Stambuł
w przypadku tej powieści jest specyficznym punktem odniesienia. Przypomina o
stracie, intensyfikuje dramatyczność przeżyć, odsłania paradoks koegzystencji
dwóch światów – jasności i ciemności, przeżywania i umierania, pamiętania i
zapomnienia. Bohaterowie książki znajdują się w podziemnym więzieniu. Są
torturowani, męczeni ponad siły, znikąd nie mogą liczyć na ratunek, a ból,
którego doświadczają w trakcie przesłuchań, jest tym, do czego nie można się
przyzwyczaić i co za każdym razem przynosi równie wielkie cierpienie.
Spodziewają się śmierci i śmierć obserwują. Dramatyczną sytuację bohaterów Sönmez
portretuje bez dosłowności. O okrucieństwie strażników dowiadujemy się przede
wszystkim z regularności ich wizyt, nieuchronności wpisanej w znęcanie się nad
więźniami, lęku, z jakim mężczyźni przyjmują każdy dźwięk dobiegający z
korytarza. Autor nie oferuje łatwego pocieszenia. W pewnym sensie opisany przez
niego świat to rzeczywistość, w której nie ma nadziei i w której triumfuje zło
w czystej postaci. A jednak jest coś, co pozwala bohaterom na odrobinę
wolności. Mogą zostać upodleni, zdarzyć się może, że nie wytrzymają tortur i
powiedzą coś, czego nie powinni, może być też i tak, że ich ciało przegra
kolejną potyczkę z sadystycznymi strażnikami. Nikt nie odbierze im jednak
wyobraźni i wynikającej z niej umiejętności snucia opowieści. Tę wolność mają w
sobie i tę wolność da się ocalić. Niezależnie więc od tego, jak perfidne będą
pomysły agresorów i jak długo potrwa uwięzienie, bohaterowie posiadają coś,
czego nie można w nich zniszczyć. Dzięki wyobraźni symbolicznie wygrywają, choć
dosłownie czasami ponoszą klęskę. Bardzo dobre.
Burhan
Sönmez, Stambuł, Stambuł, przeł. Paulina Dominik, Wyd. Książkowe Klimaty,
Wrocław 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz