokrotnie podlega renegocjacjom. Czasami winien jest nieodpowiedzialny i niesłowny przewodnik, innym razem przeciwności natury przyrodniczej, jeszcze innym zaskoczenie związane z obowiązującymi na miejscu obostrzeniami. Zgrzebnicki, choć pozostaje podróżnikiem zainteresowanym i zaangażowanym, raczej nie ryzykuje i nie pozwala sobie na spontaniczne decyzje. Nie jest to, oczywiście, wadą, zwłaszcza że przebywa w rejonie faktycznie nie zawsze bezpiecznym, jednak brakuje w tej książce większego zbliżenia się do ludzi. Autor pozostaje w swojej opowieści na poziomie turysty, który wychodzi z hotelu co prawda dalej niż przewidują to przewodniki turystyczne, nie wciela się jednak w rolę reportera gotowego zmierzyć się z historią konkretnego człowieka lub małej społeczności. Publikacja spełnia przede wszystkim rolę edukacyjno-informacyjną. Autor zawarł w niej dużo wiadomości na temat ewolucji miejscowych zwyczajów oraz historii regionu. Zrezygnował natomiast z oddania głosu tym, którzy żyją w cieniu „łowców głów”.

Paweł Zgrzebnicki, Tam, gdzie kończy się świat. Opowieści z Papui-Nowej Gwinei, Wyd. Muza, Warszawa 2017.


poniedziałek, 6 listopada 2017

Okruchy wolności (S. Orth, Couchsurfing w Iranie. (Nie)codzienne życie Persów)

„Couchsurfing w Iranie” to połączenie reportażu z popularną wersją badań terenowych i zapisków z podróży. Autor nie ukrywa, że interesuje go życie w Iranie w wersji mniej oficjalnej. Korzysta więc z oferowanych w Internecie noclegów w prywatnych domach. Już na tym etapie ma świadomość uczestniczenia w sytuacji szczególnej, bowiem te formy aktywności, które w kontekście podróżowania nie budzą na świecie większych kontrowersji, tutaj są nielegalne. Orth jest gościem nieprzypadkowym. Nie pasjonuje go tylko zwiedzanie i obserwowanie egzotyki. Z ciekawością, ale i czasami niepewnością, przystaje na propozycje swoich chwilowych gospodarzy, uczestnicząc dzięki temu w dość niekonwencjonalnych inicjatywach. Otwartość, z jaką traktuje miejscowe zwyczaje oraz zaufanie, którym obdarza nowych znajomych, skutkuje możliwością oglądania Iranu w wersji nieoczywistej oraz odkrycia, że wolność próbuje istnieć nawet wtedy, gdy pozornie zwycięża niewola. Autor odkrywa również, że pewne rytuały codzienności, które w zachodnim świecie nie są niczym sensacyjnym, w Iranie stać się mogą podstawą aresztowania. Konieczność funkcjonowania w zwyczajności tak, jakby ciągle trzeba było ukrywać się ze swoją prawdziwą twarzą, odsłania dramat opisywanych ludzi, ale i ich determinację. Orth pokazuje bowiem, że siła przetrwania bywa przejawem wolności, a gotowość rozbijania niewoli od środka pozwala mieć marzenia mimo wszystko. Za lekką formą i równie swobodnym projektowaniem podróży kryje się mroczne oblicze kraju, w którym to, co jest przygodą dla przybysza, może być tragedią dla miejscowego.


Stephan Orth, Couchsurfing w Iranie. (Nie)codzienne życie Persów, przeł. Kamil Markiewicz, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2017.

niedziela, 5 listopada 2017

Pamięć i zapomnienie (J. Hatzfeld, Więzy krwi)

„Więzy krwi” to dopełnienie trylogii o ludobójstwie w Rwandzie, na którą składają się „Nagość życia”, „Sezon maczet” i „Strategia antylop”. Tym razem Hatzfeld oddaje głos dzieciom ofiar i zabójców. I jedni, i drudzy są naznaczeni pamięcią ludobójstwa. W ich relacjach powtarza się nie tylko świadomość ciężaru tego, czego doświadczyli bliscy, ale i poczucie dziedziczenia zarówno nienawiści, jak i wybaczenia, czy konieczności zadośćuczynienia. Relacje drugiego pokolenia naznaczone są momentem, w którym wszystko staje się jasne – niewiedza zostaje zastąpiona wiedzą, a niedopowiedzenia zyskują oblicze pewności. Dzieci nie ukrywają, że konflikt, który dorosłych doprowadził do ludobójstwa, jest ciągle żywy w rozmowach i szkolnych sporach. Synowie i córki zabójców otrzymują wyraźny przekaz wypowiadany w złości – są tak samo winni. Synowie i córki ofiar słyszą czasami, że porządek nie został do końca zaprowadzony – pojawia się więc mniej lub bardziej świadoma groźba. W relacjach dzieci powraca również pewne miejsce. Tam, gdzie jedni polowali na drugich, trudno jest powrócić, trudno dotknąć przestrzeni, w której czai się wszechobecna śmierć, trudno poczuć obecność duchów. Hatzfeld pozostaje reporterem uważnym, empatycznym i sprawiedliwym. Z jednakową powagą i szacunkiem słucha opowieści dzieci ofiar i dzieci zabójców. Ma świadomość, ile dobrego i złego może zrobić pamięć i zapomnienie. Nie traci z oczu dorosłych – jedno umieją się otrząsnąć po ludobójstwie, inni cały czas rozpamiętują, jeszcze inni śmieją się w twarz ofiarom i nie mają żadnego poczucia winy. Dzieci nie tylko przejmują symbolicznie to, w jaki sposób do masakr podchodzą rodzice, ale też uczą się kształtowania tożsamości na swoich zasadach. Niektórzy potrafią więc odciąć się od cudzej pamięci, by zbudować własne wspomnienia i z nadzieją patrzeć w przyszłość. Są i tacy, dla których pamięć zapożyczona jest ważniejsza, oni nie umieją odwrócić wzroku od tego, co było i co działo się poza ich świadomym przeżywaniem. Pamięć rodziców staje się ich własną. Pozycja obowiązkowa.


Jean Hatzfeld, Więzy krwi, przeł. Jacek Giszczak, Wyd. Czarne, Wołowiec 2017.

sobota, 4 listopada 2017

Współczesne piętnowanie (Jon Ronson, #WstydźSię! O jednej z najbardziej niedocenionych sił rządzących światem)

Książka Ronsona to ciekawe połączenie literatury popularnonaukowej z reportażem oraz esejem społeczno-obyczajowym. Autora interesuje to, w jaki sposób nowe media umożliwiają wprowadzanie w życie piętnowania prowadzącego do zmiany życia tego, kto doświadczy owego internetowego linczu. Zwraca uwagę na sytuację nieadekwatności okazanego emocjonalnego zaangażowania do czynu, który zazwyczaj jest przejawem głupoty, braku zastanowienia, złego zrozumienia intencji. Skutki danego nieprzemyślanego działania bywają dużo trwalsze niż wyrok sądowy i konieczność odbycia kary. W tym wypadku nikt nawet nie udaje, że chce wysłuchać oskarżonego, nienawiść w stosunku do napiętnowanego gwałtownie wzrasta, a wizerunek osoby doświadczającej owego publicznego zawstydzenia zostaje niejednokrotnie trwale zmieniony. Ronsona interesuje nie tylko to, w jaki sposób owa lawina negatywnych komentarzy powstaje. Zwraca też on uwagę na świadomość (lub jej brak) tych, którzy w owej nierównej walce odgrywają kluczowe role. Przedmiotem analizy jest przede wszystkim Twitter, jednak poczynione przez autora obserwacje, dotyczące ofiar i prześladowców oraz tego, jak łatwo obie role może odgrywać każdy z nas, są aktualne także w kontekście innych mediów społecznościowych. Warto więc potraktować je jako ciekawy głos w dyskusji na temat wolności, odpowiedzialności i władzy sprawowanej nad drugim człowiekiem. To, co wirtualne, kształtuje w sposób bezpardonowy świat realny. Ronson nie ma złudzeń, że gotowość linczu jest praktyką przypisaną do społecznej aktywności człowieka. Media społecznościowe sprzyjają zaistnieniu złudzenia polegającego na przekonaniu, że jesteśmy bezkarni. Tymczasem, co autor ciekawie i przekonująco udowadnia, władza, nawet ta sprawowana w sieci, bywa podniecająca i pociągająca. Psychologia grupy oddziałuje na jednostki niezwykle silnie, zwłaszcza że sieć oferuje rodzaj fałszywego oczyszczenia w postaci nierealności i rzekomej tymczasowości.


Jon Ronson, #WstydźSię! O jednej z najbardziej niedocenionych sił rządzących światem, przeł. Katarzyna Dudzik oraz Olga Siara, Wyd. Insignis, Kraków 2017.

piątek, 3 listopada 2017

Przemoc (Jerzy Szyłak, Joanna Karpowicz, Kwaśne jabłko)

„Kwaśne jabłko” to komiks mierzący się z tematem trudnym – oczywistym i nieoczywistym zarazem. Autorzy zdecydowali się na sportretowanie przemocy domowej, rekonstruując kolejne etapy niszczenia ofiary i triumfowania kata. Choć w pewnym sensie odtwarzają powtarzający się schemat, opowieść nie traci nic ze swojego dramatyzmu. Autorom udaje się zachować atmosferę strachu, sportretować samotność kobiety, wreszcie pokazać cyniczny triumf mężczyzny, któremu wydaje się, że jest nie do pokonania. Nie bez powodu wspominam o pewnej ilustracyjności i edukacyjności, bowiem kolejne etapy polowania na zwierzynę przez myśliwego, taka metafora jest zasadna, odsłaniają następującą prawidłowość: to zawsze zaczyna się bardzo podobnie, podobnie się rozwija i podobnie się kończy. Rysunki składające się na opowieść o upodleniu w czterech ścianach własnego mieszkania mają w sobie dużo z malarskości. Cecha ta jest szczególnie widoczna w całostronicowym portrecie kobiety na okładce czy również całostronicowym, zamykającym całą historię. „Kwaśne jabłko” można traktować jako opowieść o zakładaniu masek. Na okładce mamy znakomicie zniuansowany znaczeniowo portret, przedstawiający lekko uśmiechniętą kobietę, trzymającą w ręku filiżankę kawy, zakrywającą oczy za okularami słonecznymi. Kiedy przyjrzymy się bliżej widzimy, że skrzywienie ust niekoniecznie świadczy o radości, z nosa cieknie kobiecie krew, a okulary prawdopodobnie mają zamaskować sińce pod oczami. W finale z kolei natkniemy się na nawiązanie do Matki Boskiej i wyraźnie zasygnalizowane pragnienie przerwania ciągu cierpienia. Narodziny dziewczynki potencjalnie skazują ją na podobne doświadczenia. Autorzy choć koncentrują się na spustoszeniu dziejącym się pomiędzy dwojgiem niegdyś bliskich sobie ludzi, nie tracą z oczu otoczenia oraz uwikłań społeczno-obyczajowych. Mamy więc tutaj zaakcentowany ciąg przemocy (psychicznej, fizycznej i seksualnej) – religijności (gotowości tłumaczenia przed Bogiem męża-kata w imię świętości małżeństwa) – władzy (mężczyzna wyraźnie jest zadowolony z nieograniczonej władzy sprawowanej nad kobietą) – seksu (dla kata przemoc jest podniecająca, podporządkowuje więc sobie ofiarę podwójnie – najpierw okazując jej swoją siłę fizyczną, potem każąc wstać i spełniać małżeńską powinność, także w takiej formie, która przez żonę nie jest akceptowana). „Kwaśne jabłko” można również czytać jako historię realizowanego zazwyczaj jedynie w marzeniach pragnienia wzięcia spraw w swoje ręce. Kluczowa w tym kontekście staje się solidarność kobiet, ten sojusz, którego na co dzień ofiara rzadko doświadcza.


Scenariusz: Jerzy Szyłak, ilustracje: Joanna Karpowicz, Kwaśne jabłko, Wyd. www.timof.pl, Warszawa 2017.