Książkę
tę można czytać jako lekturę uzupełniającą do innego reportażu, a mianowicie „Na
południe od Lampedusy. Podróże rozpaczy” Stefano Libertiego. Di Nicola i
Musumeci mniej jednak koncentrują się na tych, którzy płacą za dotarcie do
miejsca, w którym będą przebywać nielegalnie. Interesują ich bowiem ci, którzy
kupczą marzeniami, gwarantują dotarcie do celu, zarabiają wielkie pieniądze na
dotarciu do brzegu w taki sposób, by odpowiednie służby nie zorientowały się,
co się dzieje. Autorzy książki nie proponują jednak czytelnikom wizerunku
oczywistego i potępiającego. Uważniej słuchają tych, którzy pływają z ludzkim
ładunkiem (to, niestety, odpowiednie słowo), którzy narażają też siebie dla
bogactwa, którzy nie mogą się wzruszać historiami imigrantów, którzy zbijają
fortuny na uprawianym od lat procederze. Dowiemy się więc dużo o tym, jak
bardzo opłaca się przemycać ludzi. Autorzy podają konkretne kwoty, jakie trzeba
zapłacić, by dostać się do upragnionego miejsca. Cennik dotyczy
najpopularniejszych tras na świecie. Odkryjemy, że pomysłowość przemytników odwołuje
się często do klasowości, a więc uprzywilejowania jednych i dyskryminowania
drugich. Takim przykładem może być wykorzystywanie drogich łodzi turystycznych,
gdzie w kabinach przeznaczonych dla kilku osób umieszcza się ich kilkadziesiąt.
Szybko zauważymy, jak mało liczy się życie ludzkie. Ci, którzy płacą za dostęp
do nowego wspaniałego świata, mają najgorzej. Niełatwo jest także tym, którzy
są tylko trybikiem w machinie zła. Z tego typu aktywności wycofują się tylko
najwięksi, nad którymi nikt nie stoi. Di Nicola i Musumeci rekonstruują zasady
rządzące działalnością przemytników ludzi – grono pośredników, kontrolowanie
wszystkiego przez szefa przy jednoczesnym nieujawnianiu się, przypadkowość
wpisaną w to, co wydaje się zaplanowane, wreszcie koszmar czekania na to, aż w
końcu rozpocznie się podróż. Gdzieś w tle bardzo mocno wybrzmiewa kwestia
obojętności Zachodu wobec tego, co dzieje się z imigrantami, pozorne
zainteresowanie tematem wtedy, gdy jakaś grupa uciekinierów utonie na morzu,
wreszcie fakt, który nie pozostawia nadziei na ukrócenie przemytu – to drugi
pod względem zysków po handlu narkotykami biznes na świecie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz