Książka
Judith Butler jest znakomitym pretekstem do dyskusji na temat dziejących się na
naszych oczach zgromadzeń publicznych oraz granic, które w wyniku owego
gromadzenia się są przekraczane lub utrwalane. To publikacja świetnie napisana,
z logiczną argumentacją, zaangażowana, wciągająca czytelnika w rozmowę i
zmuszająca go do lektury aktywnej. Wielką zaletą teorii przedstawionej przez
filozofkę jest nie tylko jej aktualny i mocno zakorzeniony we współczesności
charakter, ale również dostrzegalny rys polemiczny i chęć dyskutowania na temat
tego, co dzieje się w przestrzeni, której jesteśmy częścią i którą naszymi
decyzjami również współtworzymy. Butler nie ukrywa, że rozmawianie o zgromadzeniach
wiąże się z definiowaniem reguł uczestnictwa obywateli w procesach związanych z
tzw. wyjściem na ulicę. Butler akcentuje nadzieję i strach wpisane w
gromadzenie się ludzi. Ta pierwsza rodzi się z marzeń o zmianach i z potrzeby
renegocjowania obowiązujących zasad, ta druga wynika z anonimowości tłumu i
nieprzewidywalności jego ruchów. Bardzo ważnym akcentem zaprezentowanej przez
Butler analizy jest kwestia dawania sobie prawa do decydowania o tym, kto jest
ludem, a kto nim nie jest. Choć podział ten ma w pewnym sensie charakter
archetypiczny, to jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że kiedy dzieje się na
naszych oczach, to owa powtarzalność zostaje odświeżona, naznaczona
szczególnością i stać się może źródłem tożsamościowych doświadczeń. Butler
kładzie nacisk na cielesność wpisaną w protestowanie na ulicy. Dosłowność
ciała, do której odwołuje się filozofka, wpływać może na całkiem konkretną
mobilizację czytelniczą, związaną z uświadomieniem sobie, że działać oznacza
nie tylko popierać ideowo, ale i być w sensie dosłownym, materialnie, w danym
miejscu. Gromadzenie się w ramach protestu i poparcia wiąże się, jak sugeruje
Butler, nie tylko z chęcią posiadania realnego wpływu na kształt społeczeństwa,
ale również, a może przede wszystkim, jest wyrazem wolności. Jeśli wyjście na
ulicę nie wiąże się ze strachem, wówczas wolność triumfuje. Prekarność wpisana
we współczesny status wielu jednostek przyczynia się do jednoczenia się grup wykluczonych
i naznaczonych tymczasowością istnienia. Brak dostępu do pewnych przywilejów w
tym wypadku nie tyle usuwa na margines, co raczej dzięki procesowi rodzenia się
wspólnoty daje siłę, której się nie spodziewano. Butler jest przekonana, że
nasze życie jest jednocześnie życiem innym. Można by więc powiedzieć, że
relacyjność i wzajemne wpływanie na siebie jest wpisane w kondycję człowieka.
Odmowa relacji jest zatem również rodzajem kontaktu. W bycie ludem, filozofka
zwraca na to uwagę, wpisane jest również stawanie się. Ci, którzy tak się
deklarują, nawet jeśli są wykluczeni, stają się, wytwarzają siebie, dzięki
wyjściu na ulicę.
Judith
Butler, Zapiski o performatywnej teorii zgromadzeń, przeł. Joanna Bednarek,
Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz