„Zabójcze
układy” to publikacja podejmująca wyjątkowo interesujący wątek historii
najnowszej, jednak z pewnością adresowana nie do każdego. Czytelnik może być
nieco rozczarowany językiem używanym przez autora. Gasztold co prawda próbuje
ów język uatrakcyjnić, wprowadzając fragmenty fabularyzowane, jednak zabiegi te
trudno uznać za udane. Co więcej, książka wybrzmiałaby dużo lepiej, gdyby autor
nie usiłował opisywać pogody, pór roku i ulic oraz gdyby nie wstawiał dialogów,
literacko pozostawiających wiele do życzenia. Zabrakło mi również w tej
publikacji szerszego kontekstu socjologicznego i kulturowego. Opowieść o
nieznanym fragmencie historii PRL zyskałaby wówczas na sugestywności i stałaby się
nieco mniej hermetyczna. „Zabójcze układy” okazują się więc książką ciekawą z
racji poruszanego tematu i dość nużącą, jeśli weźmiemy pod uwagę sposób
opisywania wydarzeń. W trakcie lektury trudno oprzeć się wrażeniu, że autor nie
odrobił lekcji z przedmiotu „jak współcześnie można pisać o historii”, na czym
w efekcie traci jego opowieść. A można przecież opowiadać tak, że nawet laik z zapałem i
niepewnością będzie pytał „co dalej”. Fakty opisane w książce warto poznać, bo
dotyczą wydarzeń słabo znanych i zwykle trudnych do opisania wtedy, gdy się
dzieją. Gasztold, rekonstruując związki służb PRL z przedstawicielami
ówczesnych grup terrorystycznych, akcentuje bowiem względność postrzegania
zagrożenia, dopatrywanie się korzyści w działaniach antykapitalistycznych oraz
prokomunistycznych, wreszcie budowanie sieci powiązań, mających częściowo
podtrzymywać złudzenie wpływu na to, co się dzieje na świecie.
Przemysław
Gasztold, Zabójcze układy. Służby PRL i międzynarodowy terroryzm, Wyd. PWN,
Warszawa 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz