Dwutomowy
zbiór relacji tych, którzy przetrwali rzeź wołyńską, otarli się o śmierć i widzieli
lub wiedzieli od innych świadków o zbrodniach Ukraińców i planowanej eliminacji
Polaków, to lektura ważna z kilku co najmniej powodów. Po pierwsze mamy do
czynienia z rekonstrukcją biografii konkretnych osób. Opowiadają oni o swoim życiu,
punktem zwrotnym swojej egzystencji czyniąc to, co wydarzyło się na Wołyniu. Ta
pozorna linearność narracji wydaje się bardzo ważna. Pokazuje bowiem, jak
wojna, mord i konieczność pogodzenia się z istnieniem okrucieństwa stają się
częścią istnienia. Życie było bowiem i przed mordami ukraińskimi, i potem,
kiedy doświadczona trauma tak bardzo ciążyła w codzienności. W pewnym więc
sensie rzeź wołyńska zostaje wpisana w ciąg wydarzeń, nie jest opisem
brutalności wyrwanym z kontekstu, lecz staje się częścią poszczególnych
życiorysów. Można by więc powiedzieć, że dowiadywanie się także o tym, co było
później, pozwala na zadanie pytania: jak żyć po ludobójstwie? Po drugie widzimy
pewne schematy zachowań, które przy tego typu koszmarnych wydarzeniach, zwykle
się powtarzają. Powracają więc obrazy niewiary w to, że sąsiedzi mogą zacząć
zabijać, naiwnej ufności w ocalenie związanej ze słowem danym przez
ukraińskiego znajomego/kolegę/sąsiada, powątpiewania w to, że mordowani będą
również starcy, kobiety i dzieci. Przywoływane są przerażające sceny okrucieństwa
– wyłupywanie oczu, rozrzynanie żywcem brzuchów, odrąbywanie kończyn, uderzanie
siekierą w głowy czy znęcanie się nad małymi dziećmi. Po trzecie pokazane
zostają zależności mające miejsce na tych terenach. Te narodowościowe związane
z różnorodnością miejscowej społeczności i te wynikające z okupowania Wołynia. Po
czwarte wreszcie bardzo mocno zostaje zaakcentowana potrzeba pamiętania i
konieczność walki z zapomnieniem. Dawni mieszkańcy Wołynia odwiedzają więc
dawne rodzinne ziemie – czasami dzięki temu godzą się z przeszłością, czasami
spotykają dawnych oprawców, czasami ze wzruszeniem i bólem trafiają na ruiny
dawnych polskich domów i budynków. Świadectwa ocalałych są na tyle mocne i
uniwersalne przy całym swoim ukonkretnieniu, że niepotrzebne wydają się wstępne
rozważania próbujące upolitycznić temat. Zwłaszcza wstęp zamieszczony w drugim
tomie wydaje się w tym kontekście wyjątkowo niestosowny.
Marek
A. Koprowski, Wołyń. Wspomnienia ocalałych, tom I i II, Wyd. Replika, Zakrzewo 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz