Najnowsza
książka Anny Fryczkowskiej reklamowana jest jako najlepsza powieść pisarki.
Zaczynam swoją refleksję właśnie od zaakcentowania powyższego faktu, ponieważ
tego typu deklaracje czy chwyty reklamowe bywają dość ryzykowne. Zmuszają
bowiem czytelnika do porównywania tego, co nie zawsze da się ze sobą zderzyć,
do tworzenia rankingów i do oceny potwierdzającej lub podważającej ów okładkowy
epitet. Nie wydaje mi się to konieczne, ani w celu zainteresowania czytelników
nowym tytułem, ani po to, by wzmocnić jego siłę rażenia. Przewrotnie więc zadam
i sobie to oczywiste pytanie: czy „Kurort Amnezja” to faktycznie najlepsza
powieść Fryczkowskiej? Nie, co wcale nie znaczy, że mamy do czynienia z książką
nieciekawą i słabą. W moim prywatnym rankingu numerem jeden za nieoczywistość,
poczucie humoru i granie z konwencją jest powieść „Starsza pani wnika”. W
„Kurorcie Amnezji” autorka trzyma poziom, to ważne i krzepiące. Jeśli mówimy o
polskiej popularnej literaturze kobiecej Fryczkowska jest jedną z
najciekawszych autorek – poszukuje, nie zamyka się w jednym gatunku, próbuje
zaskakiwać, kiedy korzysta ze schematów, to snując własną opowieść, zazwyczaj ucieka
od związanych z nimi mielizn i wpadek. Nie nazwałabym tej powieści ani
thrillerem, ani kryminałem. To powieść obyczajowa, w której, owszem, pojawia
się zbrodnia, ale jest ona tylko pretekstem do przedstawienia zupełnie innych
kwestii, a śledztwo to właściwie epizod, bo nie o detektywistyczne sztuczki w
tym wypadku chodzi. Autorka korzysta ze zgranych motywów: opuszczona zimą, za
to zaludniona latem, miejscowość turystyczna, dwie kobiety, z których jedna
jest zdradzoną żoną, poszukującą po śmierci męża odpowiedzi na różne pytania, a
druga jest kochanką, tyle że po wypadku cierpi na amnezję i nie może wyjaśnić
żadnych sekretów ani sobie, ani innym. Są jeszcze miejscowi, scharakteryzowani
w sposób przerysowany i trochę karykaturalny. Dość powiedzieć, że prowincja w opisie
Fryczkowskiej jest zapyziała i prowincjonalna właśnie. Losy wspomnianych dwóch
kobiet splatają się w sposób dosłowny – jedna jest potrzebna drugiej, by
rozpocząć nowe życie ze świadomością, że to poprzednie było fałszywe. Autorka
proponuje czytelnikom refleksję na temat żałoby, godzenia się ze stratą, obcości
tego człowieka, którego uważamy za kogoś bliskiego, wreszcie obcości tkwiącej w
nas samych, którą oswajamy dopiero w chwili próby. To z pewnością tematy nie
tak często obecne w literaturze popularnej. „Kurort Amnezja” nie jest powieścią
o miłości, ale o zdradzie – także tej wynikającej z ostateczności. Szkoda
tylko, że ambitny pomysł, mimo całościowo raczej udanej realizacji, trochę
szwankuje już na starcie. Od razu bowiem wiemy, że bohaterki ostatecznie nie
będą ze sobą walczyć, lecz połączą siły, by wejść w to, co nowe i nieznane. Tak
się faktycznie staje.
Anna
Fryczkowska, Kurort Amnezja, Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2014.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz