Obyczajowo-kryminalna
powieść Douglas do pewnego momentu wydaje się dość przewidywalna. Mamy tu
bowiem do czynienia z prywatnym śledztwem przeprowadzanym po latach. Frankie,
kobieta z wielkiego świata, wraca do swojej rodzinnej miejscowości na prośbę
brata dawnej przyjaciółki. Sophie zniknęła przed laty, wydobyto właśnie z
jeziora resztki zwłok. Mężczyzna przypuszcza, że to jego siostra, jest bowiem
przekonany, że dziewczynę zamordowano. Frankie przyjeżdża do Oldcliffe trochę z
obowiązku, trochę, aby uspokoić wyrzuty sumienia, trochę po to, żeby uzyskać odpowiedzi
na dawno niezadawane już pytania. Wszystko dzieje się pozornie tak jak zawsze w
przypadku takiej scenerii i takiej tajemnicy – miejscowość poza sezonem
turystycznym jest przygnębiająca, dawni znajomi niemili, a sekrety z
przeszłości zaczynają wychodzić na jaw i coraz bardziej zagrażają
teraźniejszości. Na szczęście Douglas decyduje się w którymś momencie na
ciekawy zwrot akcji, w efekcie którego okazuje się, że nikt nie jest tym, za kogo
się podaje, a tajemnice sprzed lat nie są wcale tak banalne, jak moglibyśmy się
spodziewać. Akcja przyspiesza, komplikuje się, a bohaterowie stają się bardziej
skomplikowani psychologicznie niż na początku. I ten fakt warto docenić.
Claire
Douglas, Ktokolwiek widział, przeł. Katarzyna Rosłan, Wyd. W.A.B., Warszawa
2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz