niedziela, 30 października 2016

Wykorzenieni (A. Prymaka-Oniszk, Bieżeństwo 1915. Zapomniani uchodźcy)

Reportaż Anety Prymaki-Oniszk to rzecz szczególna, której nie można w swoich poszukiwaniach czytelniczych pominąć. Mamy bowiem do czynienia nie tylko z bardzo dobrym tekstem, znakomitą rekonstrukcją rzeczywistości mało znanej, zachowaną równowagą między świadectwem bohaterów, własną obecnością w tekście i informacjami historycznymi, ale również z dużą wrażliwością dotyczącą pamięci, zapomnienia, niepamięci i wzajemnych potyczek między nimi. Choć autorka nie ukrywa, że przyszło jej mierzyć się z materią trudną – cząstkowo zaledwie opisaną, niechętnie wspominaną, wymazywaną z życiorysów, to jednak widać bardzo wyraźnie, że dzięki determinacji, pracowitości i umiejętności docierania do odpowiednich ludzi zrekonstruowane przez nią wydarzenia dalekie są od powierzchownego i przypadkowego opisu. Prymaka-Oniszk nie nadużywa jednocześnie tego, co można by określić mianem „gdybania”. Stara się dotrzeć do świadectw, próbuje odwoływać się do konkretnych przykładów, a jeśli dzieli się własną refleksją na temat tego, jak porażające bywały doświadczenia jej bohaterów, to zawsze dyskretnie, bez nadmiaru słów, z emocjonalnym wyczuciem. Postawę tę warto docenić, gdyż dramat opisywanych ludzi mógłby prowokować nieco egzaltowane reakcje i u reporterki. Tak się, na szczęście, nie dzieje. Ci, którzy w 1915 roku, opuszczają swoje wsie i ze strachu przed Niemcami ruszają w głąb Rosji, w żaden sposób nie są przygotowani do tego, co ich spotka. Miejscowości leżące w Królestwie Polskim i na zachodnich ziemiach Imperium Rosyjskiego pustoszeją. Uczestnicy tych wydarzeń nie byli zgodni, czy bardziej wygnało ich przerażenie na wieść o rzekomym barbarzyństwie Niemców, czy może sugestywne argumenty Rosjan, którzy zdecydowani byli stosować taktykę spalonej ziemi po to, by wrogowi nie dostało się nic cennego. Ich doświadczenie określane jest jako bieżeństwo. Autorka odtwarza straszliwą podróż wystraszonych i nagle wykorzenionych chłopów, konieczność otwarcia się na nieznane, przymus żegnania na zawsze bliskich, którzy umierali lub chorowali, wreszcie konieczność niewyobrażalnie trudnych decyzji związanych np. z zostawieniem dziecka pod opieką obcych po to, by inne dzieci miały szansę przeżyć. Prymaka-Oniszk opisuje nie tylko ów niespodziewany exodus, ale również tymczasowe koczowiska, czy późniejsze próby trwalszego osiedlenia. Niezwykle poruszające są również historie związane z powrotem bieżeńców do swoich opuszczonych domostw. Doświadczane przez nich rozczarowanie wiąże się nie tylko, że zniszczeniem gospodarstw, biedą, głodem, ale i zupełnie innymi nawykami i zwyczajami, które niegdyś były ich, a po latach na wygnaniu okazują się obce. Szczególnie interesujące jest zwrócenie uwagi na specyfikę pamięci i zapomnienia. Codzienność opowiadana przez kobiety bywa często unieważniania przez narrację męską, skoncentrowaną na doświadczeniu wojny. Autorka akcentuje również przewartościowanie ról płciowych, do jakich dochodzi w wyniku przymusowej podróży na Wschód. Kobiety muszą często myśleć o tym, co wcześniej było domeną mężów i ojców, zaś mężczyźni – zwłaszcza gdy żony umierają – muszą nauczyć się opieki nad dziećmi. Bardzo dobre.


Aneta Prymaka-Oniszk, Bieżeństwo 1915. Zapomniani uchodźcy, Wyd. Czarne, Wołowiec 2016.

1 komentarz: