Hertmansowi
udaje się rzecz niebywała. Oto otrzymawszy z rąk dziadka jego dzienniki,
decyduje się opowiedzieć o losach mężczyzny, przytaczając jego zapiski i
rekonstruując jego biografię. Pozornie w życiu Urbaina nie dzieje się wiele.
Najważniejszym momentem, kształtującym całe późniejsze życie jest doświadczenie
I wojny światowej. Mężczyzna pokazuje, jak straszne, bezsensowne, brudne i
okrutne jest to, co tak chętnie gloryfikuje się w gabinetach polityków. Bycie w
centrum wydarzeń, na froncie, w okopach, w bliskim sąsiedztwie wszechobecnej
śmierci, w ciągłym zagrożeniu i niebezpieczeństwie daje zupełnie inną perspektywę.
Lektura dzienników dziadka to dla autora spotkanie z przeszłością, próba
zrozumienia przodka, ale i możliwość pojęcia tego wszystkiego, co przed laty
składało się na mało znaczące szczegóły, a obecnie odsłania swoje znaczenie i
ważność. Historia, jaką opowiada nam niderlandzki pisarz, toczy się
niespiesznie, bez większych wzlotów i upadków, bez zaskoczeń i zadziwień,
spokojnie. Można by więc rzec, że „Wojna i terpentyna” to pochwała codzienności
i zwyczajności. Można by, choć w pamięci czytelnika zostaje kilka emocji dużo
intensywniejszych od tych, które łatwo zapominamy i których nie staramy się
nawet definiować. Mam tu na myśli zwłaszcza relację między matką a ojcem
Urbaina, rozpacz kobiety po śmierci męża, wreszcie odkrywanie więzi między
ojcem a synem i matką a synem. To nie jedyne kwestie, które wydają się w tej
opowieści szczególnie warte uwagi. Hertmans z dużą wrażliwością, przejmująco i
sugestywnie portretuje miłość przeżywaną przez Urbaina – tę intensywną, ale
utraconą, z lat młodości, i tę z rozsądku, na całe życie, pielęgnowaną i
szanowaną. Zapisywaną w pamięci, ale i w obrazach malowanych przez mężczyznę. „Wojnę
i terpentynę” z powodzeniem można więc traktować jako pean pochwalny życia jako
takiego. Niezależnie bowiem od cierpienia, strachu, żalu, wszystkich tych
emocji, które są negatywne, życie dziadka pisarza ma sens. I ten sens
celebrowany jest w codzienności i zwyczajności właśnie.
Stefan
Hertmans, Wojna i terpentyna, przeł. Alicja Oczko, Wyd. Marginesy, Warszawa
2015.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz