Zbiór
reportaży Markiewicza to ciekawy portret ludzi, którym się nie udało, którzy
zbłądzili, którzy trwają w przekonaniu, że system tolerujący kłamstwo nigdy nie
zechce zająć się umacnianym z dnia na dzień fałszem. W centrum każdej z
historii stoi człowiek. Nie mamy tu jednak koncentracji na losie wyrazistych
pojedynczych bohaterów, częściej dany problem obrazują losy kilku osób,
rozrysowanych wyrazistą kreską. Nie jest natomiast konsekwencją tego poznawanie
dokładnych życiorysów i koncentrowanie się na związkach przyczynowo-skutkowych.
Teksty zamieszczone w tomie to klasyczne reportaże prasowe. Warto to zaznaczyć,
gdyż przyzwyczajeni jesteśmy dzisiaj to tzw. reportażu literackiego. Historie
opisywane przez Markiewicza mają też coś z interwencyjności – zwykle są reakcją
na coś, a skutek bywa mocno zaznaczony w tekście lub w uzupełniającym go post
scriptum. Reportaże zamieszczone w tomie publikowane były poza dwoma wyjątkami
w latach 1997-2010 na łamach „Polityki”. To ważna informacja, która pozwala
uporządkować świat, jaki wyłania nam się z poznawanych historii. Niektóre
realia dzisiaj potraktowalibyśmy jako historyczne – Polska zmieniła się dość
znacznie, jeśli porównany lata 90. XX wieku z końcem pierwszej dekady XXI
wieku. Nie znaczy to jednak, że problemy, które tak mocno wybrzmiewały tuż po
okresie transformacji ustrojowej, dzisiaj są nieaktualne. Bieda, tak
przewrotnie sportretowana w tytułowym reportażu, nadal ma swoje mroczne
oblicze, choć inne są ceny i inne stawki, które zaliczylibyśmy do głodowych.
Kwestia radzenia sobie z ludźmi nieprzystosowanymi społecznie poprzez
umieszczanie ich w specjalnie przeznaczonych dla nich budynkach współcześnie
nadal powraca, a znalezienie tzw. złotego środka wydaje się wręcz niemożliwe („W
klatce”). Alkoholizm nie przestał być problemem społecznym („Oddział odwykowy”),
podobnie jak współuzależnienie („Choroba dobrych żon”). Prostytucja nadal ma
się dobrze, choć obraz stojących przy drodze kobiet nie jest już może tak
powszechny jak przed laty („Kobiety przydrożne”). Miejsca zacofane i o niskim
poziomie ucywilizowania nadal istnieją („Unplugged, czyli wieś bez prądu”).
Sanatoryjne romanse pozostają ciągle popularne („Życie seksualne gościa kąpielowego”).
Oszukiwanie obywateli cudownymi specyfikami („Sylwetka redaktora”, „Napchać
szprycą kiełbaśnicę”) oraz wyjątkowy talent Polaków do zdobywania zasiłków („Polska
na zasiłku”) to nadal aktywność łatwo dostrzegalna w przestrzeni publicznej.
Markiewicz proponuje więc czytelnikom portret Polski, jaki znamy dość dobrze z
innych podobnych zbiorów reportaży. Jest w tym obrazie i smutek, i bezsilność,
i brak nadziei, i poczucie, że codzienność bywa walką, której nie da się wygrać.
Wojciech
Markiewicz, 100 najbiedniejszych Polaków, Oficyna Wydawnicza Przybylik,
Warszawa 2014.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz