Książka
Koernera to dowód na to, że reportaż bywa również znakomitą i trzymającą w
napięciu opowieścią sensacyjną i przygodową. Autor łączy to, co uniwersalne, a
więc opis praktyk typowych dla lat 60. i 70. XX wieku, z tym, co szczegółowe, a
więc z losami ludzi, którzy decydowali się na porwanie samolotu. Z jednej
strony mamy więc tutaj do czynienia z fascynującą historią tego etapu lotnictwa
pasażerskiego, w którym przechwytywanie kolejnych lotów było czymś niemalże
zwyczajnym, z drugiej Koerner z dużą wrażliwością odtwarza niebezpieczne
lawirowanie między akceptacją dla awanturniczości porywaczy, tolerancją osób
decyzyjnych dla owych nieprzewidzianych wydarzeń i przekonaniem, że nadmierna
kontrola odstraszy tych, którzy korzystają z lotów. Zarówno liczba ówczesnych
porwań, jak i uznanie ich istnienia za coś normalnego, z dzisiejszej
perspektywy wydają się czymś nieprawdopodobnym. Koerner faktycznie rekonstruuje
klimat pewnej epoki oraz obyczaje współcześnie nie do zaakceptowania. Dzięki
temu udaje mu się uchwycić nie tylko pewien szczególny, niepowtarzalny czas,
ale również pokazać przemijanie naiwności, zaufania do człowieka oraz pewnego
rodzaju beztroski wpisanej w oddawanie swojego życia pod opiekę kogoś mało
odpowiedzialnego. Loty opisywane w książce stają się wyzwaniem zarówno w
kontekście nowej formy podróżowania dostępnej dla coraz większej grupy ludzi,
jak i pod względem możliwości wpisanych w poruszanie się samolotem. To ostatnie
nie tylko uwodzi porywaczy, ale i daje im złudzenie pewności ucieczki tam,
gdzie nikt nich nie dosięgnie. Choć Koerner skupia się przede wszystkim na
losach słynnej pary porywaczy, Rogera Holdera i Cathy Kerkow, to jednak nie
traci z oczu innych buntowników, także tych mniej spektakularnych i bardziej
pechowych. Interesujący okazuje się na przykład wątek uciekania Amerykanów na
Kubę i tego, w jaki sposób owych nietypowych gości traktował Fidel Castro.
Warto.
Brendan
I. Koerner, Niebo jest nasze. Miłość i terror w złotym wieku piractwa
powietrznego, przeł. Barbara Gadomska, Wyd. Czarne, Wołowiec 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz