Książka
Hoffmana rozpoczyna się malowniczą w swojej mroczności, sugestywną i niezwykle poruszającą sceną, w
której Michael Rockefeller zostaje zaatakowany u brzegów wyspy, do której
płynął po ratunek. Nie jest to zwykły akt agresji, ale rytualny mord zwieńczony
celebrowaniem kanibalizmu. Ciało dziedzica wielkiej fortuny zostaje fachowo rozczłonkowane,
poszczególne jego części spożyte, celem przeniknięcia i przejęcia energii, a
kości wykorzystane do zrobienia broni. Opis ten to nie tylko hipotetyczne
zrekonstruowanie tego, co przydarzyło się Rockefellerowi, ale i efekt żmudnego
reporterskiego śledztwa po latach. Hoffman postanawia bowiem dowiedzieć się,
jak zginął naprawdę syn gubernatora Nowego Jorku Nelsona Rockefellera, który, jak oficjalnie
stwierdzono, utonął u wybrzeży Nowej Gwinei. Brak jakichkolwiek śladów po
Michaelu w wodzie, zakrojone na szeroką skalę, ale bezskuteczne, poszukiwania
(wtedy, kiedy tragedia miała miejsce, swoja pomoc oferował sam prezydent
Kennedy), miejscowe realia i świadomość kanibalistycznych tradycji wśród
Asmatów, przedziwna zmowa wśród tubylców – i wtedy, i po latach, wreszcie
dokumenty, do których dotarł autor, jednoznacznie wskazują, że trop
zasugerowany na początku książki jest najbardziej prawdopodobny. Hoffman w
pewnym sensie utożsamia się z Rockefellerem. Nie mają wiele wspólnego, jeśli
chodzi o stan posiadania i pochodzenie, ale fascynacja pierwotnością kultury,
chęć zgłębienia jej przedcywilizacyjnego wymiaru, wreszcie próba wyjścia poza
własną tradycję i mierzenie się z lękiem wynikającym ze świadomości, że Asmaci
mają na swoim koncie akty kanibalizmu, niewątpliwie ich łączą. Książkę tę można
więc czytać nie tylko jako zapis dziennikarskiego śledztwa o charakterze antropologicznym,
ale też jako opowieść o zderzeniu dwóch kultur, które miały być połączone dzięki
wystawom w Muzeum Sztuki Prymitywnej. Michael Rockefeller chciał pójść dalej
niż ojciec, który zdobywał eksponaty na targach staroci i w trakcie
turystycznych wypraw. Postanowił wkroczyć w przestrzeń właściwie nienaznaczoną
obecnością białego człowieka. Hoffman stawia w tle ważne pytanie – czy młody
kolekcjoner traktował Asmatów jako ludzi, których chciał poznać, czy pozostał
na poziomie relacji czysto handlowej? Konsekwencją powyższego jest refleksja na
temat tego, co w różnych kulturach uznawane jest za tabu i co naznacza historię
danej społeczności na zawsze. Dobrze napisany, interesujący kompozycyjnie,
wiarygodnie odtwarzający awanturniczość i cel wyprawy, wreszcie stawiający
ważne pytania o granice i dozwolone praktyki celebrowanej tradycji – taki jest
reportaż Hoffmana.
Carl
Hoffman, Tajemnica zaginięcia Rockefellera, przeł. Anna Maziarska, Wyd. Świat
Książki, Warszawa 2015.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz