Lektura
dziennika Małgorzaty Niezabitowskiej to nie tylko okazja, by powrócić za sprawą
lektury do wydarzeń okresu stanu wojennego, ale również pretekst do rozważań na
temat skuteczności i możliwości przekazywania informacji z – tak to ujmijmy – odciętego
od innych kraju. Używając określenia „okazja” nie mam, co oczywiste, na myśli
ekscytowania się tymi smutnymi czasami, ale raczej potrzebę przypomnienia sobie
przygnębiającej zwyczajności tamtego okresu, nadziei ludzi, którzy chcieli coś
robić i próbowali działać, wreszcie wielkości dalekiej od chętnie przywoływanej
współcześnie martyrologii i patetyczności. Prywatne zapiski Niezabitowskiej to
ciekawy pretekst do rozważań dotyczących podmiotu mówiącego w literaturze
autobiograficznej. Część zapisków autorki powstaje pod męskim pseudonimem i w
takiej formie trafia na Zachód. To nie jedyna odważna kobieta okresu „Solidarności”,
która właśnie udając mężczyznę staje się wyjątkowo skuteczna. W książce
natkniemy się nie tylko na owe kreacyjne częściowo w kontekście osoby mówiącej
notatki, ale również na zapiski dokumentujące życie Niezabitowskiej i jej męża,
fotografa Tomasza Tomaszewskiego. Zdjęcia obojga zamieszczone w książce to
znakomite uchwycenie atmosfery panującej wśród tych, którzy nie chcieli żyć w
takiej rzeczywistości, jaką fundował im komunizm. Na szczególną uwagę zasługuje
uczynienie walki częścią codzienności. Spotkania z przyjaciółmi przeradzały się
w debaty polityczne, wzmocnieniu ulegały więzi międzyludzkie, działanie było
częścią życia, potrzeba walki wymuszała aktywność i oprotestowywanie rzeczywistości.
Niezabitowska zarówno wtedy, gdy pisze jako mężczyzna, jak i wówczas, gdy
decyduje się na notowanie w swoim imieniu, nie unika pokazywania tego, jak
przymus odczuwany w przestrzeni publicznej intensyfikuje smutek i rozpacz w
prywatności. Dzięki temu jej opowieść pozostaje przekonująca – intymna, ale i
polityczna zarazem.
Małgorzata
Niezabitowska, W twoim kraju wojna!, Wyd. Ośrodek Karta, Warszawa 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz