Po
znakomitej „Akuszerce” polski czytelnik ma możliwość poznać kolejną powieść
fińskiej autorki, której na pewno w swoich lekturowych poszukiwaniach nie można
pominąć. Katja Kettu chętnie łączy teraźniejszość z przeszłością. Portretując
okres triumfu bolszewizmu i czas rządów Stalina rezygnuje z pokazywania
Wielkiej Historii na rzecz opowieści o ludziach wrzuconych w beznadziejność i
zmuszonych do mierzenia się z sytuacjami niewyobrażalnie ekstremalnymi. Kettu
znakomicie opisuje momenty zwrotne w biografii bohaterów. Zwłaszcza te
sytuacje, które związane są z ucieczką, wybrzmiewają wyjątkowo mocno. Tak jest
w przypadku postanowienia Irgi, że opuści fińską ziemię i uda się do Związku
Radzieckiego, tak jest wtedy, gdy ta sama Irga po zapadnięciu się części tunelu
kopalnianego postanawia zawalczyć o własne życie, tak jest, gdy kobieta
decyduje się na zemstę i przeprowadza plan, który również jest pewnego rodzaju
ucieczką przez rzeczywistością, tak jest wreszcie, gdy w miejscu pod ziemią
dochodzi do ostatecznego pożegnania z osobą, dzięki której Irga w ogóle
przeżyła. Akcja powieści toczy się dwutorowo. Towarzyszymy Irdze w walce o
przetrwanie w łagrze, wierząc, że mimo własnej słabości, ciąży, braku języka
zdoła zawalczyć o własne istnienie. Jesteśmy również świadkami współczesnego
odkrywania sekretów w pewnej wiosce, w której śmierć ciągle pojawia się w
bardzo nietypowy sposób, a o wydarzeniach sprzed kilkudziesięciu lat milczy
się, bo strach działa równie paraliżująco jak kiedyś. Podobnie jak w „Akuszerce”,
tak i tutaj, Kettu rozpisuje nieoczywistą, zróżnicowaną emocjonalnie, mroczną i
poetycką zarazem pochwałę witalności, namiętności, szaleńczego uczucia w
sytuacji, w której – tak się przynajmniej wydaje – na takie uniesienia nie ma
miejsca. Kettu świadomie rezygnuje więc ze stosowności na rzecz prowokacyjnego peanu
wielbiącego przetrwanie wynikające z seksualnej przede wszystkim fascynacji.
Miłość, pożądanie, poświęcenie – to wszystko zostaje powiązane z nienawiścią,
zazdrością i zdradą. Mrok namiętności może więc, tak sugeruje Kettu, pokonać
przyjaźń, nie jest jednak w stanie zniszczyć chęci do życia mimo wszystko i
wbrew wszystkiemu. Można by więc powiedzieć, że fińska pisarka pisze trudną i
demoniczną w swojej wymowie historię miłości dziejącej się w miejscu, gdzie
królują błatni, ciało kobiet bywa poniewierane na róże sposoby, a nadzieja
wydaje się tylko karykaturą myślenia o przyszłości. Zapomnienie, pozornie
triumfujące przez lata, przegrywa z pamięcią, a ten, kto jest ofiarą i katem
musi szukać przebaczenia w mocy, która odezwie się niekoniecznie w materialny
sposób.
Katja
Kettu, Ćma, przeł. Bożena Kojro, Wyd. Świat Książki, Warszawa 2017.
Witam. Po przeczytaniu Twojej recenzji chyba jedna sięgnę po te pozycje . Niestety poprzednia książka autorki nie przypadła mi do gustu ale dam autorce druga szanse.
OdpowiedzUsuńZapraszam rownież na mojego bloga i komentowania :)
Pozdrawiam serdecznie
https://czytankanadobranoc.blogspot.ie