piątek, 26 maja 2017

Rany, których nie widać (A. Indridason, Ciemna rzeka)

Tym razem Erlendur, bohater kryminalnego cyklu Indridasona, jest właściwie nieobecny. Dowiadujemy się co prawda, że chyba ma jakiś problem, ale ten, jeśli faktycznie zaistniał, zostanie zapewne opisany w kolejnej odsłonie cyklu. Śledztwo w sprawie morderstwa prowadzi Elinborg, policjantka, która nie traci z oczu żadnych szczegółów, zwraca uwagę nawet na zapachy, a te są ważne w powieści, jednocześnie pozostaje troskliwą matką i kochającą żoną. Zbrodnia, którą zajmuje się bohaterka, tylko pozornie dotyczy ofiary. Znaleziono mężczyznę z precyzyjnie podciętą szyją, ubranego w cudzą koszulkę, ze śladami pigułki gwałtu w kieszeni. Wszystko wskazuje na to, że właśnie ów środek jest kluczem do rozwiązania zagadki. Najprawdopodobniej mężczyzna faszerował tym swoje ofiary, gwałcił je, gdy były nieprzytomne, aż wreszcie któraś z nich się na nim zemściła. Śledztwo zatacza coraz szersze kręgi. Dość powiedzieć, że Elinborg dociera nie tylko do dawnych znajomych ofiary, do jego matki, ale i do innych spraw, które pozostały nierozwiązane, a być może mają związek z morderstwem. Autor ciekawie rozplanowuje pytania i odpowiedzi, które udaje się uzyskać. Stopniowo zaczynamy bowiem nie tyle chcieć wiedzieć, kto zabił, co raczej kibicujemy, aby mordercy nie aresztowano. Dosłowne odebranie życia zostaje bowiem zderzone z symbolicznym zabijaniem poprzez gwałt. Pokazanie tego, jak dramatyczne i destrukcyjne jest to doświadczenie dla ofiar, skutkuje zrozumieniem dla tego lub tej, kto najprawdopodobniej postanowił się zemścić. I właśnie to etyczne uwikłanie wydaje się w tej powieści najciekawsze.


Arnaldur Indridason, Ciemna rzeka, przeł. Jacek Godek, Wyd. W.A.B., Warszawa 2017. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz