Druga
odsłona kontynuacji „Millenium” Stiega Larssona powinna budzić nieco mniej
kontrowersji niż pierwsza. To dobry kryminał, a jego autor zgrabnie prowadzi
dialog ze swoim poprzednikiem. Lagercrantz nie próbuje udawać pisarza, którego
dzieło „pisze dalej”, zachowuje więc swój styl, jednocześnie oddając klimat
podobny do pierwowzoru. „Mężczyzna, który gonił swój cień” przypomina swoim
klimatem powieści Larssona w większym stopniu niż wcześniejsze „Co nas nie
zabije”. Autor sięga do przeszłości Lisbeth Salander, wykorzystując i
rozwijając wątki, które tak znakomicie sprawdziły się w trylogii „Millenium”.
Istotne będą w tej historii trzy tematy. Pierwszy wiąże się z siłą i słabością
kobiet. Salander, która przebywa w więzieniu, musi się zmierzyć z bezmyślnym
okrucieństwem faszyzującej więźniarki, która postanawia przejąć władzę w
miejscu odosobnienia. Jednocześnie bohaterka upomni się o inną przedstawicielkę
swojej płci, która z kolei doświadczy traumy męskiej kontroli, ograniczeń
prowadzących aż do zabójstwa oraz problemu izolacji imigrantów. Drugim ważnym
tematem okaże się odkrywanie sekretów dzieciństwa Lisbeth. Te zaś bliskie będą
eksperymentowaniu na ludziach oraz założeniu, że przyszłość dziecka w
zależności od środowiska, w którym przebywa, da się zaplanować. Projekt ten
nasuwa skojarzenia z ideami przyświecającymi ośrodkom Lebensbornu. Zważywszy na
jego etycznie dwuznaczną sugestywność, trudno nie uznać aktualności poruszonej
kwestii oraz ważności postulatu zachowania bezpiecznej niezależności w stosunku
do instytucji kontroli reprezentujących państwo. Trzeci temat, który w powieści
wydaje się kluczowy, to, oczywiście, rola mediów oraz możliwość przerwania
triumfu zła za sprawą ujawnienia szczegółów tego, co prowadzi do niszczenia
zwykłego człowieka. Wiara w to, że prasa jest w stanie zmieniać świat oraz może
wpłynąć na losy świata, to idea, która powraca właściwie w każdej części „Millenium”.
Za sprawą dziennikarskich śledztw Blomkvista zostaje więc zasugerowane, że
państwo nie zawsze wygrywa w zderzeniu z jednostką, a w chwili próby obywatel
ma po swojej stronie media. To krzepiące przekonanie i chyba, przyznajmy, potrzebne.
David
Lagercrantz, Mężczyzna, który gonił swój cień, przeł. Maciej Muszalski, Wyd.
Czarna Owca, Warszawa 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz