Kolejny
znakomity tom w serii Faktyczny Dom Kultury! Hanny Krall nie trzeba nikomu
przedstawiać, ale już teksty zamieszczone w książce z pewnością nie wszystkim
będą znane. Warto zwrócić uwagę na umieszczoną na końcu notę edytorską, z
której dowiemy się nie tylko o pierwodruku reportaży, ale i walce cenzury ze
słowem. Zwłaszcza młodzi czytelnicy mogą być zaskoczeni tym, że dochodziło do zniszczenia
całego nakładu czy do przetopienia maszyny drukarskiej, na której była już
złożona publikacja. Informacje te nie tylko budują atmosferę wokół książki, ale
i są ważnym uzupełnieniem historycznym. Zapewne przede wszystkich do młodych
czytelników adresowany jest tekst Doroty Masłowskiej. Pisarka w zgrabny sposób
polecająca książkę, jednak nazywanie tych kilku zdań wstępem jest nadużyciem,
to raczej blurb, tak po prostu. Tom otwiera niepublikowany wcześniej w książce
reportaż „Nieuwiara” o zbrodni w Zrębinie koło Połańca. Dla tych, którzy znają „Nie
oświadczam się” Wiesława Łuki tekst ten będzie znakomitym uzupełnieniem
historii portretującej małą, zamkniętą społeczność i jej gotowość do sprzyjania
złu. Bohaterami Hanny Krall są zazwyczaj zwykli ludzie. Marzą oni o lepszym
życiu, próbują się odnaleźć w szarości i powtarzalności, mają świadomość rzeczy
małych i wielkich dziejących się w ramach ich biografii, przeżywają załamania,
kochają i przestają wierzyć w miłość. To wszystko, co można by określić
celnymi, pięknie spuentowanymi, mocnymi obrazami codzienności, staje się czymś
więcej. Oto dzięki pokazaniu, jak ludzie żyją, jak pracują, jakie mają warunki
mieszkaniowe, co jedzą i piją, dochodzi do sportretowania ograniczeń systemu, w
którym bohaterowie funkcjonują. Raptem wychodzi na jaw, że bardziej liczy się
pozór niż prawda, udawanie niż szczerość, inscenizowanie niż odsłonięcie
rzeczywistości. Kolejne postaci zaludniające strony tej książki stają się więc
z jednej strony strażnikami własnej intymności, z drugiej – mimowolnie –
oskarżycielami systemu. Warto też zwrócić uwagę na reportaże mocno zakorzenione
w konkretnych wydarzeniach historycznych. Mam tutaj na myśli zwłaszcza „Ludzie
może i nie są źli…”, którego bohaterką jest Anna Walentynowicz, oraz „Nasze
doktoraty” o wydarzeniach marcowych. Także i w tych tekstach w centrum
opowieści nie przestaje być człowiek – niszczony, ale podnoszący się po upadku,
dumny, ale i poniżany, wspominający przeżycia trudne, ale i gotowy do końca
chronić własną dumę. Nie można również nie wspomnieć o tytułach tekstów Hanny
Krall. Właściwie każdy z reportaży zatytułowany jest w taki sposób, że możemy
mówić o dodatkowych znaczeniach, metaforach i niełatwych sensach wpisanych w
wyróżnione słowa. To wielka sztuka wymyślić właśnie takie tytuły. Dzięki nim w
każdym z reportaży dzieje się jeszcze więcej, a tytuł i tekst tworzą
nierozerwalną, przemyślaną całość.
Hanna
Krall, Sześć odcieni bieli i inne historie, wstęp: Dorota Masłowska, Wyd.
Dowody na Istnienie, Warszawa 2015.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz