Tym
razem Erlendur, bohater kryminalnego cyklu Indridasona, jest właściwie
nieobecny. Dowiadujemy się co prawda, że chyba ma jakiś problem, ale ten, jeśli
faktycznie zaistniał, zostanie zapewne opisany w kolejnej odsłonie cyklu.
Śledztwo w sprawie morderstwa prowadzi Elinborg, policjantka, która nie traci z
oczu żadnych szczegółów, zwraca uwagę nawet na zapachy, a te są ważne w powieści,
jednocześnie pozostaje troskliwą matką i kochającą żoną. Zbrodnia, którą
zajmuje się bohaterka, tylko pozornie dotyczy ofiary. Znaleziono mężczyznę z precyzyjnie
podciętą szyją, ubranego w cudzą koszulkę, ze śladami pigułki gwałtu w
kieszeni. Wszystko wskazuje na to, że właśnie ów środek jest kluczem do
rozwiązania zagadki. Najprawdopodobniej mężczyzna faszerował tym swoje ofiary,
gwałcił je, gdy były nieprzytomne, aż wreszcie któraś z nich się na nim
zemściła. Śledztwo zatacza coraz szersze kręgi. Dość powiedzieć, że Elinborg
dociera nie tylko do dawnych znajomych ofiary, do jego matki, ale i do innych
spraw, które pozostały nierozwiązane, a być może mają związek z morderstwem.
Autor ciekawie rozplanowuje pytania i odpowiedzi, które udaje się uzyskać. Stopniowo
zaczynamy bowiem nie tyle chcieć wiedzieć, kto zabił, co raczej kibicujemy, aby
mordercy nie aresztowano. Dosłowne odebranie życia zostaje bowiem zderzone z
symbolicznym zabijaniem poprzez gwałt. Pokazanie tego, jak dramatyczne i
destrukcyjne jest to doświadczenie dla ofiar, skutkuje zrozumieniem dla tego
lub tej, kto najprawdopodobniej postanowił się zemścić. I właśnie to etyczne
uwikłanie wydaje się w tej powieści najciekawsze.
Arnaldur
Indridason, Ciemna rzeka, przeł. Jacek Godek, Wyd. W.A.B., Warszawa 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz