„Hajstry”
Robińskiego to przykład zjawiska, które można by określić eseizacją reportażu.
Autor z dużym wyczuciem i świadomością gatunku korzysta z tego, co najlepsze w
prozie, reportażu i eseju. Słowo w tej książce zawsze znaczy, nie wypełnia
pustki, z którą nie wiadomo co zrobić, nadaje znaczenia i nazywa to, co
widoczne, choć nie zawsze łatwe do opisania. Robiński proponuje czytelnikom
tekst, który można by określić mianem reportażu geograficznego lub krajoznawczego.
Nie tylko odświeża pojęcia, które dzisiaj brzmią nieco archaicznie, ale i
proponuje taki sposób czytania miejsc i otoczenia, który łączy refleksję
kulturoznawczą z wiedzą historyczną i przyrodniczą. Miejsca, które są
odnotowane na mapie Polski, jednak nie uchodzą za oczywiste. Stają się
pretekstem do refleksji na temat więzi człowieka z krajobrazem, chodzenia jako
budowania zależności miedzy przestrzenią a przebywającym w niej człowiekiem,
umiejętności czytania otoczenia poprzez widzenie i dostrzeganie śladów,
słuchanie dźwięków, dotykanie. To także fascynująca opowieść o znakowaniu tego,
co jest wokół nas i potencjale tkwiącym w zdolności wydobycia przekazu dla
innych nie zawsze zauważalnego. Warto również przyjrzeć się książce Robińskiego
jako opowieści o potrzebie nazywania miejsc oraz o powrocie do idei
przemieszczania się po tych okolicach, które są blisko i które pozwalają na
stworzenie porozumienia odartego z łatwej fascynacji egzotyką.
Adam
Robiński, Krajobraz bocznych dróg, Wyd. Czarne, Wołowiec 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz