Mocna,
trzymająca w napięciu, perfekcyjnie przygotowana, z zakrojonym na szeroką skalę
tłem społeczno-historycznym, ze szczegółami, które zawsze są po coś i liczą się
w kontekście dalszego rozwoju akcji, trzymająca w napięciu i odsłaniająca trudności
wiążące się z przepracowaniem niechlubnych faktów z historii – taka jest
najnowsza powieść Katarzyny Bondy. Tak naprawdę dużo mniej się liczy to, że „Okularnik”
jest bardzo dobrym kryminałem. Zdecydowanie ważniejsze jest, że mamy w tym
przypadku do czynienia ze znakomitą powieścią obyczajową i psychologiczną oraz
że Bonda proponuje czytelnikom niełatwe, zakorzenione w konkretnym miejscu, ale
i uniwersalne, studium zła. Jeśli potraktujemy „Okularnika” jako opowieść o
małej, zamkniętej społeczności, szybko okaże się, że autorka pokazuje wszystko
to, co powoduje, że właśnie takie zbiorowości bywają i bardzo trudne do
przeniknięcia, i bezlitosne w swoim pojmowaniu winy i kary, i karykaturalne w
pokrętnej ocenie tego, co słuszne, i tego, co wpisuje się w rytm akceptowanego
okrucieństwa. Bonda, co ważne i warte zaakcentowania, ani w kontekście
przywoływanych wydarzeń z przeszłości, ani sytuacji dziejących się „tu i teraz”,
nie stawia na czarno-białe rozwiązania. Jej bohaterowie – także ci źli,
podejrzani o niecne czyny, dopuszczający się grzechu zaniechania, popełniający
błędy – mają mroczne tajemnice, za którymi kryje się dramat odrzucenia, zdrady
lub nieakceptacji. Wielkim tematem tej książki jest kwestia dziedziczenia win
przodków oraz niemożności poradzenia sobie z zapomnieniem, które oficjalnie
wygrywa z pamiętaniem. Do najmocniejszych scen powieści należy rozbudowana,
świetnie zaplanowana w sensie nieuchronności tego, co się wydarzy, historia o
napadzie oddziału „Burego” na prawosławnych mieszkańców wsi i brutalne
wymordowanie tych wszystkich, których uznano za obcych. Wydarzenie to naprawdę miało
miejsce, pisze o tym Bonda w posłowiu, ujawniając autobiograficzny trop. Autorce
udaje się pokazać, jak rzekome bronienie polskości niesie zbrodnię i
okrucieństwo. Żołnierze wyklęci przestają być bohaterami bez skazy, stają się
mordercami. To ważne, że o tego typu ambiwalencji wpisanej w wojnę mówi się
także w literaturze gatunkowej. Fakty wykorzystane w powieści przez Bondę
wpisują się bowiem w odpominanie ciemnych kart historii – tej naszej, polskiej,
tak chętnie gloryfikowanej. Sasza Załuska nie tylko więc musi się zmierzyć z
tajemnicą z przeszłości, która jest przed nią właściwie przez wszystkich
ukrywana. Bohaterka przybywa do Hajnówki z innego powodu. Pragnie porozmawiać z
pewnym pacjentem kliniki psychiatrycznej. Z mężczyzną wiążą ją nieoczywiste
relacje, niełatwe przeżycia, podejrzenia, ale i ktoś, kto jest dla Saszy bardzo
ważny – jej córka. Tajemnicza atmosfera panująca w placówce to zaledwie
początek sygnalizujący duszną atmosferę miejsca, w którym ciągle podsycane są
narodowe animozje, działają grupy nacjonalistyczne, a policja zdaje się
ignorować nawet oczywiste sygnały sugerujące łamanie prawa. Załuska jest z
zewnątrz – w Hajnówce akceptuje się tylko swoich i tylko swoim mówi się o tym,
o czym wiedzą wszyscy, przed obcymi tego typu sekrety są ukrywane. Bonda,
rekonstruując sposób myślenia i ludzi wysoko postawionych w miasteczku, i
zwykłych mieszkańców, odsłania paradoks wpisany w tego typu zmowę milczenia. Zło
musi bowiem godzić się z dobrem na co dzień. W efekcie zło bywa relatywizowane,
a dobro przestaje mieć jasne oblicze. Pozycja obowiązkowa!
Katarzyna
Bonda, Okularnik, Wyd. Muza, Warszawa 2015.
Jestem po lekturze Okularnika, ponadto urodziłam się i mieszkam w Hajnówce oraz zajmuję się historią najnowsza. Pani Bonda napisała sprawny kryminał jednak warstwa historyczna wiele różni się od faktów historycznych. Uważam, że tak drobiazgową autorkę stać było na sprawdzenie podstawowych faktów, jak choćby to, że Łupaszka w 1946 r.przebywał na Pomorzu a nie w leśniczówce z Burym. Jeśli autorka sięga do tak drażliwych tematów to nie ma tu miejsca na kłamstwa. Komunizujący Białorusini, którzy przed wojną i po 1939 r. działali w partii komunistycznej zostali wyidealizowani a partyzanci wrzuceni do jednego worka, nawet ci, których nie było w tym czasie na Podlasiu. Zastanawiam się ile złego uczyniła pani Bonda puszczając do czytelników tak zmanipulowaną historię.
OdpowiedzUsuńNa stronie IPN można przeczytać o bohaterstwie Burego: http://ipn.gov.pl/wydzial-prasowy/komunikaty/informacja-o-ustaleniach-koncowych-sledztwa-s-2802zi-w-sprawie-pozbawienia-zyc
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń