Reporterska
książka Ewy Winnickiej i Cezarego Łazarewicza okazuje się zróżnicowanym,
nieoczywistym, interesująco zrealizowanym projektem uchwycenia atmosfery opisywanych
czasów. To reportaż przemyślany, konsekwentnie realizujący przekonanie, że „Nie
ma jednej opowieści o roku 1968” (s. 9). Jednak zaletą tej publikacji jest nie
tylko niebanalne zaplanowanie opowieści – poprzez zderzanie tego, co polskie, z
tym, co europejskie i światowe, ale również udane sportretowanie sytuacji,
kiedy rewolucja/zmiana/dramat właśnie się dzieją, ale nie zawsze wiemy, że to
właśnie już. Efekt ten udaje się osiągnąć między innymi dzięki przytoczeniu
historii Beatlesów czy morderstwa w domu Romana Polańskiego. Pozornie historie
te wydają się dość dobrze znane, a jednak w tym przypadku znakomicie służą
zrekonstruowaniu ówczesnego życia artystycznego, rodzących się wtedy nadziei,
ale i sprzyjającego klimatu dla budowania legend nie tylko tych pozytywnych,
ale i negatywnych (przypadek Charlesa Mansona). Ważne wydaje się również
przywołanie francuskiej rewolty, zwłaszcza że jej główni bohaterowie po latach
nadal dyskutują nad swoim udziałem w protestach i nad gotowością zachowania
wierności wyznawanym wtedy ideałom. Obok wielkich nadziei związanych z protestami,
prowadzącymi do zmian społeczno-politycznych i obyczajowych, pojawia się
również mroczny kontekst tłumienia manifestacji oraz antysemityzmu. Tutaj
również reporterzy decydują się na nieoczywiste wybory. Marzec 1968 roku
zostaje zobrazowany historią spoza centrum oraz mocnym zaakcentowaniem, że te
dwie perspektywy, dużego miasta i mniejszego, znacznie się różniły, jeśli
weźmiemy pod uwagę świadomość tego, co się dzieje, szybkość reagowania oraz
realne konsekwencje ruchów rządowych. Podobna narracja, akcentująca biografię
zwykłych ludzi wrzuconych w Wielką Historię, towarzyszy sportretowaniu
interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji. To, co powraca w wielu
opowieściach, sprowadza się do przypadku, który miał szansę zaistnieć dzięki
sprzyjającym okolicznościom. Fakt nieoddzielania tego, co krajowe, od tego, co
zagraniczne, skutkuje pojawieniem się w tle mocno wybrzmiewających pytań: dlaczego
opisywany rok był szczególny; co pozostało z głoszonych wówczas idei; czy
zarówno odradzające się demony antysemityzmu, jak i konieczność postulowania
praw kobiet, wolności i równości, nie odsłaniają paradoksu powtórzenia jako obowiązku
wpisanego w wychodzenie na ulicę i mówienie „nie” temu, co złe i niszczące
społeczeństwo od środka; czy z tego, co miało miejsce w roku 1968, możemy coś
wziąć dla siebie dzisiaj; czy umiemy po tylu latach przeciwstawić się
nienawiści do Żydów, do kobiet, do Innych; wreszcie czy chcemy i umiemy wziąć
sprawy w swoje ręce. Lektura do przemyślenia i do powracania, bo Winnicka i
Łazarewicz pokazują, że opowieść o roku 1968 może nam dużo powiedzieć o współczesności.
Ewa
Winnicka, Cezary Łazarewicz, 1968. Czasy nadchodzą nowe, Wyd. Agora, Warszawa
2018.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz