Powieść
Sakuraby reklamowana jest jako „wielopokoleniowa saga o kobietach, mandze i
morderstwie”. Mamy więc do czynienia z podsyceniem czytelniczej ciekawości
poprzez zaakcentowanie kobiecości, popularnych japońskich komiksów i zbrodni.
To wszystko potencjalnie, wymieszane w dobrych proporcjach, może gwarantować
sukces. Warto w tej wyliczance uwzględnić również słowo „legenda”, które
pojawia się w podtytule. Ono z kolei sugeruje tajemniczość oraz nieoczywistość
zderzeń tego, co racjonalne, z tym, co wyobrażone, przeczuwane, życzeniowe. Czy
zatem mamy do czynienia z powieścią, która faktycznie zapada w pamięć, a swoim
bogactwem wątków intryguje i zachwyca? Niekoniecznie. Nie podpisałabym się pod
tak entuzjastyczną oceną, choć jednocześnie nie ukrywam, że książka ma
potencjał, choć autorka próbowała zmierzyć się z zadaniem, które trochę ją chyba
przerosło. Czytelnik otrzymuje więc trochę nierówną powieść środka, w której
fragmenty dotyczące różnych pokoleń znacznie odbiegają od siebie poziomem. Sakaruba
wyraźnie miała zamiar połączyć to, co prywatne, z tym, co publiczne.
Prezentując losy przedstawicielek kolejnych pokoleń Akakuchibów, pragnie
jednocześnie pokazać zmiany zachodzące w społeczeństwie, nieuchronność postępów
cywilizacyjnych i odchodzenia w niepamięć tradycji oraz konieczność
dostosowania się do nowej rzeczywistości przy jednoczesnej gotowości pozostania
wiernym samemu sobie. Zamysł ten udaje jej się zrealizować chyba najlepiej w
przypadku Manyo, babki narratorki. Widać tu świetnie i różnice obyczajów, i
wiarę w różnego rodzaju mity, i współegzystowanie z duchami, i rolę, jaką pełni
przeznaczenie. Bardziej współczesne fragmenty, a więc te dotyczące życia córki
i wnuczki Manyo wydają się dużo mniej dopracowane. Nazbyt sentymentalne i
emocjonalnie przerysowane jest też końcowe śledztwo narratorki związane z
rzekomym morderstwem popełnionym przez babkę.
Kazuki
Sakuraba, Czerwone dziewczyny. Legenda rodu Akakuchibów, przeł. Łukasz Małecki,
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz