Powieść
Bykowa poprzedzają trzy motta. Pierwsze z nich, autorstwa Roberta Conquesta,
brzmi: „Do roku 1938 NKWD zgromadziło wystarczający materiał, aby aresztować
całą ludność ZSRR”. Brzmi absurdalnie, mało realistycznie? Chyba jednak nie,
jeśli weźmiemy pod uwagę setki tysięcy ludzi skazanych na wieloletnie więzienie
w łagrach. Bykow rekonstruuje paradoks komunistycznego systemu. Na karę
skazywani byli nie tylko ci, którzy niechętnie odnosili się do obowiązującej
ideologii, ale i ci, którzy wiernie jej służyli. Racjonalizm w tym wypadku nie
miał racji bytu. Człowiek był potencjalnym winnym i system, jeśli go sobie upatrzył,
nie uznawał innej możliwości niż zniszczenie ofiary. Tę przypadkowość wpisaną w
los „człowieka radzieckiego” Bykow oddaje na przykładzie Skałdina, docenta
Moskiewskiej Akademii Rolniczej z oddaniem pracującego nad rozwojem roślin. Autorowi
pokazuje nieuchronność ciągle towarzyszącego wszystkim cienia łagru. Mogło to
spotkać kazdego i potencjalnie każdy stawał się ofiarą – albo właśnie
rozdzielano go z rodziną, albo ogarniał go lęk, że będzie następny, albo musiał
się nauczyć żyć bez najbliższych, albo odkrywał swoją małość, kiedy z obawy o
własny los nie umiał upomnieć się o tych, których właśnie usuwano ze społeczeństwa.
Wnuk Skałdina przypadkowo dowiaduje się o pewnej przewrotnej selekcji
dokonywanej na więźniach łagru. Sprawdzianem wytrzymałości były tortury – ci,
którzy je wytrzymywali, okazywali się elitą przeznaczoną do zadań specjalnych,
ci, którzy przegrywali, nadawali się bardziej do czasów pokoju niż wojny.
Mężczyzna postanawia ruszyć tropem tej teorii i dotrzeć do osady, w której
przetrzymywano wybrańców. Liczy, że trafi na jakiś ślad dziadka. W tej
opowieści najważniejsza jest droga. Tę przebywa nie tylko wnuk i dziadek, ale i
wszyscy naznaczeni koszmarem łagrowej rzeczywistości. Skomplikowane losy
opisywanych postaci okazują historią niszczenia człowieczeństwa i likwidowania
jakiejkolwiek nadziei na normalne życie po wyjściu na wolność. Tajemnicza osada
stanowi więc urzeczywistnienie ocalenia, które tak naprawdę nie jest możliwe.
Czy Skałdin faktycznie przetrwał najgorsze? Czy ci, którzy wracają, są ludźmi
wyselekcjonowanymi w okrutny sposób? Czy zwykły człowiek wrzucony w wir
historii ma szansę na ocalenie? Na te i inne pytania Bykow próbuje odpowiedzieć
w oryginalny, zapadający w pamięć sposób. Jego opowieść tkwi gdzieś między snem
a jawą, tęsknotą a koszmarem, wiarą w humanizm a jego totalnym zaprzeczeniem.
Dmitrij
Bykow, Uniewinnienie, przeł. Ewa Rojewska-Olejarczuk, Wyd. Czwarta Strona,
Poznań 2015.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz