Zapraszam również na mój profil na Facebooku: https://www.facebook.com/bernadetta.darska

oraz na moje konto na Instagramie: https://www.instagram.com/bernadettadarska/

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą esej. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą esej. Pokaż wszystkie posty

piątek, 8 sierpnia 2025

Warszawska przyroda (S. Łubieński, Drugie życie czarnego kota)

 

„Drugie życie czarnego kota” to książka, która momentami wydaje się trochę przegadana, trochę powtarzalna, a jednak ostatecznie jakoś się broni, wydobywając się z tych mielizn zwycięsko. Choć perspektywa autobiograficzna – obserwatora, osoby odwiedzającej konkretne miejsca, wreszcie także kogoś, kto czuje i przeżywa – jest jak najbardziej uzasadniona, to jednocześnie, zwłaszcza pod koniec publikacji ma się wrażenie kompozycyjnego tąpnięcia. Niezależnie od tego warto docenić pomysł na opowieść. Stanisław Łubieński decyduje się spojrzeć na warszawską przyrodę z perspektywy historycznej. Próbuje odkryć zmiany dziejące się w mieście, które dotykają roślin i zwierząt, z uwzględnieniem tego wszystkiego, co wpływa na kształt miasta. Co dzieje się z przyrodą wtedy, gdy wokół miasto znika i są tylko ruiny? Jak radzą sobie rośliny i organizmy żywe w sytuacji, w której Warszawa staje się jednym wielkim gruzowiskiem? Czy życie wśród ruin nadal jest tym samym życiem co wcześniej? Czy zachowały się opisy przyrody sprzed wielu lat i czy wiemy, jak zmieniała się Wisła i jej okolice? Które gatunki zniknęły i które przybyły do miasta, zupełnie niespodziewanie i wbrew temu, co powinno się zdarzyć? Jak odzywa się i rezonuje przyroda w dzień, a jak w nocy? Co pamiętają rośliny i organizmy żywe? Czy mają swoją historię miasta? Te i inne pytania pojawiają się podczas lektury – intrygującej i pozwalającej spojrzeć na miasto i jego umocowanie w czasie zupełnie inaczej.

 

Stanisław Łubieński, Drugie życie czarnego kota, Wyd. Agora, Warszawa 2025.


sobota, 2 sierpnia 2025

Pod podszewką (M. Tabaczyński, Kieszonkowa metropolia. W rok dookoła Bydgoszczy)

 

Świetna książka! Napisana z pomysłem, intrygująco, bez budowania mitu miasta, a raczej po to, by odkrywać jego mniej znane strony, z gotowością mierzenia się z trudną historią i umiejętnie łącząca to, co prywatne, z tym, co publiczne. Deklaratywne utożsamienie się z Bydgoszczą z racji miejsca urodzenia i zamieszkania nie stanowi w tym przypadku próby opowiadania jeszcze jednej małoojczyźnianej historii, odkrywającej piękno miasta, uważanego przez wiele lat za brzydkie i przezywanego Brzydgoszczą. Tabaczyńskiego interesuje coś zupełnie innego. Jego opowieść, takie mam wrażenie, porządkują trzy słowa: warstwy, pamięć i smutek. Z tego połączenia nie wynika jednak niemożność zapatrzenia się w teraźniejszość lub przyszłość. Chodzi raczej o świadomość tego, co było, o trudną i porażającą niekiedy wiedzę, o odpowiedzialność za przeszłość i wreszcie o dostrzeganie ciągłości tam, gdzie pojawiają się dziejowe tąpnięcia i niełatwo zachować ten cykl, który wydawał się nieprzerwany. Autor dzieli swoją opowieść na rozdziały podporządkowane kolejnym miesiącom w roku. Każda z tych części pokazuje inne oblicze Bydgoszczy. Będzie więc na przykład miasto wstydliwe, mściwe, piszące, zabobonne czy rzeźnickie. Pytaniem obecnym w tle jest nie tylko zastanowienie się nad tym, czy miasto zwane małym Berlinem umie nie odwoływać się do naśladownictwa i wygenerować niepowtarzalność, ale też zwrócenie uwagi na zapominanie i konieczność mierzenia się nawet z bardzo niewygodną pamięcią. Będzie więc tutaj chociażby o zwyczajowej nazwie dla pewnego parku, która brzmi Park Sztywnych, o antysemityzmie, o odwecie i wynaturzeniu w kontekście przejętych przez Polaków obozów koncentracyjnych. Ten ostatni temat jest wyjątkowo mocno poruszający. Wątek polskich win w stosunków do Niemców lub tych, których za nich uznano, nadal jest słabo znany i nadal zbyt rzadko przywoływany. Tymczasem okrucieństwo, o którym pisze Tabaczyński, wydaje się niewyobrażalne. A jednak odsłania tylko ograniczenia naszej wyobraźni – człowiek faktycznie bywa spotworniały. Erudycyjne eseje o ludziach, mieście i tych dwóch historiach – małej i Wielkiej są w tym wypadku połączeniem tego, co ważne i konieczne do opowiedzenia. Nie tylko dla siebie, bo to przecież miasto autora, nie tylko dla bydgoszczan, bo być może część z nich wie o tym, co przedstawia Tabaczyński, ale przede wszystkim dla czytelników spoza tego miejsca. To paradoks, ale jeśli spojrzymy z pewnej oddali, w tych historiach dużo jest uniwersalności, choć przecież są tak bardzo bydgoskie.

 

Michał Tabaczyński, Kieszonkowa metropolia. W rok dookoła Bydgoszczy, Wyd. Czarne, Wołowiec 2025.


niedziela, 23 marca 2025

Nie tak kontrowersyjnie (M. Gretkowska, Posag dla Polki)

 

Twórczość Manueli Gretkowskiej potrafi zaskakiwać. Autorka ma na swoim koncie nie tylko intrygująco szczere, bezpruderyjne, ostre w ocenie rzeczywistości utwory. Potrafi również eksperymentować z formą – łącząc na przykład prozę z błyskotliwym esejem filozoficznym czy stawiając na literaturę środka. Pisarka bywa autorką intrygującą i bardzo ciekawą, bywa też niestety banalna i powierzchowna. „Posag dla Polki” to – taką tezę można postawić – część rozłożonego na wiele lat projektu autobiograficzno-eseistycznego. Początkiem tego cyklu była intrygująca i nieoczywista „Polka" (zapis doświadczenia macierzyństwa), potem „Europejka” (opowieść o świadomym funkcjonowaniu w kraju i Europie) i – chyba najciekawsza – „Obywatelka” (opis politycznego zaangażowania i powstania Partii Kobiet), wreszcie „Kosmitka” (próby zdefiniowania własnej tożsamości i szukania możliwego katharsis). To, co najciekawsze, działo się w tych książkach na styku prywatnego i publicznego. „Kosmitka” jest najsłabszą pozycją z tego czworoksięgu. „Posag dla Polki” niestety pozostaje pozycją równie przeciętną. Podobnie jak „Przeprawa” - także autobiograficzny tom, który można uznać i za kontynuację wspomnianego czworoksięgu, i za kolejną odsłonę tych utworów, które koncentrują się m.in. na związku z Piotrem Pietuchą. Na czwartej stronie okładki znajdziemy reklamowe hasło: „kontrowersyjna, obrazoburcza, prawdziwa”. Brzmi atrakcyjnie, ale to określenia zdecydowanie na wyrost. Nawiązanie tytułem do schematu towarzyszącego cyklowi, a więc przywołanie imienia córki i obywatelki Polski zarazem, nie brzmi już tak oryginalnie jak wcześniej. Nieco wtórne wydają się także kolejne – zajmujące kilkadziesiąt stron – analizy dotyczące związku pisarki z reżyserem Andrzejem Żuławskim. Lepiej przeczytać w tym kontekście powieść „Trans” autorki, niż wspomniane fragmenty. Dalsze rozważania dotyczące chociażby związku Yoko Ono i Johna Lennona czy postaci z mitologii również nie sprawiają wrażenia szczególnie oryginalnych. Jaka to zatem lektura? Niekonieczna.

 

Manuela Gretkowska, Posąg dla Polki, Wyd. Znak, Kraków 2024.