Książka
Müllera to znakomita rekonstrukcja idei i ideologii poruszających świat do
przodu, zatrzymujących go w miejscu i niszczących w sposób wyjątkowo destrukcyjny.
Badacz oprowadza czytelnika po zaangażowaniu, któremu poddały się tłumy, przy
jednoczesnej świadomości ciągłego istnienia praktyki instrumentalnego traktowania
społeczeństwa. Rekonstruowanie konkurujących ze sobą idei, walki o władzę
ukrywanej pod podszewką rzekomej troski o obywateli, wreszcie sporów
towarzyszących nawet pozornie jednolitej ideowo myśli, odsłania rytm przemian
politycznych oraz jest próbą zdefiniowania zapalnika uruchamiającego rewolucje.
Demokracja, choć przerabiana na różne sposoby, odmiennie pojmowana, definiowana
nieraz w sposób wzajemnie się wykluczający i przywoływana jako retoryczne
wsparcie dla zapędów totalitarnych (sic!), zamienia się w stały punkt
odniesienia. Paradoks sprowadza się bowiem do tego, że niezależnie jaka
ideologia właśnie triumfowała, to demokracja w pewnym sensie była zwycięska, bo
to do niej trzeba było się odnosić, ją próbowano unieważniać i jej sens
usiłowano, absurdalnie niekiedy, renegocjować. Różnego rodzaju epitety, jakimi
opatrywano właśnie demokrację, potwierdzają, że bycie przeciw niej, bycie z nią
i bycie jej częścią łączy niemożność skonstruowania innego, bliskiego ideałowi
systemu. Müller nie musi więc pisać peanu na jej cześć, wystarczy, że pokaże,
jak często o niej dyskutowano, jak mocno wybrzmiewały niektóre głosy i jak
głośno słychać w nich – tak, tak! – tęsknotę za ziszczonym marzeniem o państwie
doskonałym. Badacz oprowadza czytelników po dwudziestowiecznych ideach,
odsłaniając na przykład myślowe umocowanie komunizmu i faszyzmu, ale i
prezentując chaos oraz atrakcyjność rewolty roku 1968. Na plan pierwszy
wysuwają się nie wydarzenia historyczne, choć zostają one oczywiście
przywołane, ale spory toczone między czołowymi ideowymi przywódcami i tymi,
którzy postanowili z nimi stoczyć bój o umysły mas. Uwodząca siła idei wydaje
się w kontekście opowieści Müllera kluczowa, a pytanie o to, kto porwał za sobą
tłumy, kto przekonał intelektualistów, a kto otworzył oczy robotnikom i
chłopom, towarzyszy nieustannie kolejnym odsłonom tej historii. Pytanie o
demokrację zamienia się w pytanie o myśl, zdolną porwać za sobą tłumy i
utrzymać je w zachwycie na tyle długo, by państwo mogło funkcjonować sprawnie i
sprawiedliwie. Bardzo dobre.
Jan-Werner
Müller, Przeciw demokracji. Idee polityczne XX wieku w Europie, przeł. Jakub
Majmurek, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz