Na
uwagę zasługuje już sam tytuł. Wpisane w zaproponowaną opozycję napięcie
znakomicie sygnalizuje to, na co natkniemy się w trakcie lektury, a więc
intelektualny namysł, krytyczny ogląd, błyskotliwość skojarzeń, swobodę
argumentowania wynikającą ze znajomości opisywanej kultury, wreszcie ironię, a
nawet momentami złośliwość. Tytuł w sposób bezpośredni ukierunkowuje na
panegiryczny charakter tekstu, jednak podtytuł jednoznacznie sugeruje ironię
oraz analizę odsłaniającą ciemne strony tego, co pozornie jest jedną wielką
jasnością. Warto też docenić fakt, iż przywołany zostaje gatunek tak naprawdę
ciągle żywy, choć poprzez nazwę dużo rzadziej przywoływany niż kiedyś. Pisząc
pamflet i deklarując takie właśnie gatunkowe przyporządkowanie Nina Witoszek
nie ukrywa zaangażowanego charakteru tekstu, co zresztą czytelnik bez trudu
dostrzeże. Kolejne rozdziały odsłaniają publicystyczny talent autorki połączony
z wiedzą dotyczącą opisywanego kraju i społeczeństwa. Autorka nie przyjmuje
pozycji obserwatorki. Wyraźnie bowiem widać, że czuje się częścią Norwegii.
Fakt ten pozwala jej na widzenie więcej, na uważne obserwowanie, na zadawanie
pytań. Demaskatorski charakter utworu wybrzmiewa więc z tego powodu wyjątkowo
ciekawie. Badaczka sięga do historii, przygląda się zarówno tradycji, jak i
temu, co generowane jest współcześnie i wydaje się trwałe. Piętnuje różnego
rodzaju uwikłania historyczne, religijne i intelektualne. Wydobywa tzw. drugie
dno problemów, które w mediach często przedstawiane są w jednoznaczny sposób. Nie
ucieka od pytań dotyczących różnic kulturowych i potencjalnych nieporozumień z
nich wynikających. Decyduje się na odsłonięcie dodatkowych kontekstów tego, co
pozornie jest niedyskutowalne.
Nina
Witoszek, Najlepszy kraj na świecie. Pamflet, przeł. Mariusz Kalinowski, Wyd.
Czarne, Wołowiec 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz