Romans
to gatunek z jednej strony chętnie czytany, z drugiej mocno lekceważony.
Czytelnicy nie ukrywają przyjemności będącej konsekwencją poznawania perypetii
miłosnych bohaterów, różnych ich przygód, dzielących ich konfliktów, wreszcie
niosącego pewność istnienia emocjonalnego ładu happy endu. Ci, którzy
ironicznie podchodzą do tych upodobań, akcentują zwykle przewidywalność fabuły,
oczywistość charakterystyk bohaterów, zmierzanie do niezaskakującego finału,
ubogość języka i banalność rozwiązań fabularnych. Trudno nie zgodzić się z tym,
że rację mają i jedni, i drudzy, odwołują się przecież do zupełnie odmiennych
rejestrów odbioru.
Romans
jako gatunek szczególnie popularny często bywa bestsellerem. Na tę kwestię i na
fenomen powieści „Pięćdziesiąt twarzy Greya” zwraca uwagę izraelska badaczka
Eva Illouz. Autorka próbuje przeanalizować książkę, która choć krytykowana jest
powszechnie za ubogi język i styl bliskie grafomanii, to jednak równie
powszechnie wzbudza entuzjazm czytelniczek, doceniających odwagę prezentowanych
seksualnych uniesień. Illouz na przykład wspomina o wpisaniu
sadomasochistycznego modelu w klasyczną sytuację romantyczną, co pozwala
opisywane sceny traktować nadal w kontekście nie tyle spełnienia, co
stymulującego wyobrażenia. Ciekawym wątkiem jest również zwrócenie uwagi na
poradnikowy charakter odsłanianej w powieści seksualności. Instruktaż, z jakim
mamy do czynienia, wpisuje się w typowe chociażby dla kobiecej prasy narracje.
W związku z tym potencjalna czytelniczka świetnie się w nim odnajduje.
Zainteresowanie książką, badaczka tego nie pomija, z pewnością wiąże się z
towarzyszącą „Pięćdziesięciu twarzom Greya” otoczką rzekomego przełamywania
tabu oraz statusem książki sygnowanej etykietą „must read”. Moda ma w tym
kontekście niebagatelne znaczenie. Illouz wpisuje swoje rozpoznania w
interpretacje dotyczące funkcjonowania runku książki oraz kreowania tego, co
warto i trzeba przeczytać. Bestseller w takim wydaniu niekoniecznie musi być
pozycją wartościową, wystarczy, że o powieści dużo się mówi, dużo się jej
sprzedaje i dużo osób chce ją przeczytać.
Dagny
Kurdwanowska w swojej książce „Romanse wszech czasów” proponuje autorską podróż
po najsłynniejszych historiach miłosnych. Publikacja ma charakter przewodnika literackiego
podporządkowanego wiodącemu tematowi, a prezentacje kolejnych mniej lub
bardziej szczęśliwych par zakochanych rozpoczyna się od wieków średnich.
Autorka rezygnuje jednak z oczywistego opatrywania rozdziałów nazwą danej
epoki. O ile w pierwszym rozdziale mamy położony nacisk na oswajanie miłości i
seksu od wieków średnich do oświecenia, o tyle kolejne rozdziały to „Namiętny
wiek XIX”, „Miłość i seks przed rewolucją – romanse naznaczone wojnami” i „Spotkanie
w punkcie G”. Eseje dotyczące najsłynniejszych dzieł literatury powszechnej (z
jednym wyjątkiem w postaci „Ziemi obiecanej” Władysława Reymonta) porządkują
śródtytuły oraz wyodrębnione w postaci kolorowego tła ciekawostki. Autorka
stara się przedstawić historię recepcji danej powieści, nawiązuje do
ekranizacji, odwołuje się do kontekstu społeczno-historycznego. Książkę tę
można potraktować jako ciekawe uporządkowanie klasyki. Większość analizowanych utworów
potencjalny czytelnik prawdopodobnie zna, a jeśli nie, to jest duża szansa, że
dzięki esejom Kurdwanowskiej po nie sięgnie.
Publikacja
Anny Martuszewskiej to gwarancja jakości. Znana specjalistka od literatury
popularnej po raz kolejny sięga po gatunek romansu, czyniąc go tematem swoich
dociekań. Jak fascynujące mogą być spostrzeżenia badaczki, potwierdzą zapewne
ci, którzy pamiętają rewelacyjne analizy harlequinów zamieszczone w tomie „Romanse
z wyższych sfer”, opublikowanym wspólnie z Joanną Pyszny. Autorka decyduje się
na ujęcie historycznoliterackie, pokazując przemiany gatunku oraz zmiany zachodzące
w charakterystyce modelowego kochanka i tzw. heroiny. Współczesna sceneria i
perypetie miłosne bohaterów pozbawione są tak charakterystycznej dla
dawniejszych ujęć wzniosłości. Nie znaczy to, oczywiście, że króluje
zwyczajność. Dochodzi natomiast do zupełnie innego w tonie nadania powagi temu,
co łączy kochanków. Znajdziemy w tej publikacji liczne przykłady, dzięki którym
dostrzeżenie opisywanych zmian oraz jednocześnie trwałości pewnych schematów
zachowań będzie dużo łatwiejsze do dostrzeżenia. Warto również docenić wartki
tok narracji, przejrzystość argumentacji, erudycję, a także umiejętność
zachowania równowagi między świadomością wagi popkultury, ale i umownością
oferowanych przez nią treści.
Eva
Illouz, Hardkorowy romans. „Pięćdziesiąt twarzy Greya”, bestsellery i
społeczeństwo, przeł. Jacek Konieczny, Wyd. PWN, Warszawa 2015; Dagny
Kurdwanowska, Romanse wszech czasów. Miłość i seksualność w literaturze
zachodniej, Wyd. Sfinks, Częstochowa 2014; Anna Martuszewska, Architektonika
literackiego romansu, Wyd. słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2014.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz