Miłada
Jędrysik opisuje swoje wyjazdy na wojnę w Jugosławii, do Iraku wtedy, gdy
upadał świat stworzony przez Husajna, do Nowego Jorku, gdy słynne dwie wieże
przestawały być symbolem miasta. Cofamy się więc do wydarzeń, które nie tak
dawno obchodziły cały świat. Autorka nie tyle pyta, co nam zostało z tamtego
czasu, co raczej pokazuje, jak typowy dla doświadczenia ludzkiego jest konflikt.
Jako korespondentka wojenna nie daje więc złudnych nadziei, że politycy i
ludzie władzy są w stanie powstrzymać nienawiść jednego człowieka do drugiego.
Portretuje zwykłych ludzi w sytuacji granicznej, której często się nie
spodziewali i nie byli w stanie jej przewidzieć, a jednak muszą sobie z nią
poradzić. Problem polega na tym, że do mordowania, rozdrapywania grobów w poszukiwaniu
bliskich, szukania szczątków ciał wśród ruin i do obcości wpisanej we
wcześniejsze utożsamienie się z miejscem nikt nie jest w stanie się
przyzwyczaić. Jędrysik nie zatrzymuje się na dłużej przy swoich bohaterach, są
oni kolejnymi osobami spotykanymi na reporterskiej drodze – czasami zapamiętanymi
bardzo dobrze, czasami coraz bardziej naznaczonymi zapomnieniem związanym z
upływem czasu. Taki sposób opowiadania pozwala oddać rytm życia reportera,
który cały czas czeka, aż coś się wydarzy, próbuje wejść tam, gdzie
teoretycznie nie powinien się znajdować, słucha kolejnych świadków, by z ich relacji
i własnych obserwacji stworzyć wiarygodny obraz konfliktu. Autorka dzieli
książkę na trzy części zatytułowane „Ludzie”, „Miejsca” i „Rzeczy”. Przyjęta
przez nią perspektywa wydaje się interesująca. Raptem bowiem okazuje się, że i
ludzie, i rzeczy, i miejsca nie istnieją w oderwaniu od siebie, a na wojnie nie
da się opisywać rzeczywistości poprzez wybranie jednej kwestii, a pominięcie
innych. Niezależnie więc od tego, co jest motywem przewodnim danej opowieści,
zawsze gdzieś w tle są uzupełnienia i dopowiedzenia, dzięki czemu obraz staje
się pełniejszy. Ważnym tematem reporterskich tekstów Jędrysik jest rola
pełniona przez korespondenta wojennego. Autorka nie ukrywa, że dobrze wspomina
ten czas, gdy jeździła na wojny („Bo ja się tam dobrze bawiłam”, s. 201), ale
jednocześnie czuje się zobowiązana by dać świadectwo – nie tyle jednak
historii, co raczej zwykłego człowieka. Jędrysik opowiada również o relacjach
między korespondentami – o wsparciu, ale i o rywalizacji, o czasami mało
etycznym konkurowaniu, o gwiazdorstwie niektórych i marzeniach o sławie tych,
którzy zaczynają. Wątek ten wydaje się bardzo ważny, odsłania bowiem paradoksy wpisane
w uprawianie tego zawodu.
Miłada
Jędrysik, Inny front, Wyd. W.A.B., Warszawa 2015.
O jeny. Boję się, że to mogłoby być dla mnie za dużo i za ciężko. Na tę porę preferuję lżejsze lektury ;)
OdpowiedzUsuń