Reporterska
opowieść Przemysława Chwały to z jednej strony relacja z podróży, z drugiej
historia zakorzenienia się w miejscu, które nie należy do autora na zawsze. Ta
podwójna perspektywa okazuje się kluczowa. Dzięki niej autor pozostaje sobą,
nie udaje, że porzuca swój świat, ale jednocześnie jest otwarty na przeżycia,
które czekają go w trakcie wyprawy. Zachowuje więc, tak można by rzec, właściwe
proporcje – jest kimś chętnie przyjmowanym przez rozmówców, choć jednocześnie
nie próbuje się swoim nowym znajomym przypodobać, rezygnując z własnych zasad i
zwyczajów. Szacunek dla innego zostaje więc zrównany z prawem do różnorodności
dotyczącym nie tylko bohaterów, ale i reportera. Chwała nie ukrywa, że Kirgizja
dla wielu Polaków, ale i dla ludzi Zachodu, brzmi bardzo egzotycznie. Stara się
więc pokazać, że pewne doświadczenia są typowe dla byłych republik radzieckich.
Zdarza się na przykład często, że okres komunizmu wspominany jest jako czas
sytości, bezpieczeństwa i braku zmartwień. Rewolucja wiąże się z przekonaniem,
że wszystko kiedyś zostanie stracone. Po jednym przewrocie nastąpi kolejny.
Widać więc pewnego rodzaju brak przywiązania do stałości widoczny w mentalności
opisywanych postaci. Chwała rekonstruuje miejscowe zwyczaje – te kirgiskie i
uzbeckie, akcentując jednocześnie nieuchronność zmian zachodzących w ich
celebrowaniu. Jest obecny w tekście, ale w sposób, który nie jest drażniący.
Nie przesadza z opisywaniem siebie, a te historie, które przytacza, służą
zobrazowaniu miejscowego klimatu i charakterystyki miejscowego społeczeństwa,
nie zaś zaakcentowaniu egzotyki podróży. Ta zresztą jest w tym przypadku
całkowicie pominięta. Uznanie czyjegoś świata za egzotyczny generuje podziały.
Tego autor chce uniknąć. Chwała pokazuje, że ludzie mogą się porozumieć
wszędzie, a szukanie podobieństw sprzyja akceptacji dla odmienności i
pojawieniu się ciekawości.
Przemysław
Chwała, Obłoki Fergany. Impresje z Kirgizji i Uzbekistanu, Wyd. Muza, Warszawa
2017.
Książka bardzo fajna. Śledzę blog, dziękuję za czytelniczą tacę. Pozdrawiam Pani Bernadetto. Madzia
OdpowiedzUsuń