poniedziałek, 31 października 2016

Normalność a egzotyka (J. Steinbeck, Dziennik z podróży do Rosji, zdjęcia: R. Capa)

Zapiski Steinbecka pełne są celnych spostrzeżeń, dowcipnych komentarzy, anegdot, a jednocześnie ciągłego zadziwienia rzeczywistością, którą portretuje. Dla pisarza podróż do Związku Radzieckiego jest nie tylko czymś egzotycznym, ale i fascynującym. Słynny fotograf Robert Capa doświadcza owej przygody w nieco inny sposób. Jego tworzenie ma, paradoksalnie, charakter bardziej rzemieślniczy – musi martwić się o klisze, o wywołanie zdjęć, o przetrwanie fotografii. Przejmuje się tym, czy dostanie zgodę na wywiezienie zrobionych zdjęć do Ameryki, irytuje się, gdy wielu miejsc nie może sfotografować. Ciągła kontrola ukrywana pod maską gościnności rodzi zabawne sytuacje. Nic więc dziwnego, że czytelnik natknie się w trakcie lektury na wiele anegdot doskonale definiujących specyfikę państwa komunistycznego. W opisach powojennej rzeczywistości dominuje witalność zwykłych ludzi, ich zaangażowanie w pracę, wreszcie dość specyficzny krajobraz, gdzie ruiny mieszają się z przestrzeniami, w których dawno odbudowano to, co zostało zburzone. Przybysze zderzają się z zupełnie odmienną od amerykańskiej organizacją pobytu. Muszą przyzwyczaić się do wychwalających komunizm i krytykujących zachodni imperializm tłumaczy, a także zaakceptować urzędniczą powolność i konieczność tłumaczenia się z uzyskanego pozwolenia na robienie zdjęć. „Dziennik z podróży do Rosji” to opowieść, która przeciwstawia się stereotypom. Steinbeck bardzo wiarygodnie i z dużą swadą odsłania uprzedzenia, które porządkują postrzeganie i Rosjan przez Amerykanów, i Amerykanów przez Rosjan. Puenta kończąca zapiski to pochwała normalności – dobrzy i źli ludzie są wszędzie, nie ma więc znaczenia, w jakim jest się kraju, bo nie narodowość świadczy o człowieku. Steinbeck i Capa okazują się uważnymi i życzliwymi obserwatorami. Zapamiętują kobietę, która popadłszy w szaleństwo, krąży wśród miejskich ruin. Stalingrad okazuje się miejscem pełnym podskórnego, ciągle trwającego dramatu. Mężczyźni chwalą gościnność i bogato zastawione stoły, które czekają na nich zarówno podczas odwiedzin Gruzji, jak i Ukrainy. Chętnie zaznajamiają się ze zwykłymi ludźmi, dostrzegając w nich nie egzotykę, ale otwartość, życzliwość, szczerość, składające się na to, co można by określić mianem swojskości.


John Steinbeck, Dziennik z podróży do Rosji, przeł. Magdalena Rychlik, zdjęcia: Robert Capa, Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz