Powieść
Gyasi to znakomity przykład prozy zaangażowanej społecznie, sagi, powieści
psychologicznej i inicjacyjnej w jednym. Autorka mierzy się z tematem
niełatwego dziedzictwa. Losy jej bohaterów układają się bowiem w fascynującą
opowieść o dziedziczeniu trudnej pamięci, konsekwencjach wolności i
niewolnictwa, marzeniach o człowieczeństwie, wreszcie świadomości historii kształtującej
wiedzę o rodzinie, ale i indywidualną tożsamość. Gyasi, choć zmusza czytelnika
do przemyślenia skomplikowanych tematów, angażuje odbiorcę nie przez
oskarżenie, ale przez pokazanie, co człowiek może uczynić drugiemu człowiekowi
z powodu innego koloru skóry i posiadanej władzy. Autorka chętnie korzysta z
niedopowiedzenia. Choć losy bohaterów na przestrzeni niemal 300 lat zazębiają
się, uzupełniają, dopowiadają się wzajemnie, tak naprawdę ciągle pozostajemy z
poczuciem, że cierpienia oraz emocji nie da się tak do końca przekazać słowem.
Podglądamy więc losy opisywanych postaci, dostrzegając, jak istotne bywa
milczenie, i jak ważne jest, jakiego języka się używa. Symbolicznym miejscem
zderzenia kultur, wartości i etycznego zobojętnienia staje się Ghana. To tutaj
w XVIII wieku trwa w najlepsze handel niewolnikami. Biali nawiązują współpracę
z jednym z plemion po to, by ułatwić sobie zdobywanie towaru. Handel ludźmi
odbywa się więc poprzez świadome wyrzeczenie się humanizmu oraz kategoryczność
uznania, kto z czarnych jest człowiekiem, a kto nim nigdy nie był. Twierdza, w
której przetrzymywani są niewolnicy i symboliczne znaczenie pięter, na których
mogą przebywać tylko niektórzy, to wyjątkowo mocne fragmenty książki. Gyasi
pokazuje ludzi przetrzymywanych jak zwierzęta prowadzone na rzeź i ludzi,
którzy pełnią rolę strażników, handlarzy, kupców i właścicieli. Równie mocno
wybrzmiewa opis polowania na czarnoskórych w Ameryce, którzy odzyskawszy
wolność, byli potem porywani lub nieprawnie skazywani na niewolniczą pracę.
Autorka koncentrując się na biografiach przedstawicieli kolejnych pokoleń
wywodzących się od dwóch sióstr, które nie wiedziały o swoim istnieniu,
portretuje los jednostki, jednocześnie akcentując mocno uniwersalność przeżyć i
fakt, iż są one często metaforą doświadczeń znacznej części społeczeństwa. W
powieści intrygująco zostały sportretowane różnice kulturowe. Nie ma tu prób
sugestii, iż któraś wersja religii, porządku społecznego, relacji
międzyludzkich jest lepsza. Jest za to sugestia równowagi, szacunku dla
różnicy, akceptacji dla inności i przekonania, że zło bierze się z chęci
podporządkowania jednych przez drugich. Winni zła są więc, oczywiście, biali,
dla których czarnoskórzy stają się tanią siłą roboczą, którą można kupić i używać
w dowolny sposób. Człowiek, który przestaje widzieć człowieka w innym
człowieku, tak naprawdę wypiera się wszystkich wartości konstytuujących jego
prawo do istnienia. Autorka unika jednoznacznych rozpoznań, stawia na sytuacje skomplikowane
psychologicznie, trudne w wymiarze społecznym, wreszcie na konieczność dokonywania
wyborów przez bohaterów. Dopiero w sytuacji próby rozgrywa się to, co
najważniejsze, a człowiek niezależnie od koloru skóry pokazuje swoje
człowieczeństwo. Zdefiniować siebie można bowiem niekoniecznie przez miejsce,
dużo skuteczniejsza jest próba rozpoznania polegająca na zastanowieniu się, ile
jesteśmy w stanie zrobić dla drugiej osoby w chwili wymagającej od nas zabrania
głosu w sprawie. Pozycja obowiązkowa.
Yaa
Gyasi, Droga do domu, przeł. Michał Roniker, Wydawnictwo Literackie, Kraków
2016.
Mam ją na swojej liście MUST READ odkąd dowiedziałam się, że istnieje. Bardzo się cieszę na lekturę, choć trochę się jej obawiam.
OdpowiedzUsuńAktualnie czytam powieść "Amerykaana" autorstwa Chimamandy Ngozi Adichie i jestem pod ogromnym wrażeniem, choć książka generalnie w swoim przekazie jest dość pesymistyczna. Ale i tak gorąco ją polecam!