Powieść
Jufresy to interesująca opowieść o ludziach, którzy ze swoją codziennością są
na siebie skazani, a jednocześnie, gdyby trzeba było wybrać ponownie, zapewne
niczego w swoim życiu by nie zmienili. No, może poza ostatecznością, która niespodziewanie
wkrada się w ich powszedniość i zmusza do rozpamiętywania tego, co było, ale
już nie wróci. Na plan pierwszy wysuwa się antropolog, który razem ze swoją
żoną, kardiolożką, jest właścicielem małego osiedla, którego poszczególne
składowe określane są mianem smaków. Mamy więc Dom Gorzki, Słodki, Kwaśny,
Słony oraz Umami. To ostatnie określenie odwołuje się do pojęcia znanego w
kulturze japońskiej i tożsamego z czymś pysznym. Choć nazwy te naprowadzają na
skojarzenia związane z jedzeniem, tak naprawdę chodzi tutaj o smakowanie życia.
Ci, którzy wynajmują od małżeństwa domy, powoli uczą się funkcjonowania w
przedziwnej symbiozie, w której sąsiad niepostrzeżenie przestaje być kimś
obcym, a staje się przyjacielem, dobrym znajomym, niekiedy nawet niemal
członkiem rodziny. Mieszkańcy żyją własnym życiem, jednak nie tracą z oczu
tych, którzy są obok. Kiedy pojawia się śmierć, a ta przychodzi zawsze
niespodziewanie, uczą się nowej codzienności, odmawiając jednocześnie
zapomnienia tego, co było. Jufresa umie pokazać radość życia i cierpienie,
samotność i rozpaczliwe poszukiwanie towarzystwa, rozpamiętywanie i odwracanie
się od przeszłości, wybory i konieczność poddania się przeznaczeniu. W efekcie
opisywani przez nią zwyczajni ludzie stają się chwilami niezwyczajni. Dzieje
się tak wtedy, gdy na chwilę ogarnie ich olśnienie dotyczące sensu życia i
umierania oraz gdy poddają się sile przetrwania.
Laia
Jufresa, Umami, przeł. Katarzyna Górska, Wyd. W.A.B., Warszawa 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz