Zapiski
Steinbecka pełne są celnych spostrzeżeń, dowcipnych komentarzy, anegdot, a
jednocześnie ciągłego zadziwienia rzeczywistością, którą portretuje. Dla
pisarza podróż do Związku Radzieckiego jest nie tylko czymś egzotycznym, ale i
fascynującym. Słynny fotograf Robert Capa doświadcza owej przygody w nieco inny
sposób. Jego tworzenie ma, paradoksalnie, charakter bardziej rzemieślniczy –
musi martwić się o klisze, o wywołanie zdjęć, o przetrwanie fotografii.
Przejmuje się tym, czy dostanie zgodę na wywiezienie zrobionych zdjęć do
Ameryki, irytuje się, gdy wielu miejsc nie może sfotografować. Ciągła kontrola
ukrywana pod maską gościnności rodzi zabawne sytuacje. Nic więc dziwnego, że
czytelnik natknie się w trakcie lektury na wiele anegdot doskonale
definiujących specyfikę państwa komunistycznego. W opisach powojennej rzeczywistości
dominuje witalność zwykłych ludzi, ich zaangażowanie w pracę, wreszcie dość
specyficzny krajobraz, gdzie ruiny mieszają się z przestrzeniami, w których
dawno odbudowano to, co zostało zburzone. Przybysze zderzają się z zupełnie odmienną
od amerykańskiej organizacją pobytu. Muszą przyzwyczaić się do wychwalających
komunizm i krytykujących zachodni imperializm tłumaczy, a także zaakceptować urzędniczą
powolność i konieczność tłumaczenia się z uzyskanego pozwolenia na robienie
zdjęć. „Dziennik z podróży do Rosji” to opowieść, która przeciwstawia się
stereotypom. Steinbeck bardzo wiarygodnie i z dużą swadą odsłania uprzedzenia,
które porządkują postrzeganie i Rosjan przez Amerykanów, i Amerykanów przez
Rosjan. Puenta kończąca zapiski to pochwała normalności – dobrzy i źli ludzie są
wszędzie, nie ma więc znaczenia, w jakim jest się kraju, bo nie narodowość
świadczy o człowieku. Steinbeck i Capa okazują się uważnymi i życzliwymi
obserwatorami. Zapamiętują kobietę, która popadłszy w szaleństwo, krąży wśród
miejskich ruin. Stalingrad okazuje się miejscem pełnym podskórnego, ciągle
trwającego dramatu. Mężczyźni chwalą gościnność i bogato zastawione stoły,
które czekają na nich zarówno podczas odwiedzin Gruzji, jak i Ukrainy. Chętnie
zaznajamiają się ze zwykłymi ludźmi, dostrzegając w nich nie egzotykę, ale otwartość,
życzliwość, szczerość, składające się na to, co można by określić mianem
swojskości.
John
Steinbeck, Dziennik z podróży do Rosji, przeł. Magdalena Rychlik, zdjęcia:
Robert Capa, Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz