McCormick
spędziła wiele godzi na rozmowach z Arnem Chorn-Pondem, który jako dziecko
doświadczył dyktatury Czerwonych Khmerów. Autorka zdecydowała się połączyć
konwencję powieściową z bazowaniem na faktach oraz uzupełnianiem ich o
informacje zdobyte później. To, co szczególnie porusza czytelnika, wiąże się z
narracją zastosowaną przez McCormick. Bohater tej historii opowiada o tym,
czego doświadczył. Ponieważ wspomina dziecko – kiedy wszystko się zaczęło Arn
miał jedenaście lat – widać zagubienie, niezrozumienie sytuacji, przerażenie
wynikające z koszmaru, który staje się codziennością. Arn opowiada o sobie tak,
jakby był szczęściarzem, ale i kimś, kto w sytuacji ekstremalnej wykazał się
dużym sprytem. Udawało mu się dość szybko rozpoznać zasady rządzące w danej
grupie i starał się do nich dostosować. Arn wspomina wyprowadzenie ludzi z
miasta, wielodniową i męczącą wędrówkę znaczoną kolejnymi śmiertelnymi ofiarami
pozostawianymi po drodze, okrucieństwo Czerwonych Khmerów, które na początku
jest zaskoczeniem i wydaje się czymś nienaturalnym, a z czasem staje się
oczywistością, brutalny atak na wszelką indywidualność, wykształcenie i
rodzinę. Tym, którzy mają pracować przy uprawie ryżu, odmawia się wszystkiego –
prawa do uczuć, prawa do więzi międzyludzkich, prawa do posiadania, prawa do
jedzenia, prawa do snu, wreszcie prawa do życia. Nie bez powodu przywołane
zostają tutaj tzw. pola śmierci. Arn okazuje się chłopcem nie tylko bardzo
zdeterminowanym, by przeżyć, ale i osobą, której udaje się ocalić
człowieczeństwo w rzeczywistości bez humanizmu. Owszem, jest zmuszony do wielu
strasznych czynów, ale też cały czas konsekwentnie pomaga słabszym, wspiera ich
nie tylko emocjonalnie, ale i oferuje im zdobyte z trudem pożywienie. Ta jego
czułość w stosunku do współtowarzyszy niedoli wzrusza i budzi podziw – jak
wielkie w swojej empatii jest to dziecko! Ważnym punktem odniesienia jest w
opowieści Arna pamięć i zapomnienie. Czerwoni Khmerzy robili wszystko, by nie
zostało nic z dawnych czasów i z obowiązujących wcześniej reguł społecznych. A
jednak więzi międzyludzkie odradzały się nawet w tak nieludzkich warunkach… Arn
nie wybiela swoich doświadczeń, pokazuje, że nieraz był złamany i poniżony, ale
zawsze chciał się podnieść i walczyć dalej. Cztery lata życia w ekstremalnych
warunkach skutkują nieumiejętnością funkcjonowania w świecie bez koszmaru
dyktatury. Kiedy Arn jako jeden z wybrańców wyjeżdża do Stanów Zjednoczonych,
nie umie żyć w rzeczywistości, która nie zna tego, co było dla niego czymś
zwyczajnym. Dopiero konieczność świadczenia staje się dla bohatera ocaleniem.
Służenie pamięci zamienia się w potwierdzenie, że ci, którzy zrobili wszystko,
by zatriumfowało zapomnienie, nie wygrali.
Patricia
McCormick, Nigdy nie upadaj, przeł. Jerzy Urbański, Wyd. W.A.B., Warszawa 2014.
Jejku, aż mnie skręca po przeczytaniu tego postu. Nie wiem jak to robisz, ale robisz to dobrze - blog staje się moim ulubionym
OdpowiedzUsuń