Reportaż
Anety Prymaki-Oniszk to rzecz szczególna, której nie można w swoich
poszukiwaniach czytelniczych pominąć. Mamy bowiem do czynienia nie tylko z
bardzo dobrym tekstem, znakomitą rekonstrukcją rzeczywistości mało znanej,
zachowaną równowagą między świadectwem bohaterów, własną obecnością w tekście i
informacjami historycznymi, ale również z dużą wrażliwością dotyczącą pamięci,
zapomnienia, niepamięci i wzajemnych potyczek między nimi. Choć autorka nie
ukrywa, że przyszło jej mierzyć się z materią trudną – cząstkowo zaledwie
opisaną, niechętnie wspominaną, wymazywaną z życiorysów, to jednak widać bardzo
wyraźnie, że dzięki determinacji, pracowitości i umiejętności docierania do
odpowiednich ludzi zrekonstruowane przez nią wydarzenia dalekie są od
powierzchownego i przypadkowego opisu. Prymaka-Oniszk nie nadużywa jednocześnie
tego, co można by określić mianem „gdybania”. Stara się dotrzeć do świadectw,
próbuje odwoływać się do konkretnych przykładów, a jeśli dzieli się własną
refleksją na temat tego, jak porażające bywały doświadczenia jej bohaterów, to
zawsze dyskretnie, bez nadmiaru słów, z emocjonalnym wyczuciem. Postawę tę
warto docenić, gdyż dramat opisywanych ludzi mógłby prowokować nieco
egzaltowane reakcje i u reporterki. Tak się, na szczęście, nie dzieje. Ci,
którzy w 1915 roku, opuszczają swoje wsie i ze strachu przed Niemcami ruszają w
głąb Rosji, w żaden sposób nie są przygotowani do tego, co ich spotka. Miejscowości
leżące w Królestwie Polskim i na zachodnich ziemiach Imperium Rosyjskiego
pustoszeją. Uczestnicy tych wydarzeń nie byli zgodni, czy bardziej wygnało ich
przerażenie na wieść o rzekomym barbarzyństwie Niemców, czy może sugestywne argumenty
Rosjan, którzy zdecydowani byli stosować taktykę spalonej ziemi po to, by
wrogowi nie dostało się nic cennego. Ich doświadczenie określane jest jako
bieżeństwo. Autorka odtwarza straszliwą podróż wystraszonych i nagle
wykorzenionych chłopów, konieczność otwarcia się na nieznane, przymus żegnania
na zawsze bliskich, którzy umierali lub chorowali, wreszcie konieczność
niewyobrażalnie trudnych decyzji związanych np. z zostawieniem dziecka pod
opieką obcych po to, by inne dzieci miały szansę przeżyć. Prymaka-Oniszk
opisuje nie tylko ów niespodziewany exodus, ale również tymczasowe koczowiska,
czy późniejsze próby trwalszego osiedlenia. Niezwykle poruszające są również historie
związane z powrotem bieżeńców do swoich opuszczonych domostw. Doświadczane
przez nich rozczarowanie wiąże się nie tylko, że zniszczeniem gospodarstw,
biedą, głodem, ale i zupełnie innymi nawykami i zwyczajami, które niegdyś były
ich, a po latach na wygnaniu okazują się obce. Szczególnie interesujące jest
zwrócenie uwagi na specyfikę pamięci i zapomnienia. Codzienność opowiadana
przez kobiety bywa często unieważniania przez narrację męską, skoncentrowaną na
doświadczeniu wojny. Autorka akcentuje również przewartościowanie ról
płciowych, do jakich dochodzi w wyniku przymusowej podróży na Wschód. Kobiety
muszą często myśleć o tym, co wcześniej było domeną mężów i ojców, zaś
mężczyźni – zwłaszcza gdy żony umierają – muszą nauczyć się opieki nad dziećmi.
Bardzo dobre.
Aneta
Prymaka-Oniszk, Bieżeństwo 1915. Zapomniani uchodźcy, Wyd. Czarne, Wołowiec 2016.
Mam na to niezwykłą chęć!
OdpowiedzUsuń