Zapraszam również na mój profil na Facebooku: https://www.facebook.com/bernadetta.darska

oraz na moje konto na Instagramie: https://www.instagram.com/bernadettadarska/

niedziela, 17 sierpnia 2025

Codzienność w chwili próby (J. Škvorecký, Tchórze)

 

Wznowienie i zarazem przypomnienie powieści Škvoreckiego ukazuje się w rozpoznawalnej i cenionej serii Stehlik, która stanowi autorski wybór Mariusza Szczygła z tego, co w literaturze czeskiej ciekawe i nieoczywiste. W ramach wspomnianej serii można czytać i odkrywać pisarzy młodych, właściwie nieznanych w Polsce, ale i czytać na nowo tych, którzy są częścią kanonu literackiego. W kontekście „Tchórzy” mamy do czynienia z tym drugim przypadkiem. Powieść Škvoreckiego ukazała się w 1958 roku i wywołała wówczas wiele kontrowersji. Czytana dzisiaj zdecydowanie wychodzi poza realia czeskie i pozwala zastanowić się nad problemami, z którymi współcześnie mamy do czynienia. Można by więc powiedzieć, że wznowienie jej akurat teraz to strzał w dziesiątkę. Pytania, które porządkują lekturę „Tchórzy”, sprowadzają się do następujących kwestii: czy w czasie wojny mamy prawo do celebrowania prywatności?, czy sytuacja ekstremalna zawsze wymaga od nas czynu i reakcji, czy może daje na prawo do wyboru tego, w jaki sposób się zachowamy?, czy sytuacja krytyczna zawsze włącza nas w określony ciąg zachowań, czy wręcz przeciwnie – jesteśmy w stanie od niej uciec i po prostu cieszyć się życiem? Powieść Škvoreckiego to w pewnym sensie głos w odwiecznym konflikcie między wagą tego, co publiczne i prywatne. Zasugerowanie, że właśnie prywatność i intymność w wersji radosnej i rozrywkowej mogą mieć pierwszeństwo przed poświęceniem i walką jest głosem prowokującym. Jednocześnie bardzo prawdziwym, bo i dzisiaj mnożą się w mediach łatwe oceny innych, zmuszonych do wyboru między ucieczką i zwyczajnym życiem a udziałem w wojnie z bronią w ręku. Czy rewolucję można odwołać lub przesunąć na inny czas? Škvorecký snuje opowieść pozornie lekką, tak naprawdę bowiem w tej lekkości tkwi wiele ciężkich i nieoczywistych pytań. Takich, na które nie da się odpowiedzieć tylko w teorii, a kiedy trzeba na nie zareagować w praktyce, wszystko najprawdopodobniej jeszcze bardziej się komplikuje.

 

Josef Škvorecký, Tchórze, przeł. Emilia Witwicka, Wyd. Dowody, Warszawa 2025.


sobota, 16 sierpnia 2025

Zaopiekuj się sobą, zainwestuj w siebie (R. Raphael, Ewangelia wellnessu. Fałszywa obietnica dobrostanu)

 

Publikacja Riny Raphael wpisuje się w mocno słyszalną dzisiaj narrację opartą na krytycznym spojrzeniu na kulturę wellness. Już zresztą tytuł na takie podejście wskazuje. Akcentuje przecież nabożny charakter relacji rodzącej się między odbiorcami a tymi, którzy oferują konkretne usługi. Temat ten, choć skojarzony z przestrzenią obyczajowo-kulturową, a przez to często bagatelizowany, wydaje się nie tylko ciekawy, ale i istotny. Stanowi bowiem opowieść wykraczającą daleko poza banalne ujęcia typowe dla tzw. prasy kobiecej. Jest historią tego, w jaki sposób media i reklama kształtują obowiązujące wzorce wyglądu i usług pielęgnacyjnych. Dobrze portretuje mroczne związku usług kosmetycznych i medycyny alternatywnej z oferującą złudzenie profesjonalizmu i zapożyczoną z przestrzeni akademickiej narracją ekspercką. Celnie obnaża ekonomiczny aspekt działań związanych z kulturą wellness. Na zapewnieniu klientom dobrostanu psychicznego i fizycznego zarobić mają firmy i konkretni ludzie. Efektem tego jest pozorowanie dostępności usług, a tak naprawdę budowanie wokół określonych zachowań, strojów i gadżetów otoczki luksusu oraz poczucia przynależności do wspólnoty wybrańców i wtajemniczonych. Rina Raphael nie ukrywa, że sama poddała się filozofii, którą opisuje. W momencie, kiedy zaczęła odkrywać jej fałszywy przekaz, pojawiło się myślenie krytyczne. To ciekawe wyznanie, bo dobrze pokazuje związki oferowanej iluzji doskonałości z działaniami typowymi dla sekt, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę rolę pełnioną przez osobę motywującą do zmian. Autorka stara się przyjrzeć różnym aspektom związanym z chęcią osiągnięcia stanu, w którym życie odzyska sens, stres zniknie, umysł się oczyści, a ciało będzie sprawne i jędrne. Najciekawszym elementem wydaje się obecna w tle sugestia, że wellnes poprzez oferowanie wzięcia spraw w swoje ręce i odpowiedzialności za własne samopoczucie tak naprawdę nie tyle jednostkę uwalnia, co raczej uzależnia od tych, którzy mają gotową receptę na to, jak uzyskać ów pożądany stan. Warto również zatrzymać się przy wątku związanym z płcią tych, którzy są głównymi odbiorcami portretowanej kultury. Chodzi o kobiety i o wykorzystywanie w ramach polityki wpływu typowych odwołań do stereotypów, związanych z estetyczną funkcją przypisaną do kobiet. Autorka przygląda się również temu, jak płeć, klasa i rasa wpływa na traktowanie chorób i różnych dolegliwości przez lekarzy. Momentami w tę opowieść wkrada się chaos, zbyt słabo zaznaczono różnicę między kwestiami typowo medycznymi a związanymi z pielęgnacją i dążeniem do doskonałości, czasami ma się wrażenie, że nieco inaczej rozłożone proporcje lub usunięcie niektórych fragmentów, wpłynęłoby pozytywnie na ostateczny kształt książki. Wspominałam o wątku autobiograficznym. Szkoda, że autorka nie posłużyła się nim bardziej świadomie, znakomicie nadaje się bowiem do wykorzystania w ramach jakiegoś konceptu kompozycyjnego. Tymczasem potraktowany zostaje raczej jako wzmianka i to niekoniecznie istotna.

 

Rina Raphael, Ewangelia wellnessu. Fałszywa obietnica dobrostanu, przeł. Hanna Pasierska, Wyd. Czarne, Wołowiec 2025.


niedziela, 10 sierpnia 2025

Niedosyt życia (M. Niedźwiedzka, Tumi)

 

Słowo „Tumi”, znajdujące się na okładce, to imię głównej bohaterki powieści. Jednocześnie to ślad jej związku z Batumi, miejscem, w którym dorastała i które musiała opuścić, miejscem stanowiącym punkt odniesienia w dalszym życiu i miejscem w jakimś sensie sielankowym, bo naznaczonym młodzieńczą beztroską. Powieść Magdaleny Niedźwiedzkiej to przykład her-story w wersji nieromantycznej i niestereotypowej. Tumi z jednej strony musi funkcjonować w przestrzeniach kobiecych (myślenie o przyszłym mężu, małżeństwo, macierzyństwo itd.), z drugiej całe jej życie składa się z gotowości do mierzenia się z niewygodą tego, co pozornie nie powinno uwierać. Na uwagę zasługuje klamrowa budowa powieści odsłaniająca cienką granicę między rozczarowaniem życiem a pogodzeniem się z nim, ulgą z powodu ocalenia i ironią związaną z przyjęciem pozycji obserwatorki, wreszcie mrocznym obliczem katastrofy a jej łagodną po latach, nieco melancholijną wersją. Losy Tumi układają się w ciąg wydarzeń, dla których najważniejszymi porządkującymi słowami będą niedosyt i samotność. Niedosyt, bo to czego chciała bohaterka miało być wielkie, niepowtarzalne, ekscytujące. Tymczasem kobieta dostaje głownie to, co jest zwyczajne, przeciętne, szare. Nieustannie więc musi radzić sobie z emocjonalnym zagubieniem. Walczy o siebie, czasami o bliskich, ale jednocześnie nie starcza jej sił i ochoty, by emocjami innych ludzi szczególnie się przejmować. Bywa szorstka, bo nie zamierza pokazywać własnej słabości. Chce żyć na własnych zasadach, ale życia jej oczekiwania zdają się nie obchodzić. Dostaje namiastki, choć chciałaby tego, co jest pełnią. Samotność to drugie istotne słowo, bo Tumi mało kto rozumie. Jednocześnie to właśnie jej trochę dziecinna, trochę konsekwentna walka o siebie, okazuje się czymś, co umożliwia przetrwanie w trudnych chwilach. Finalnie Tumi do końca nie wie, czy wygrywa, czy może jednak towarzyszy jej porażka. Dużo bardziej ostateczne okazuje się w kontekście tego wszystkiego przemijanie. Czas unieważnia to, co wydawało się intensywne, ale i utrwala to, co sprawiało wrażenie mniej istotnego. W efekcie poczucie niespełnienia zyskuje wymiar siły napędzającej do działania. Ostatecznie więc ma w sobie coś najbardziej autentycznego, bo odsłaniającego paradoks każdego zwyczajnego życia.

 

Magdalena Niedźwiedzka, Tumi, Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2025.