W
przypadku „Pod jednym niebem” mamy do czynienia ze wspomnieniami chłopca z
Korei Północnej, którego życie – dzieciństwo i wczesna młodość – zostają zdeterminowane
przez koszmar głodu. Nie mówimy o czasach odległych, ale o XXI wieku. Z tego
też powodu siła rażenia opowieści autora jest wyjątkowo duża. Literacko, mimo wsparcia
dziennikarza Stephana Talty’ego, książka nie jest interesująca, pozostaje
jednak ważna na poziomie relacjonowanych faktów. To, co szczególnie pozostaje w
pamięci, to zrekonstruowanie destrukcyjnej siły głodu. Brak pożywienia
początkowo wydaje się czymś chwilowym, szybko okazuje się jednak, że jedzenia
zaczyna brakować permanentnie. Kim pokazuje stopniowy rozpad więzi rodzinnych,
odwracanie się od siebie bliskich, konieczność racjonowania resztek pożywienia,
upokorzenie wynikające z konieczności proszenia o posiłek lub żebrania o
resztki. Naturalną konsekwencją wspomnianej destrukcji jest wejście na drogę
przestępczą i ratowanie się kradzieżami. Wymuszona samodzielność nie pozwala na
dokonywanie wyborów etycznie właściwych, przetrwać można tylko wtedy, gdy
dojdzie do wyparcia wyznawanych wcześniej zasad. Autor próbuje ocalić w sobie
wartości, z którymi się utożsamia i w których go wychowano. Nie zawsze
skutecznie. Głód niszczy więc ludzi w sposób totalny. Nie tylko uderza w coraz
słabsze ciała, ale i w psychikę, która również podupada i staje się podatna na
kolejne ciosy. Autor dostaje szansę od losu, by rozpocząć nowe życie. Udaje mu
się uciec z kraju, choć oczekując dobra, wielokrotnie przeżywa rozczarowanie.
Mieszkając w Stanach Zjednoczonych nie zapomina o swoich rodakach. Daje
świadectwo własnych losów, ale i ciągle próbuje odnaleźć zaginioną siostrę.
Joseph
Kim, Stephan Talty, Pod jednym niebem, przeł. Jan Hensel, Wyd. Prószyński i
S-ka, Warszawa 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz