Powieść
Perezagui niejednego czytelnika zaskoczy. Na uwagę zasługuje forma. Autorka
łączy listy do kogoś dla niej ważnego ze spowiedzią i intymnym zeznaniem
usprawiedliwiającym zbrodnię. Ta ostatnia jednak wydaje się niezwykle łagodna w
zderzeniu z tym, co poznajemy wcześniej i co stanowi brutalne w swojej wymowie
preludium do ostatecznego, niszczącego i otwierającego jednocześnie, katharsis.
Powieść jest wyjątkowo przemyślana kompozycyjnie. Kolejne rozdziały odnoszą się
do dziewięciu miesięcy, w trakcie których trwa ciąża. Zapłodnienie i późniejsze
rozwiązanie jest jednak w tym przypadku metaforą. Perezagua umiejętnie wiąże
dramatyczne fakty z życiorysu bohaterki-narratorki, zawieszając oczywistość
poznania. Nie bez powodu ta, która relacjonuje i która prezentuje specyficzną mowę
obrończą, nazywa siebie H. Odwołuje się w ten sposób do milczenia i
wypowiadania się w imieniu tych, którym odebrano głos. Z jednej więc strony
mamy do czynienia z opowieścią o przedziwnej miłości, przekraczającej granice
krajów, płci i czasu. Miłości ludzi dorosłych, miłości ofiar wojny, miłości do
dziecka. Z drugiej świadectwo życiodajnej siły wpisanej w koszmar umierania. Perezagua
każe swoim bohaterom doświadczać przeżyć ekstremalnych. Wystarczy powiedzieć,
że mamy tutaj skutki wojny atomowej, tortury w japońskiej niewoli podczas
budowania birmańskiej Kolei Śmierci, wymyślne znęcanie się nad zwierzętami,
eksperymenty medyczne czy niewolniczą pracę w afrykańskich kopalniach. Choć
historia składająca się na powieść może być uznana za mało prawdopodobną, nie o
prawdopodobieństwo tutaj chodzi. Nagromadzenie nieszczęść i okrucieństwa jest w
tym wypadku uzasadnione, a mowa narratorki stanowi rodzaj oskarżenia nie tylko
w swoim imieniu, ale i w imieniu wszystkich tych, którzy stają się
współczesnymi niewolnikami. W konsekwencji to, co sprawiało na początku wrażenie
intymnej spowiedzi, zamienia się w manifest obnażający bezmiar nienawiści i
triumf brutalnej siły nad słabością.
Marina
Perezagua, Yoro, przeł. Andrzej Flisek, Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz