Warto
było czekać na prozę Zyty Rudzkiej. Autorka pokazuje swoją pisarską klasę,
projektując różnego rodzaju skrajne emocje, ale i nie przestając cały czas
czuwać nad językiem. W trakcie lektury uderza dostrzegalna precyzja w posługiwaniu
się słowem. Efekt jest bardzo intrygujący, bo okazuje się, że dzięki
oszczędności i niemalże ascetyczności opisu, można powiedzieć wiele. Rudzka
pozornie operuje zgranymi w literaturze motywami, potrafi jednak wydobyć z nich
nowe sensy oraz napięcie, dzięki któremu opowiadana historia nie pozostawia
czytelnika obojętnym. „Krótka wymiana ognia” kojarzy mi się z pierwszymi
książkami pisarki – pełnymi świeżości, ale i duchoty zarazem, znaczonymi
namiętnością, ale i chłodem wynikającym z kontroli sytuacji, która i tak wymyka
się racjonalnemu poznaniu. Jest w tej opowieści rodzaj szorstkiej szczerości w
stosunku do bohaterek i tego, co je łączy i dzieli. Na uwagę zasługuje relacja
między matką i córką. Opowiedziana zostaje w dwóch odsłonach – ta, która dla
jednej jest nieudaną córką, dla drugiej pozostaje odrzuconą matką. Próba odnalezienia
się w tych niełatwych rolach to jeden z wiodących motywów powieści. Pytania
zadawane sobie odsłaniają różnego rodzaju uwikłania. Oto okazuje się, że rozważanie
faktu bycia córką zbliża do tragedii ukrywanej przez wiele lat przez matkę, z
kolei szukanie odpowiedzi związanych z pełnioną rolą rodzica, zmusza do
zmierzenia się z samotnością odczuwaną przez własne dziecko. Smutek i
przemijanie wiele razy ukrywają się w tej historii za maskami ochronnymi.
Bronią przeciwko litości i użalaniu się nad sobą jest cyniczne komentowanie
własnej biografii, brutalne postrzeganie własnego starzenia, ożywczy śmiech i ostrość
spostrzeżeń, które stają się celnymi puentami. Rudzka potrafi w krótkich
scenach umieścić bardzo wiele. Przykładem może być jednoakapitowy właściwie
opis traumy przeżywanej ponownie we wspomnieniach przez matkę bohaterki, ale i
opisy odkrywania własnego przemijania i zderzania ich z refleksjami na temat pełnionych
ról społecznych. Raptem okazuje się bowiem, że bycie artystką to jeszcze jedna
z dobrze pasujących masek – pozwala na odegranie tego, w co właściwie nie
trzeba się już angażować, oraz umożliwia ukrycie prawdziwej twarzy.
Zyta
Rudzka, Krótka wymiana ognia, Wyd. W.A.B., Warszawa 2018.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz