Na
czwartej stronie okładki natkniemy się na fragmenty entuzjastycznych opinii na
temat pisarstwa Tillera. Krytycy akcentują zwłaszcza zdolność wiarygodnego
odtwarzania psychologicznego napięcia między ludźmi oraz umiejętność portretowania
rodziny w całym jej skomplikowaniu emocjonalnym. Po lekturze powieści trudno
się nie zgodzić z pozytywną oceną „Osaczenia”. Autor rekonstruuje relacje
łączące bohaterów bez zbędnej celebracji, za to z bolesną świadomością
niemożności dotarcia do źródła niezrozumienia oraz coraz bardziej dostrzegalnym
przekonaniem, że pewnych rzeczy nie da się i nie ma sensu naprawiać. Diagnoza
ta dotyczy zarówno więzi przyjacielskich, rodzinnych, jak i miłosnych. Bardzo
ciekawą postacią jest ten, wokół którego koncentruje się cała historia i który
pomimo tego jest kimś nieobecnym. Mam na myśli mężczyznę, do którego
bohaterowie się zwracają, chcąc pomóc mu w odzyskaniu pamięci, choć tak
naprawdę bardziej traktują tę sytuację jako okazję do spowiedzi lub
autoterapii. Silny wpływ milczenia i zapomnienia na mówienie i przypominanie
okazuje się czymś wyjątkowo interesującym. Wbrew pozorom nie mamy tu do
czynienia z nierówną próbą sił. Ów nieobecny mężczyzna dominuje, inicjuje,
prowokuje samym swoim istnieniem. Jest najważniejszy, ale jednocześnie zupełnie
nieistotny. Wiwisekcja, jakiej dokonują bohaterowie na sobie w trakcie
wspomnień, ale i konieczności zderzenia się z prawdą lub przynajmniej inną
wersją na swój temat, nie jest wcale tak po prostu oczyszczająca. Owszem,
otwiera oczy, zmusza do zauważenia, potrząsa i drażni. Niczego jednak nie
załatwia. Bo pytanie o granice pamiętania, różne wersje wspomnień, sens
niezapominania, rozdrapywanie ran i otwieranie się na szczerość pozostaje
ciągle otwarte.
Carl
Frode Tiller, Osaczenie, przeł. Maria Gołębiewska-Bijak, Wydawnictwo
Literackie, Kraków 2016.
Wszyscy ludzie, ktorych zdanie bardzo cenie, chwala te ksiazke, wiec musze koniecznie przeczytac i juz sie na nia ciesze :-).
OdpowiedzUsuń