„Akuszerka”
Katji Kettu porównywana jest do „Oczyszczenia” Sofi Oksanen. Ci, którzy czytali
tę powieść, wiedzą, że przywołanie jej jako punktu odniesienia to duże
wyzwanie. Choć okładkowe polecenia bywają często wątpliwe, w tym akurat wypadku
można im zaufać. Kettu faktycznie proponuje książkę niezwykle mocną, umiejętnie
rozgrywającą to wszystko, co kojarzyć się może z sytuacjami ekstremalnymi,
doskonale oddającą mroczny, chłodny i ostateczny w swoim wymiarze klimat, wreszcie
fascynująco portretującą kobiecy los. Jeśli weźmiemy pod uwagę język
zastosowany przez autorkę, „Akuszerka” również pod tym względem okazuje się
bardzo ciekawą pozycją. Pisarka zdaje się momentami opowiadać smutną baśń z
nieuchronnie zbliżającym się złym zakończeniem, a styl, na jaki się decyduje,
przypomina literaturę mówioną. To rodzaj opowiadanej i przekazywanej z ust do
ust sagi. To także pielęgnowane w pamięci i powtarzane świadectwo losów kobiety
silnej, gotowej zawalczyć o swój los, zdeterminowanej, by przetrwać w imię
wiary w uczucie i nadziei na lepsze jutro. Pozornie mamy do czynienia z typową
historią miłosną. Nieszczególnie atrakcyjna młoda kobieta zakochuje się w
bardzo przystojnym mężczyźnie i kiedy on przenosi się w inne miejsce, rusza
jego śladem, by być blisko ukochanego. Mamy jednak okres II wojny światowej, a akcja
powieści dzieje się w Laponii. Owa kobieta jest akuszerką, zaś mężczyzna to
esesman. Bohaterka załatwia sobie przeniesienie do obozu koncentracyjnego, w
którym ważne stanowisko obejmuje jej ukochany. Kettu nie każe na szczęście śledzić
czytelnikowi melodramatycznych uniesień. Namiętność, jaka połączy bohaterów,
będzie podszyta niepokojem, brzydotą, brudem, pamięcią zła i próbą zagojenia
ran, które do końca nie są uświadomione. Tytułowa akuszerka, przezywana przez
swoich Krzywym Okiem, a przez ukochanego nazywana Dzikim Okiem, będzie gotowa
poświęcić wszystko, by znaleźć szczęście. Tak bardzo zapatrzy się w swojego
mężczyznę, że przestanie zauważać dziejące się wokół niej zło. Z łatwością
wyrzeknie się podjętych wcześniej zobowiązań. Zapomni o ludziach, którzy jej
zaufają. Nie zechce poddać się konieczności pomagania więźniom z obozu. Ona odwróci
oczy. On natomiast nie będzie mógł przypomnieć sobie roli, jaką odegrał w Babim
Jarze na Ukrainie. Czy tylko patrzył i fotografował, czy może z zaangażowaniem
mordował? Widzenie, zauważanie i utrwalanie obrazu stanie się istotnym
elementem porządkującym opowieść. Nie tylko z tego powodu, że mężczyzna jest
fotografem. Kettu wpisuje losy bohaterów w tryby Wielkiej Historii,
jednocześnie każąc im pozostać w rejestrach pozwalających na rozpaczliwe
upominanie się o prawo do intymności. To, co delikatne, sąsiaduje w tej książce
z brutalnym i okrutnym. Prywatne natomiast próbuje unieważnić publiczne. W
efekcie udaje się pisarce pokazać jeszcze jedną, wyjątkowo mocno zapadającą w
pamięć, wersję nieoczywistych losów ludzi, których życiorysy zdeterminowane są przez
wydarzenia, na które nie mają najmniejszego wpływu.
Katja
Kettu, Akuszerka, przeł. Bożena Kojro, Wyd. Świat Książki, Warszawa 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz