Bardzo
cenię reporterską działalność Marcina Kąckiego, nie ukrywam więc, że
spodziewałam się po „Poznaniu. Mieście grzechu” tekstu interesującego i zasługującego
na przemyślenie. Autor dał się przecież poznać jako przedstawiciel tego nurtu,
który można by określić mianem zaangażowanego społecznie. Niestety, najnowsza
książka Kąckiego to jego najsłabsza publikacja. W trakcie lektury trudno oprzeć
się wrażeniu, że mamy do czynienia z reportażem z tezą – autor nie tyle
pokazuje czytelnikowi rzeczywistość, z której coś się wyłania, ale selekcjonuje
informacje w taki sposób, aby udowodnić to, co wcześniej założył. Owszem, można
obronić stwierdzenie, iż jest to opowieść o grzechu – pojmowanym nie tyle
religijnie, co przede wszystkim metaforycznie jako odwrócenie się nie od Boga,
ale od człowieka. Z pewnością jednak nie jest to reportaż o Poznaniu, a jeśli
już, bo przecież tekst faktycznie dotyczy tego, co dzieje się w stolicy
Wielkopolski, to reportaż wyjątkowo tendencyjny. Pomysł na tytuł książki jest
mocno wątpliwy, zwłaszcza że wcześniejsza publikacja Kąckiego również w tytule
miała nazwę miasta. O ile jednak w przypadku „Białegostoku” obraz miejsca był
zniuansowany, autorowi udało się pokazać pewne skomplikowanie społeczno-historyczne,
a jednocześnie zasugerować potencjalną uniwersalność poruszanych problemów, o
tyle „Poznań” wypada w tym porównaniu blado – sportretowany przewidywalnie,
potraktowany instrumentalnie, opisany jednoznacznie z unieważnieniem
jakichkolwiek wątpliwości. Kącki właściwie niczym nie zaskakuje. Czytelnik,
który choć trochę śledzi doniesienia medialne, może się spodziewać, że pojawi
się tutaj temat dyrygenta Wojciecha Kroloppa, arcybiskupa Juliusza Paetza,
pisarki Małgorzaty Musierowicz czy prof. Tomasza Węcławskiego (dzisiaj prof.
Tomasza Polaka). Najciekawsze fragmenty książki dotyczą biografii Marii
Wicherkiewicz, Wojciecha Bąka i Marii Rudowicz (publikującej jako Maria Rataj).
Ostatecznie jednak jest to lektura niekonieczna. Szkoda.
Marcin
Kącki, Poznań. Miasto grzechu, Wyd. Czarne Wołowiec 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz