piątek, 26 lutego 2016

(Nad)zwyczajność (S. Hertmans, Wojna i terpentyna)

Hertmansowi udaje się rzecz niebywała. Oto otrzymawszy z rąk dziadka jego dzienniki, decyduje się opowiedzieć o losach mężczyzny, przytaczając jego zapiski i rekonstruując jego biografię. Pozornie w życiu Urbaina nie dzieje się wiele. Najważniejszym momentem, kształtującym całe późniejsze życie jest doświadczenie I wojny światowej. Mężczyzna pokazuje, jak straszne, bezsensowne, brudne i okrutne jest to, co tak chętnie gloryfikuje się w gabinetach polityków. Bycie w centrum wydarzeń, na froncie, w okopach, w bliskim sąsiedztwie wszechobecnej śmierci, w ciągłym zagrożeniu i niebezpieczeństwie daje zupełnie inną perspektywę. Lektura dzienników dziadka to dla autora spotkanie z przeszłością, próba zrozumienia przodka, ale i możliwość pojęcia tego wszystkiego, co przed laty składało się na mało znaczące szczegóły, a obecnie odsłania swoje znaczenie i ważność. Historia, jaką opowiada nam niderlandzki pisarz, toczy się niespiesznie, bez większych wzlotów i upadków, bez zaskoczeń i zadziwień, spokojnie. Można by więc rzec, że „Wojna i terpentyna” to pochwała codzienności i zwyczajności. Można by, choć w pamięci czytelnika zostaje kilka emocji dużo intensywniejszych od tych, które łatwo zapominamy i których nie staramy się nawet definiować. Mam tu na myśli zwłaszcza relację między matką a ojcem Urbaina, rozpacz kobiety po śmierci męża, wreszcie odkrywanie więzi między ojcem a synem i matką a synem. To nie jedyne kwestie, które wydają się w tej opowieści szczególnie warte uwagi. Hertmans z dużą wrażliwością, przejmująco i sugestywnie portretuje miłość przeżywaną przez Urbaina – tę intensywną, ale utraconą, z lat młodości, i tę z rozsądku, na całe życie, pielęgnowaną i szanowaną. Zapisywaną w pamięci, ale i w obrazach malowanych przez mężczyznę. „Wojnę i terpentynę” z powodzeniem można więc traktować jako pean pochwalny życia jako takiego. Niezależnie bowiem od cierpienia, strachu, żalu, wszystkich tych emocji, które są negatywne, życie dziadka pisarza ma sens. I ten sens celebrowany jest w codzienności i zwyczajności właśnie.


Stefan Hertmans, Wojna i terpentyna, przeł. Alicja Oczko, Wyd. Marginesy, Warszawa 2015.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz