Powieść
Marty Kozłowskiej reklamowana jest bardzo interesująco. Pojawiają się takie
określenia jak „satyryczna baśń, groteskowa odyseja przez współczesność, ukazaną
w krzywym zwierciadle”, czy „surrealistyczna, zabawna i błyskotliwa powieść
drogi”. Czy faktycznie są to określenia pasujące do utworu autorki? I tak, i
nie. Częściowo tak, bo to proza z dużym potencjałem. Na uwagę zasługuje język,
jakim dla opisu rzeczywistości posługuje się Kozłowska. Jest niebanalny,
barwny, momentami zabawny, w innych miejscach inteligentnie złośliwy,
pomysłowy. Już zresztą tytuł książki na to wskazuje. Z jednej strony jest odniesieniem
do pewnej ważnej dla całej historii postaci, z drugiej może być interesującą
metaforą konieczności dostrzeżenia w sobie absurdu i przymusu wyzwalającego
przełamanie ograniczeń. Jednocześnie wspomniane określenia okazują się
komplementami na wyrost. Bo choć językowo zapowiada się ciekawie, to jednak
autorce ewidentnie brakuje pomysłu na fabułę. Ta z jest bowiem wątła, nijaka, sztucznie
chropowata.
Marta
Kozłowska, Stopa od nogi, Wyd. W.A.B., Warszawa 2018.
[przeczytana
jako e-book na czytniku PocketBook Touch HD2 Ruby Red]