To
kolejny kryminał ze sprawdzonym marketingowo tytułem, w którym pojawia się „dziewczyna”.
Owa dziewczyna faktycznie jest istotną postacią dla rozwoju akcji, ale w
oryginalnym tytule mamy jedynie nazwę geograficzną. Popularna turystycznie
miejscowość staje się tłem dla morderstwa studentki prawa. Ktoś ewidentnie chce
zatuszować pewne fakty, ale prowadząca dziennikarskie śledztwo Kelsey Castle
nie odpuszcza. Piękne okoliczności przyrody mają w tym wypadku służyć nie tylko
zasugerowaniu, że zło może zatriumfować wszędzie, ale też są rodzajem lekarstwa
dla głównej bohaterki. Kelsey osobiście podchodzi do zadania, które dostała od
szefa. Sprawa zamordowanej we własnym domku letniskowym Becki Eckersley
przypomina jej o własnych przeżyciach. Castle jest bowiem ofiarą napadu, który
mógł się skończy równie tragicznie. Teraz musi się pozbierać po traumatycznym doświadczeniu,
z tym większą więc determinacją podchodzi do śledztwa, które prowadzi. Szybko
okazuje się, że ważnym punktem odniesienia jest grupa przyjaciół zamordowanej dziewczyny
z czasów college’u. Wielka przyjaźń – wierzyli, że właśnie to ich łączy, i
szczycili się tym, że nie ma wśród nich damsko-męskiego napięcia. Kiedy jednak
uczucia się rodzą, wszystko się komplikuje: ich relacje, ich przyszłość, ich
życie. Donlea opowiada o wydarzeniach dwutorowo – z perspektywy Becki, wtedy,
gdy jeszcze żyła, i z perspektywy Kelsey, usiłującej poskładać kolejne części
układanki. Nie ma tu spektakularnych pojedynków słownych, mroku ogarniającego
wszystko i wszystkich, jest za to dużo psychologicznego napięcia i wyraźna
sugestia, że nienawiść może się zrodzić z miłości, a emocje nie do opanowania
bywają groźniejsze niż zaplanowana agresja.
Charlie
Donlea, Dziewczyna z Summit Lake, przeł. Anna Rogulska, Wyd. Filia, Poznań 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz