Już
przy ponownej lekturze „Pięciu lat kacetu” wspominałam, że wznowienie książek
Stanisława Grzesiuka to strzał w dziesiątkę. Mamy bowiem do czynienia z lekturą
z kręgu tych, które można by określić mianem obowiązkowych. Bardzo ciekawym i
ważnym uzupełnieniem jest wzbogacenie wznawianych tytułów o fragmenty wcześniej
ocenzurowane. Są one wyróżnione w tekście, tak więc bez problemu możemy się
zorientować, o które sceny chodzi. W przypadku „Boso, ale w ostrogach” owe
dodatkowe fragmenty okazują się bardzo ciekawe, barwne, znakomicie uzupełniają
klimat opisywanej rzeczywistości. Autobiograficzny charakter opowieści
Grzesiuka nie kłóci się z literackością tekstu, przejawiającą się w jego
chropowatości, zamierzonym odtworzeniu charakteru języka mówionego,
gawędziarskim stylu, kolokwializmach będących dowodem wierności w stosunku do
samego siebie. To, co szczególnie uderza przy ponownej lekturze to z jednej
strony bardzo wyraziście rozrysowany etos człowieka z nizin opierający się na
honorze, godności, lojalności, ale i cwaniactwie, umiejętności kombinowania, gotowości
stanięcia twarzą w twarz z przeciwnikiem czy po prostu szczerości, z drugiej
natomiast trwałość wszechobecnej klasowości stosunków prywatnych i służbowych
(tych w kamienicy, w fabryce, w wojsku czy na ulicy). Zwłaszcza te ostatnie
Grzesiuk odtwarza nadzwyczaj celnie, zabawnie, błyskotliwie, ale i ze
świadomością wykluczenia, będącego konsekwencją urodzenia się w takiej a niej
innej rodzinie. Książka do wielokrotnego czytania.
Stanisław
Grzesiuk, Boso, ale w ostrogach, Wyd. Prószyński i Ska, Warszawa 2018.
[przeczytana
jako e-book na czytniku PocketBook Touch HD2 Ruby Red]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz